Doda po finale programu otrzymuje groźby śmierci. "Reality show wywołuje zwierzęce odruchy"
- W sobotę telewizja Polsat wyemitowała finałowy odcinek reality show Dody "12 kroków do miłości"
- Wynik nie zadowolił fanów. Widzowie czują się oszukani. Uważają, że program był ustawiony by wypromować jej najnowszy album "Aquaria"
- Teraz artystka odważyła się by opowiedzieć o tym, co spotyka ją po programie. Doda przyznała, że otrzymuje wiadomości, a nawet pogróżki, w których niektóre osoby życzą jej nawet śmierci
W sobotę mogliśmy zobaczyć, że Doda zakończyła właśnie poszukiwania życiowego partnera. Warto przypomnieć, że artystka nie wybrała żadnego z kandydatów, a reality show nie pomogło jej znaleźć miłości. Niestety widzowie nie byli pocieszeni tym faktem.
Wśród internautów wybuchła fala spekulacji na temat programu, a większość z nich uważa, że od początku artystka chciała wykorzystać format do promocji swojej nowej płyty.I rzeczywiście w żadnym odcinku nie brakowało piosenek z najnowszej płyty, fragmentów koncertów czy ujęć z planu zdjęciowego do teledysku.
Teraz Doda w social mediach poinformowała, że otrzymuje szokujące wiadomości.
Czytaj także: Doda szczerze o Leszku Mellibrudzie. "Psycholog sam poszedł do psychologa po programie"
Przerażające wyznanie Dody. Po finale programu otrzymuje groźby śmierci
W swojej relacji na Instagramie Doda opublikowała serię filmików, w których spointowała program "12 kroków do miłości" emitowany na antenie Polsatu. Na samym początku poinformowała swoich fanów, że finałowy odcinek miał rekordowe wyniki oglądalności. Z tej okazji podziękowała wszystkim widzom za obecność i wsparcie przez całą drogę programu.
Doda następnie przeszła do tematów, które zapchały jej instagramową skrzynkę. Artystka przyznała, że mnóstwo fanek pyta się o stan cywilny uczestników programu.
"Dziewczęta pytają się w jakiejś obsesyjnej ilości czy półfinaliści z mojego programu są singlami jeszcze. No więc z tego, co wiem, to Daniel, czyli "koniarz" jak go nazywacie, ma już dziewczynę. Z jakąś stylistką się umawia. Jarek też ma już dziewczynę, więc układają sobie życie. Stefan też miał, nie wiem, jak teraz, ale myślę, że możecie go znaleźć na Tinderze" – poinformowała.
Czytaj także: Doda dostaje pogróżki. Opowiedziała o tym na kanale Wersow
Wokalistka przyznała również, że otrzymuje ogromną ilość zatrważających wiadomości. Osoby, którym nie spodobał się fakt, że nie wybrała żadnego z kandydatów, potrafią nawet życzyć jej śmierci.
Życzenie mi śmierci i nowotworu. Jest to przerażające, w jaki sposób takie prymitywne, wręcz zwierzęce odruchy wywołuje w ludziach reality show (...) No i życzenie chorób nowotworowych moim rodzicom. Za to, że śmiałam się zakochać w kimś po programie i jest to ktoś inny niż uczestnik tego reality. Ja chyba nie zdawałam sobie sprawy, jakie niezdrowe emocje to będzie wywoływać. Sądziłam, że ten program wszyscy potraktują jako rozrywkowy i uczący, że te rozmowy z psychologiem dadzą dużo lekcji widzom. Jakby to było od samego początku jasno powiedziane, że to nie jest program matrymonialny.
Czytaj także: Doda opowiedziała o traumatycznym przeżyciu. Prawie straciła życie
W trakcie finałowego odcinka Doda wyznała psychologowi Leszkowi Mellibrudzie, że zakochała się w kimś po programie. Jak pisaliśmy w naTemat, niektórzy sądzą, że jej nowym wybrankiem jest Dariusz Pachut, były partner Doroty Gardias, z którym była już kilkukrotnie widziana.
"Moje serce jest zajęte (...) Jestem zakochana. Nie dotyczy to żadnego z kandydatów. Jest to sytuacja stosunkowo świeża. To znaczy znaliśmy się wcześniej, ale uczucie między nami narodziło się po programie. I to też w sumie dało mi dużo do myślenia, jak ten program wiele u mnie zmienił" – opowiedziała Doda w finałowym odcinku.