Kolega Iwony Wieczorek o matce zaginionej nastolatki. "Ja się chętnie z panią Iwoną zamienię"
- Paweł P. skomentował, że z powodu działań policji nie może normalnie funkcjonować
- Policja zabezpieczyła cały sprzęt elektroniczny mężczyzny na łączną wartość kilkudziesięciu tysięcy złotych
- Kolega Iwony Wieczorek uważa, że funkcjonariusze robią z niego "Tomasza Komendę 2"
W trakcie przeszukania domu Pawła P. policja zabezpieczyła m.in. jego sprzęt elektroniczny. Mężczyzna skarży się, że w rezultacie teraz nie może pracować. Zażalenie w sprawie złożył mec. Krzysztof Woliński, jego pełnomocnik, który twierdzi, że mogło dojść do naruszenia praw człowieka, w tym miru domowego, prywatności i prawa własności.
Mężczyzna, który 12 lat temu bawił się w klubie z Iwoną Wieczorek w noc jej zaginięcia, udzielił wywiadu "Faktowi", nie kryjąc rozgoryczenia. Uważa, że działania policji nie mają żadnego uzasadnienia. Opowiedział też, że przeszukano wszystkie nieruchomości, w których mieszkał w 2010, 2011 i 2012 r.
Czytaj też: "Córka zasłaniała się przed ciosami". Wstrząsające wyniki sekcji zwłok rodziny z Tarnowa
– Przychodzenie do mnie po 12 latach, w sprawie, w której ja pomagałem z dobrego serca tyle, ile mogłem na początku, ponieważ mama Iwony o to sama prosiła, to jest dręczenie mnie – zaznaczył.
Oznajmił również, że jego firma nie funkcjonuje oraz że zabrano mu sprzęt za "parędziesiąt tysięcy" złotych. – Nie mam dostępu do niczego – stwierdził.
"Szuka córki i nic więcej"
Jak opowiedział, przez lata był nękany, wiele tygodni nie chodził do pracy oraz był regularnie zabierany na komendę. – Szukają kozła ofiarnego i sobie wymyślili, że mam być "Tomaszem Komendą 2" – uważa na temat wznowienia działań policji wobec niego po 12 latach.
Paweł P. powiedział również, co sądzi na temat tezy matki Wieczorek, że klucz do rozwiązania zagadki zaginięcia jej córki jest w gronie jej znajomych.
Może Cię zainteresować: Kolega Iwony Wieczorek zabiera głos po 12 latach. Boi się, że wkrótce trafi do aresztu
– Rozumiem traumę kogoś, tylko niech ktoś zrozumie, że przez tę sytuację ktoś inny ma traumę. Ja się chętnie z panią Iwoną zamienię na te lata. (...) nic złego nie zrobiłem, a problemów przez lata mam uuuu... i jeszcze trochę. Natomiast pani Iwona problem ma taki, że szuka swojej córki i nic więcej – stwierdził.
Przeszukanie u Pawła P. pozwoliło postawić mu zarzut, ale... bez związku ze sprawą Wieczorek
Ostatnio relacjonowaliśmy, co policja znalazła w mieszkaniu Pawła P. Śledczy zabezpieczyli m.in. telefony komórkowe mężczyzny i jego partnerki. Tak samo się stało z kartami pamięci, tabletami oraz starymi zdjęciami.
Kolega Iwony Wieczorek zapewniał, że jest "jedną z osób, którym najbardziej zależy na tym, żeby to się wyjaśniło". Nie kryje jednak obaw, że wkrótce stanie się w tej sprawie podejrzanym. – Nie wiem, czy niedługo po mnie nie przyjadą i mnie nie aresztują. Mogą szukać kozła ofiarnego. Niewinni też siedzą – mówił Paweł.
Przeczytaj także: "Plecki mu urwano, temu papieżu". 20-latkowi, który uszkodził pomnik Jana Pawła II, grozi 5 lat
Ponadto, jak dowiedział się "Fakt", w domu mężczyzny okryto także narkotyki. – Ma pani prawdziwe informacje. Tak, to był pies do poszukiwania narkotyków. Został zabrany, bo śledczy mieli wcześniej informacje, że w tym domu mogą być narkotyki – powiedziała dziennikarce gazety osoba dobrze znająca kulisy śledztwa. – Mężczyzna usłyszał zarzut posiadania narkotyków. Sprawę prowadzi prokuratura w Kartuzach.
"Faktowi" informację o narkotykach potwierdziła także prok. Grażyna Wawryniuk, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.