Są wstępne wyniki sekcji zwłok Patryka Kalskiego. Wykluczono jeden ze scenariuszy

redakcja naTemat
04 stycznia 2023, 11:15 • 1 minuta czytania
– Na tym etapie nic nie wskazuje na udział osób trzecich – przekazała prokurator Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, pytana o przyczyny śmierci Patryka Kalskiego. Właściciel strzelnicy, który miał związki z Zatoką Sztuki, zmarł 1 stycznia.
Patryk Kalski Patryk Kalski-Trener // Facebook

Patryk Kalski zmarł 1 stycznia w wieku 43 lat. Jego śmierć zainteresowała media, bo był nie tylko właścicielem lokalnej strzelnicy i byłym partnerem Doroty Gardias, lecz także osobą związaną przed laty z Zatoką Sztuki (prowadził firmę nagłośnieniową, która obsługiwała imprezy w Zatoce).


O sopockim lokalu, w którym przestępstw seksualnych miał się dopuszczać m.in. "Krystek", ponownie zrobiło się głośno pod koniec grudnia, gdy przeszukania lokalu (dziś pod nazwą Nowa Zatoka) rozpoczęła prokuratura. Dziennikarze ujawnili, że mają one związek z poszukiwaniami zaginionej w 2010 roku Iwony Wieczorek.

Patryk Kalski – przyczyny śmierci. Prokuratura wstępnie je podała

Kalski znał założyciela Zatoki Sztuki, Marcina T., który w śledztwie ws. działań "Krystka" również usłyszał zarzuty dot. wykorzystywania nieletnich. Obecnie jest na wolności. Kalski przed laty – gdy ujawniano sopocką aferę – groził dziennikarzom, którzy upubliczniali informacje na temat afery i działań w Zatoce. Ostatnio miał jednak "pomagać" w śledztwie i odciąć się od dawnego środowiska.

Wcześniej wiadomo było, że 43-latek zmarł w Nowy Rok po zejściu do garażu, a śledczy zlecili sekcję zwłok mężczyzny. Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku w rozmowie z tvp.info przekazała już informacje na temat wstępnych wyników sekcji i prawdopodobnych przyczyn śmierci 43-latka. – Ze wstępnej opinii wynika, że przyczyną zgonu mężczyzny była niewydolność krążeniowo-oddechowa – przekazała. Dodała też, że "na tym etapie nic nie wskazuje na udział osób trzecich".

O okolicznościach śmierci Kalskiego zrobiło się głośno także dlatego, że reporter "Dziennika Bałtyckiego" Maciej Naskręt ujawnił, że po 1 stycznia miał się spotkać z 43-latkiem na rozmowę o przeszukaniach w Zatoce Sztuki.

"Zapytałem Kalskiego, czy coś wie na temat czynności policji i prokuratury w Zatoce Sztuki. – Łączenie Zatoki Sztuki i Dream Clubu z Iwoną Wieczorek nie ma kompletnie żadnego sensu – mówił. - Służby nic tu nie znajdą. Jedyny człowiek, który może coś powiedzieć, to Wojtek ps. "Bolo", ale on milczy jak grób" – relacjonował dziennikarz.

Wspomniany "Bolo" to były szef ochrony w Zatoce Sztuki, który odpowiadał także za ochronę Dream Clubu – to właśnie to miejsce (należące do tych samych właścicieli), opuściła Iwona Wieczorek przed zaginięciem. To do niego miał wielokrotnie telefonować Paweł P., kolega Iwony, który usłyszał w grudniu zarzuty ws. mataczenia w sprawie.

Czytaj też: Co łączy Zatokę Sztuki i Iwonę Wieczorek? Ważny trop prowadzi do tajemniczego policjanta

Kalski twierdził, że dostaje pogróżki. Chodziło o działalność strzelnicy

Kalski zmarł, nim doszło do spotkania. Z informacji reportera "Dziennika Bałtyckiego" wynika, że Kalski w ostatnim czasie dostawał pogróżki. Na jesieni posądzono go, że prowadzona przez niego strzelnica na Kolibkach (osiedle w Gdyni) działa niezgodnie z prawem, bo przekraczane są na niej normy hałasu. W jednej z wiadomości cytowanej przez dziennikarza miał relacjonować: "Czujemy się nękani przez kilka osób".

Portal Trójmiasto.pl opisuje z kolei: "W 2018 r., po jednym z naszych tekstów dotyczących Zatoki Sztuki, Kalski pojawił się również w redakcji Trojmiasto.pl. Demonstrując – jak sam twierdził – nabitą broń, wyraźnie sugerował, że powinniśmy odpuścić pisanie na temat Zatoki Sztuki". Z ustaleń dziennikarzy Trójmiasta.pl wynika jednocześnie, że w ostatnim czasie Kalski "przepraszał osoby, które wcześniej atakował i którym groził, odciął się od Marcina T. i szukał szansy na rehabilitację".

Również Mikołaj Podolski, autor książki "Łowca nastolatek. Prawdziwa historia Krystka i Zatoki Sztuki" przekazał: "Kalski próbował zastraszać nie tylko mnie z dziennikarzy, byśmy nie pisali o Zatoce. Ale ostatnio zmienił front. W ostatnich miesiącach pomagał śledczym i szukał kontaktu z dziennikarzami, by powiedzieć prawdę".

Czytaj też: Służby szybko nie opuszczą Zatoki Sztuki? Prokuratura Krajowa zabrała głos