Kożuchowska pierwszy raz tak szczerze o sprawach prywatnych. "Ciąża była niemal cudem"

Weronika Tomaszewska-Michalak
15 grudnia 2022, 14:27 • 1 minuta czytania
Małgorzata Kożuchowska należy do tego grona gwiazd, które niechętnie zdradzają szczegóły dotyczące swojego życia prywatnego. Tym razem aktorka zrobiła wyjątek i opowiedziała o swoim małżeństwie i macierzyństwie. Została mamą po 40. roku życia. –Doświadczyłam tej presji. (...) Moje starania o dziecko śledziła chyba cała Polska – wspominała. Okazało się, że pojawiły się poważne trudności.
Małgorzata Kożuchowska wspomina trudne chwile. fot. Jacek Dominski/REPORTER

Kożuchowska ma na swoim koncie wiele kultowych ról. Największą popularność przyniosły jej jednak angaże do produkcji "M jak miłość" oraz "rodzinka.pl". Rok 2022 roku również był bogaty w filmy z udziałem słynnej aktorki. Zagrała m.in. w "Gierku", "Krime Story. Love Story" czy "Zołzie".

Ślub i narodziny dziecka w życiu Kożuchowskiej

O zawodowej karierze Kożuchowskiej wiemy już wiele. A co przez lata działo się w jej życiu prywatnym? Ważnym momentem był ślub z dziennikarzem Bartłomiejem Wróblewskim, który odbył się w 2008 roku.

Może Cię zainteresować również: Kożuchowska w "Hallo Haller": Czasami dopiero, jak przestaniesz być miła, ludzie zaczynają słuchać

Czy dowiedziały się o nim media? Gwiazda tego postanowiła nie ukrywać. – To był jedyny wyjątek, jaki zrobiłam – wspomina. – Wtedy bardzo prężnie działali paparazzi i wiedzieliśmy, że musielibyśmy chyba wyjechać na koniec świata, by ten ślub ukryć. A z drugiej strony, nie było to coś, z czym chcielibyśmy uciekać ani czego się wstydziliśmy – powiedziała w rozmowie z Natalią Hołownią w podcaście "Tak mamy".

Zdecydowała się zostać mamą, gdy była już dojrzałą kobietą. Media i fani wywierali jednak na niej przez lata ogromną presję. Syna Franciszka urodziła w październiku 2014 roku.

– To, że na pewno chcę być mamą, zrozumiałam dopiero jakoś koło 40-tki. Najpierw wiedziałam, czego nie chcę. A nie chciałam być starą, zgorzkniałą i niespełnioną kobietą, która ma poczucie, że coś w życiu – być może najważniejszego – przegapiła lub potraktowała niewystarczająco poważnie. I wtedy zajęłam się tym tak naprawdę, porządnie. Znalazłam lekarzy, którzy, jak się okazało, byli mi potrzebni. Natomiast te ciągłe pytania w mediach, one mnie denerwowały, bo uważałam, że nie jest to sfera życia, do którego chciałabym wpuszczać kogokolwiek, a już na pewno nie 40 mln Polaków – zwierzyła się.

Szaleństwo rozpętało się, gdy aktorka wyznała, że skorzystała z metody, zwanej naprotechnologią. Zarzucono jej, że potępia in-vitro.

– Nie, nie jestem przeciwniczką in-vitro! – podkreśliła jasno w podcaście. – Po prostu ja bym in-vitro nie zrobiła. Ale każdy ma prawo do własnej decyzji. Moja historia jest moja i zwyczajnie chcę, by ją uszanowano – dodała.

Kożuchowska rozwinęła wątek trudności z zajściem w ciążę. – Już wiele lat po porodzie, dowiedziałam się, że gdy lekarze spojrzeli na moje wyniki, stwierdzili, że przy takich parametrach to już nawet in-vitro się nie proponuje (śmiech). Szczęśliwie wybrałam inną drogę – mówiła.