Kaczyński skłamał w Ełku. Jego wypowiedź skonfrontowano z twardymi danymi
- Jarosław Kaczyński twierdzi, że w najbogatszych miejscach w Polsce jest najmniej dzieci
- Polityk uważa również, że wyższa dzietność jest na prowincji i na Wschodzie
- Analiza portalu OKO.press pokazuje, że sytuacja demograficzna przedstawia się dokładnie odwrotnie
Kaczyński: Problem dzietności to nie kwestia materialna
Jaki informowaliśmy w naTemat.pl, podczas sobotniego spotkania w Ełku prezes PiS odniósł się do problemu niskiej dzietności w Polsce. Jarosław Kaczyński stwierdził, że kwestie demograficzne nie zależą to od warunków materialnych, ale od nastawienia ludzi, co do posiadania rodziny czy od względów kulturowych.
- Warszawa sama przez się jest bogatsza niż Niemcy, a dzieci jest tam najmniej w Polsce. Czyli to nie jest tylko kwestia materialna, to jest kwestia po prostu pewnego nastawienia ludzi, a w szczególności pań, no bo to kobiety rodzą dzieci - mówił lider Zjednoczonej Prawicy.
Ocenił przy tym, że winny jest tu... alkoholizm młodych Polek. – Jeżeli się utrzyma taki stan, że do 25. roku życia dziewczęta, młode kobiety piją tyle samo co ich rówieśnicy, to dzieci nie będzie – mówił w Ełku Kaczyński.
Nie jest to pierwszy raz, kiedy prezes PiS występuje z tezą, że demografia nie ma nic wspólnego warunkami materialnymi. We wrześniu na spotkaniu z mieszkańcami Stalowej Woli powiedział praktycznie to samo. - Warszawa jest miastem bogatszym niż wiele stolic europejskich, ale dzieci z tego nie ma, dzietność jest mniejsza niż we wschodniej Polsce - stwierdził.
Kaczyński skłamał co do wskaźników dzietności
Portal OKO.press już przy okazji tej pierwszej wypowiedzi udowodnił na podstawie analizy danych z Głównego Urzędu Statystycznego, że to nieprawda.
"Warszawa ma współczynnik dzietności 1,578, znacznie większy niż średnia krajowa 1,378 (dane za 2020 rok), wśród dużych miast wyprzedza ją tylko Opole i Gdańsk. Dzietność w Polsce wschodniej jest niższa i w odróżnieniu od zachodniej spada" - podkreślono w artykule.
Na sześć województw znajdujących się na wschód od Wisły tylko jedno (Małopolska) jest w czołówce dzietności. Warto też dodać, że w 2020 roku największy wzrost liczby urodzeń dzieci na statystyczną kobietę był w woj. mazowieckim.
Natomiast żadnego wzrostu nie było w województwie podlaskim, a ujemny przyrost odnotowało województwo lubelskie (minus 0,06), podkarpackie (minus 0,06), lubuskie (minus 0,08), warmińsko-mazurskie minus (0,09) oraz świętokrzyskie minus (0,11).
Dlaczego Polacy nie decydują się na dziecko?
Teza prezesa PiS nie jest też zgodna z aktualnymi badaniami na ten temat, które zresztą zostały zamówione na zlecenie rządu. Wykazały one, że znaczna część respondentów uważa, iż przed podjęciem decyzji o dziecku należy najpierw osiągnąć stabilizację finansową.
"Co piętnasty badany nie decyduje się na dziecko ze względu na sytuację materialną (odpowiedź: 'dziecko to zbyt duże obciążenie finansowe'), a co trzeci uważa, że jego wyższe zarobki mogłyby wpłynąć na decyzję o powiększeniu rodziny" – czytamy w uzasadnieniu raportu. Z przeprowadzonego dla rządu badania wynika ponadto, że większej dzietności sprzyja większe równouprawnienie płci. W rekomendacjach znalazł się zapis, popierający promowanie równości, a konkretnie "podkreślanie roli obojga rodziców w procesie wychowania i opieki nad dzieckiem".