Mama Ginekolog narzeka, że... za mało wpłacono na jej zbiórkę na WOŚP. Fani się zagotowali
W niedzielę ruszył 31. Finał WOŚP. Tym razem Jurek Owsiak i Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy walczą z sepsą i zbierają pieniądze na zakup specjalistycznego sprzętu medycznego (m.in. urządzeń do identyfikacji mikroorganizmów, analizatorów do diagnostyki molekularnej oraz komór laminarnych), która wspomoże walkę z tą specyficzną reakcją organizmu na zakażenie. Sepsa odpowiada bowiem aż za 20 procent wszystkich zgonów na świecie.
W całym kraju trwają zbiórki i licytacje. WOŚP pomaga również redakcja naTemat, która przygotowała aż pięć specjalnych aukcji.
Czytaj także: Wywiad z Zofią Zborowską-Wroną, a może rozsławienie Twojego miasta? Oto aukcje naTemat dla WOŚP!
Mama Ginekolog pomaga WOŚP i narzeka, że fani wpłacają za mało pieniędzy
W pomoc WOŚP jak co roku zaangażowała się Nicole Sochacki-Wójcicka, czyli popularna Mama Ginekolog, którą na Instagramie obserwuje ponad 905 tysięcy osób. Lekarka regularnie organizuje zbiórki charytatywne, a w ubiegłym roku w Dobrej Loterii (ci, którzy wpłacili datki, brali udział w losowaniu m.in. samochodu, wakacji w Grecji czy sprzętu RTV i AGD) zebrała na WOŚP około 3,5 milionów złotych
W tym roku zbiórka Mamy Ginekolog na WOŚP dla "dziewczyn z Instagrama" (czyli tym razem bez loterii luksusowych nagród) cieszy się jednak mniejszym zainteresowaniem, co wyraźnie rozczarowało Mamę Ginekolog. Do tego stopnia, że postanowiła dać temu upust na... Instagramie.
– Mam 900 tys. obserwujących, stories ogląda 200-250 tys., a wpłaciło 5 tys. osób. Zobaczcie, że to jest oficjalna zbiórka WOŚP, ja wam nie mówię, żebyście wpłacali na jakąś zbiórkę moją, czy cokolwiek. Tylko na oficjalną zbiórkę WOŚP na e-skarbonkę. To pokazuje, że coś dziwnego się dzieje i ludzie nie chcą pomagać. Nie wiem, jak to skomentować – nagrała relację na Instagramie.
Wpis szybko zniknął, ale było już za późno. Rozpętała się burza, a obserwatorzy Sochacki-Wójcickiej dawali upust swojej złości na lekarkę.
"Smutne to ostatnie stories z sypialni – nie jest to prawdą, że ludzie nie pomagają! Pomagają! Jest mnóstwo zbiórek na WOŚP, bardzo krzywdzące są Twoje słowa... Może po prostu wpłacają na inne zbiórki? Ja nie wpłacam do puszki Twojej, licytuję na Allegro na przykład w kilku aukcjach, to gorsze?" – brzmiał jeden z komentarzy.
Z kolei inna internautka napisała: "To mówienie, 'że ludzie nie chcą pomagać' to zwykła manipulacja i szantaż emocjonalny. Bardzo nieładne zagranie. Może ty zastanów się, czy chodzi o pomaganie, czy o osobisty splendor".
Sochacki-Wójcicka postanowiła odpowiedzieć na ten ostatni komentarz. "Właśnie przez takie osoby jak ty odechciewa się. Nie chcę żadnego splendoru. Świadomie nigdzie nie ma, że to zbiórka Mamy Ginekolog tylko zbiórka wszystkich. Powiedz mi gdzie ten splendor? P.S Zdecydowałam, że jutro nie zrezygnuję z dyżuru na rzecz pójścia do studia WOŚP. Oto na jakim splendorze mi zależy" – odpowiedziała na InstaStories.
Portal Plejada opublikował wiadomość od czytelniczki, która przyznała, że to nie pierwszy raz, gdy Mama Ginekolog. zarzuciła swoim obserwatorom na Instagramie, że wpłacili za mało pieniędzy na organizowaną przez nią zbiórkę.
"Przy każdej organizowanej zbiórce obrywa się jej obserwatorom za to, że wpłacili mniej, niż ona oczekiwała, że obserwują ją, a nie chcą dokonywać wpłat, że za mało przekazali itp. Obserwujący poczuli się obrażeni, bo pomagają, jak mogą, wspierają WOŚP różnymi kanałami i nie chcą, by mówiono o nich, że nie chcą pomagać, bo nie zrobili tego za pomocą jej skarbonki" – napisała kobieta.
Mama Ginekolog już wcześniej narzekała na hojność fanów
W czerwcu 2021 roku Nicole Sochacki-Wójcicka zbierała pieniądze (poprzez sprzedaż e-booków) na działalność statutową swojej Fundacji Medycyny Prenatalnej im. Ernesta Wójcickiego. Przez pierwsze dni zebrano niecałe 300 tysięcy złotych, co jednak nie zadowoliło lekarki, czym postanowiła się podzielić na InstaStories.
"Mamy 296 tys. To nasza najsłabsza zbiórka niestety. A ogrom pracy w to włożyliśmy. Dobra powiem to. Trochę jestem smutna. Miałam tego nie mówić, miałam być tylko pozytywna, ale tyle pracy włożyliśmy w tę zbiórkę, a taka nam się pogoda trafiła w ten weekend, że połowy z was nie ma w internecie i nawet nie wiecie o naszej zbiórce. Mam cichą nadzieję, że wieczorem to się zmieni. Im więcej wy wpłacicie, tym więcej my możemy robić. Jeżeli możecie, to kupcie pakiet jeszcze raz. Powiedzcie znajomym. Pomóżcie nam w tej zbiórce" – zaapelowała.
Potem Mama Ginekolog sprecyzowała, że działalność jej fundacji kosztuje około 100 tysięcy złotych miesięcznie, aby jej fani "wyobrazili sobie te kwoty" i nieco się zreflektowała. "Tylko troszkę jest mi głupio, że wam to nagrałam i to powiedziałam. Wiem, że 300 tys. to jest ogrom pieniędzy i dziękuję za każdą złotówkę, i każdy wasz zakup. To nie jest tak, że ja jestem niewdzięczna. Naprawdę wierzę, że możemy więcej" – napisała.
Słowa Sochacki-Wójcickiej oburzyły ludzi, którzy wyrażali swoje rozczarowanie postawą lekarki w komentarzach. Zgodnie przyznawali, że roszczeniowa postawa Mamy Ginekolog zniechęca ich do dalszej pomocy.
"Kupiłam e-booki, mimo że finansowo nie jest ostatnio łatwo. Ale powiem szczerze - jak usłyszałam, że mimo to nie "sprostaliśmy" twoim oczekiwaniom, miałam ochotę te e-booki zwyczajnie zwrócić. Z każdą zbiórką jest tak samo - 'a czemu tak mało?'. Może dlatego, że COVID-10 po prostu wiele firm (w tym moją) zniszczył i wiele osób nie ma takich dochodów jak poprzednio?' – napisała jedna internautka.
Z kolei w grudniu 2021 roku zorganizowała kontrowersyjną zbiórkę charytatywną: kupiła luksusowe gadżety za ponad 100 tysięcy złotych (torebkę Louis Vitton, nowego iPhone'a, Thermomix...) i zapowiedziała, że każdy, kto wpłaci datek, weźmie udział w losowaniu. Niektórzy ją skrytykowali i stwierdzili, że influencerka mogła od razu przekazać całą sumę na cele charytatywne, ale jednak opłaciło się – zebrała aż 1,35 mln złotych.