Już po rozprawie Rzeźniczaka i Taraszkiewicz. Chodziło o alimenty dla córki piłkarza
- Ewelina Taraszkiewicz, mama małej Inez, domaga się podwyższenia alimentów, zwracając uwagę na galopującą inflację
- Jednocześnie Jakub Rzeźniczak od kilku tygodni przebywa w Miami ze swoją świeżo upieczoną żoną Pauliną Nowicką
- Jeszcze przed świętami odbyła się rozprawa ws. alimentów na dziecko piłkarza
Życie uczuciowe Jakuba Rzeźniczaka od lat jest zawiłe. Piłkarz ma za sobą już jedno małżeństwo z Edytą Zając. Ono jednak rozpadło się, gdy wyszło na jaw, że mężczyzna będzie miał dziecko z Eweliną Taraszkiewicz. Na świat niedługo później przyszła ich córka Inez.
Kolejny związek piłkarza także wywołał wiele kontrowersji. Rzeźniczak zostawił Magdę Stępień tuż przed narodzinami ich synka. U chłopca szybko zdiagnozowano nowotwór wątroby. W lipcu tego roku stało się najgorsze. Zaledwie roczny Oliwierek przegrał walkę z chorobą.
Minęły cztery miesiące od pogrzebu dziecka, a media obiegła zaskakująca wiadomość. Jakub Rzeźniczak wziął ślub z nową ukochaną. Jest nią Paulina Nowicka. Ceremonia odbyła się na plaży w Miami. Od tygodni zasypuje swoich obserwatorów zdjęciami z podróży poślubnej.
Alimenty na córkę Rzeźniczaka
Ostatnio mama córki piłkarza w rozmowie z "Faktem" wyznała, że ojciec nie widuje się z jedyną córką, Inez. Znalazł jednak czas, aby wnieść apelację ws. wysokości alimentów.
"Sąd pierwszej instancji zasądził alimenty. Jakub i ja wnieśliśmy apelację. Jak wiemy, wszystko podrożało. Nawet przedszkole w tej chwili kosztuje 2000-2200 zł. Niestety, Inez nie dostała się do państwowego. Stąd i ja wniosłam apelację przedstawiając faktury" – powiedziała Taraszkiewicz.
"Ojciec dziecka natomiast uważa, że alimenty, które zasądził sąd pierwszej instancji, są za wysokie i wpędzają go w niedostatek. Według jego twierdzeń zmieniono mu umowę z klubem na kwotę 10 tys. zł. i w związku z tym brakuje mu na jego normalne życie" – dodała była partnerka piłkarza Wisły Płock.
Wskazała, że nie wygląda na to, aby świeżo upieczony mąż Pauliny Nowickiej cierpiał z powodu braku środków na życie. Wskazała na jego ostatnie wydatki, które nie należą do kategorii "niezbędne do przeżycia".
Nie chce wdawać się w szczegóły, ale wydaje mi się, że osoba, która deklaruje niedostatek, nie kupuje psa Cavaliera za 4,5 tys. zł. oraz nie przeprowadza operacji plastycznej nosa… Albo tym bardziej nie wydaje pieniędzy na podróż do Miami, ślub i wesele. Pozostawiam to do oceny sądu. Liczę na to, że proces będzie uczciwy. Zaznaczam, że alimenty nie są na mnie, a na dziecko.
Kobieta zaznaczyła, że to, iż jest prawniczką, nie oznacza, że zarabia krocie. "Wszyscy wiemy, ile zarabiają aplikanci adwokaccy, młodzi adwokaci. To nie jest tak jak w serialach. Natomiast staram się, by Inez miała zapewnione najważniejsze rzeczy, pracuję na 200 proc. wydajności" – zapewniła.
Rozprawa ws. alimentów na dziecko Rzeźniczaka i Taraszkiewicz
W czasie, gdy Rzeźniczak był pochłonięty podróżami z żoną, w czwartek, tuż przed świętami, odbyła się rozprawa sądowa o alimenty, którą Taraszkiewicz wytoczyła ojcu jej dziecka. Było to postępowanie apelacyjne i miało tryb online, więc piłkarza mógł reprezentować prawnik.
O szczegółach opowiedziała tabloidowi mama Inez. – Rozprawa się odbyła, ale ogłoszenie wyroku nastąpi dopiero po świętach. Po prostu zabrakło na to czasu, ze względu na długie mowy końcowe pełnomocników – przekazała Taraszkiewicz.