Misiewicz prawomocnie skazany. Surowa kara za promowanie wódki

Mateusz Przyborowski
04 listopada 2022, 17:57 • 1 minuta czytania
Warszawski sąd okręgowy utrzymał wyrok skazujący Bartłomieja Misiewicza. Były rzecznik MON musi zapłacić 20 tys. zł grzywny za niezgodne z prawem reklamowanie alkoholu własnej marki. Wyrok jest prawomocny.
Bartłomiej Misiewicz musi zapłacić 20 tys. zł grzywny Fot. ANDRZEJ IWANCZUK / REPORTER

W czerwcu 2020 roku Bartłomiej Misiewicz wypuścił na rynek własną wódkę. Były rzecznik MON został jednak oskarżony o sprzedaż "Misiewiczówki" bez zezwolenia i reklamowanie alkoholu w nieprzeznaczonych do tego miejscach. Jednym z nich był Twitter.

Misiewicz prawomocnie skazany za nielegalne reklamowanie wódki

"To prawdopodobnie jedyna wódka, która smakuje nawet wtedy, gdy nie jest schłodzona" – przekonywał w materiałach dawny współpracownik Antoniego Macierewicza. Niedługo potem do Sądu Rejonowego w Warszawie trafił akt oskarżenia. Nieprawomocny wyrok zapadł 12 lipca tego roku. Sąd uznał Misiewicza za winnego nielegalnej reklamy alkoholu i wymierzył mu karę grzywny w wysokości 20 tys. zł.

Jego obrońca złożył jednak apelację, w której domagał się uniewinnienia byłego polityka. Wyrok zapadł w piątek 4 listopada. Sąd Okręgowy w Warszawie nie zgodził się z argumentami obrony.

Sędzia Agnieszka Techman uzasadniając wyrok, wskazała, że sąd pierwszej instancji trafnie ustalił, że zamieszczanie treści przez Misiewicza na jego ogólnodostępnym koncie w mediach społecznościowych było reklamą alkoholu.

– Tego rodzaju treści nie pozostawiają żadnych wątpliwości, że intencją, celem i zamiarem oskarżonego była reklama tego produktu wbrew art. 13. Ustawy o przeciwdziałaniu alkoholizmowi i wychowaniu w trzeźwości – stwierdziła sędzia.

Obrona twierdziła ponadto, że odbiorcą postów Misiewicza było wąskie grono jego znajomych. Sąd apelacyjny nie zgodził się i z tym argumentem. – Każda osoba mogła zapoznać się z tymi wpisami, dlatego był to niewątpliwie nieograniczony krąg osób – stwierdziła sędzia. Wyrok warszawskiego sądu okręgowego jest prawomocny.

Problemy z prawem Bartłomieja Misiewicza

To niejedyne kłopoty Bartłomieja Misiewicza w ostatnim czasie. Pod koniec maja został on zatrzymany przez austriacką policję. Wówczas zaufany człowiek Macierewicza prowadził auto pod wpływem alkoholu.

W jego organizmie wykryto 1,5 promila alkoholu. Skutkowało to utratą prawa jazdy na cztery miesiące. W dokumentach funkcjonariusze odnotowali m.in. "bełkotliwą mowę" Bartłomieja Misiewicza oraz "zaczerwienione i podkrążone oczy".

"Tak, wiem, że dzisiaj trochę za dużo wypiłem. Ale nie przypuszczałem, że tyle za dużo. To nie jest mój dzień" – tłumaczył się policji Misiewicz.

W 2019 roku były rzecznik i szef gabinetu politycznego ministra Antoniego Macierewicza spędził z kolei sześć miesięcy w areszcie. Wypuszczono go za kaucją.

Misiewicz był podejrzany o to, że jako funkcjonariusz publiczny przekraczał uprawnienia i działał na szkodę spółki Polska Grupa Zbrojeniowa. Zdaniem prokuratorów, młody polityk doprowadził m.in. do wyrządzenia szkody spółce w wysokości blisko pół miliona złotych.