Porażające wyniki kontroli. Droższej inwestycji w Polsce nie było, w tle znajomi Morawieckiego
- Wrocławski szpital covidowy przy Rakietowej był najdroższą inwestycją tego typu
- Z ustaleń Onetu wynika, że za organizacją szpitala stały znajomości ważnych polityków PiS
- Do defraudacji doszło zarówno na etapie ustalania stawek dla firm budujących, jak i później, przy rozliczaniu obiektu z jego nabywcą
Onet dotarł do pokontrolnego raportu NIK, dotyczącego szpitala covidowego we Wrocławiu. Wyniki są porażające, bo wskazują na to, że placówka nie tylko była budowana za niebagatelnie wysokie i zarazem nierynkowe kwoty (stawka godzinowa nawet siedmiokrotnie wyższa), ale też, że powstała w miejscu kompletnie absurdalnym.
W stolicy Dolnego Śląska jest bowiem wiele opuszczonych, poszpitalnych obiektów, w który doraźnie taki szpital można było zorganizować. Stało się jednak inaczej, bo powstał na terenie przy hotelu i to właśnie biznesmeni z tej branży odpowiadali za jego powstanie.
140 złotych na godzinę przy budowie szpitala na rakietowej
Najwyższa Izba Kontroli miała dopatrzyć się wielu nieprawidłowości finansowych. Jedną z najbardziej uderzających jest ta, która dotyczy stawek za budowlane prace adaptacyjne. Te, jak ustalili kontrolerzy, nie liczyły ok. 20 złotych za godzinę, lecz od nieco ponad 27 zł do nawet 140 zł za godzinę, co ostatecznie doprowadziło do zawyżenia kosztów budowy nawet o 11 milionów.
Wojewoda Dolnośląski Jarosław Obremski zdecydował się również na wynajęcie całości hotelu obok szpitala, z którego, jak podaje Onet, w zależności od miesiąca korzystano w bardzo ograniczonym stopniu. Wykorzystywano bowiem od czterech do dziewięciu pokoi. To by kosztowało około 181 tys. zł. Tymczasem wojewoda wynajął hotel w całości (52 dwuosobowe pokoje), za co trzeba było zapłacić 1,4 mln zł publicznych pieniędzy.
Kontrowersje wzbudzała zresztą od początku także lokalizacja, która również zdaniem kontrolerów była "niczym nieuzasadniona". "Ustalenia kontroli nie dają podstaw do przyjęcia, że najlepszą z możliwych opcji była lokalizacja przy ul. Rakietowej" – cytuje kontrolerów NIK Onet. "Żadna z kluczowych osób biorących udział w pracach związanych z wyborem lokalizacji szpitala tymczasowego nie była w stanie wskazać jednoznacznie, z jakiego źródła powzięto informację o możliwości zlokalizowania placówki przy ul. Rakietowej 33 we Wrocławiu, a jednocześnie nie wynikało to ze zgromadzonej dokumentacji".
Dworczyk z Morawieckim i ich prywatne biznesy we Wrocławiu
Związków między wyborem konkretnego podmiotu, który odpowiadał za budowę covidowego szpitala tymczasowego we Wrocławiu a politycznymi układami, dopatrzył się Jacek Harłukowicz z Onetu. Jak wynika z jego ustaleń, są dwa możliwe warianty tego, jak doszło do sytuacji, że za budowę szpitala odpowiadali hotelarze.
Pierwszy wariant obejmuje znajomości Michała Dworczyka z Ząbkowic Śląskich. Firmą, która budowała szpital jest bowiem Dynamic Congress Centre (DCC), której to właścicielem jest inna firma – Ekodynamic, kontrolowana przez biznesmenów z Ząbkowic Śląskich. Z tego właśnie miasta wywodzi się natomiast bliski współpracownik Mateusza Morawieckiego, Michał Dworczyk.
Drugą osobą, którą wskazuje Onet jest Maciej Bluj. Były wiceprezydent Wrocławia z czasów rządów Rafała Dutkiewicza miał odpowiadać za budowę szpitala, jako pełnomocnik wojewody ds. organizacji szpitala. Ten z kolei jest bliskim znajomym Mateusza Morawieckiego, jeszcze z czasów szkolnych, który blisko związany był także z ojcem premiera. Onetowi nie udało się uzyskać od Bluja odpowiedzi na pytanie, kto podjął decyzję, by szpital zorganizować przy ul. Rakietowej.
Na osobę Macieja Bluja wskazywali również Dariusz Joński oraz Michał Szczerba, czyli posłowie, którzy w ramach kontroli poselskiej badali kwestie powstawania inwestycji.
Co więcej, obiekt po zamknięciu miał zostać odkupiony przez spółkę, tymczasem jak wskazują posłowie opozycji, żadnego odkupu nie było. – Dotarliśmy właśnie do ugody wojewody z firmą, z którą zawarto umowę na organizację placówki. Hale, które zostały wybudowane na potrzeby szpitala i które po jego likwidacji firma miała od Skarbu Państwa odkupić, zostały jej przez wojewodę podarowane zupełnie za darmo! – mówi cytowany przez Onet poseł.