Ziobrze puściły nerwy. Dosadnie pokazał, co dzieli go z Morawieckim i PiS
- Trwa otwarta wojna między Zbigniewem Ziobrą a Mateuszem Morawieckim. Tym razem jednak dotyczy nie Krajowego Planu Odbudowy a "Sylwestra Marzeń" TVP
- Za tęczowe opaski artystów Black Eyed Peas przeciwko premierowi wytoczono ciężkie działa. Politycy Solidarnej Polski grzmią o "homopropagandzie"
- "Nigdy nie będzie naszej zgody na artystyczne promocje LGBT w Telewizji Polskiej" – oświadczył na Twitterze minister sprawiedliwości
Zbigniew Ziobro uderza w Mateusza Morawieckiego. "Tęcza to symbol agresji"
– My jesteśmy partią pełną tolerancji, zrozumienia dla różnych środowisk. Na pewno nie będziemy cenzurowali w najmniejszym stopniu ekspresji artystycznej – tak Mateusz Morawiecki odniósł się do występu Black Eyed Peas na "Sylwestrze Marzeń" TVP.
Na konkretną odpowiedź ze strony lidera oraz polityków Solidarnej Polski nie trzeba było długo czekać. Ziobro wprost próbuje przykleić premierowi łatkę osoby związanej z symbolem osób nieheteronormatywnych.
"Przemoc, niszczenie kościołów, opluwanie świętości, deprawowanie dzieci. Tęcza to symbol nietolerancji i agresji" – napisał na Twitterze.
"W tej sprawie Solidarna Polska fundamentalnie różni się z Mateuszem Morawieckim i Prawem i Sprawiedliwością. Nigdy nie będzie naszej zgody na artystyczne promocje LGBT w Telewizji Polskiej" – dodał.
Wtórowała mu posłanka Solidarnej Polski Maria Kurowska. Jak zapewniła, trzeba bronić chrześcijańskich wartości. "Brawo Panie Ministrze! Głosując na Zjednoczoną Prawicę, Polacy nam zaufali, że będziemy bronić chrześcijańskich wartości, nie zgodzimy się na deprawację dzieci i agresywną promocję LGBT!" – podkreśliła.
Minister sprawiedliwości w podobnym tonie wypowiadał się jeszcze podczas konferencji prasowej, zwołanej chwilę po "Sylwestrze Marzeń" TVP. Wówczas jednak krytykował przede wszystkim decyzje zarządu Telewizji Polskiej.
Zbigniew Ziobro uderza w osoby nieheteronormatywne
– Niestety, piękny symbol tęczy nie uosabia wartości, o których środowiska LGBT tak głośno krzyczą: wolności, miłości, tolerancji, wolnej dyskusji. Jest zaprzeczeniem tych pojęć. Jest symbolem opresji – krytykował.
W ślad za Zbigniewem Ziobrą poszedł Janusz Kowalski. Jak pisaliśmy w naTemat, wiceminister rolnictwa od wtorkowego poranku opublikował szereg wpisów, w których krytykował Morawieckiego oraz grzmiał o "homopropagandzie".
"TVP dała zgodę, aby Krajowy Festiwal Piosenki Polskiej w moim rodzinnym Opolu zamienił się w czerwcu 2023 r. w otwartą manifestację tęczowych aktywistów. Skutki społeczno-kulturowe wpuszczenia homopropagandy do TVP będą dramatyczne. To nie jest żadna ekspresja artystyczna!" – czytamy.
Skąd taka nagła zmiana narracji ze strony Morawieckiego i słowa o tolerancji? W rozmowie z Katarzyną Zuchowicz dla naTemat wyjaśnił to Jan Strzeżek z Porozumienia. – Pojawił się problem, dla PiS szalenie niewygodny. I pewnie była szybka narada co mówić. Uznali więc, że trzeba mówić, że to było dogadane i że dzięki temu była większa oglądalność – mówił.