Po zmroku ruszyli prosto w góry. TOPR ratował 3-osobową rodzinę, druga akcja trwała niemal 12 godzin
- W minioną sobotę Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe dwukrotnie interweniowało w sprawie nieodpowiedzialnych turystów
- Pierwsza grupa po zmroku wybrała się na grań, po czym utknęła przez fatalne przygotowanie do wyprawy
- Druga grupa bez przygotowania czy sprzętu chciała przejść drogę wspinaczkową na Świnicę. Ratownicy przez 12 godzin próbowali wydostać turystów
Kolejne interwencje w Tatrach. Turyści przechodzą samych siebie
O interwencjach ratowników TOPR poinformowała Interia. W minioną sobotę po godzinie 18:00 dyżurny ratownik odebrał zgłoszenie w sprawie turystów, którzy utknęli na grani Tatr Zachodnich.
Po pomoc zgłosili się rodzice, którzy razem z 17-letnim synem wybrali się po zmroku w góry. Znaleźli się w głębokim śniegu przy ponad 10-stopniowym mrozie. Dopiero po godzinie 2:00 udało się sprowadzić ich w bezpieczne miejsce.
Kolejne wezwanie wpłynęło po godzinie 20:00. Dwóch turystów postanowiło przejść drogę wspinaczkową w rejonie północnego filara Świnicy. W podróż wybrali się nie tylko bez planu czy przygotowania, ale także bez sprzętu do wspinaczki.
Całe szczęście nikomu nie stała się krzywda. Akcja ratowników trwała jednak aż 12 godzin i zakończyła się doprowadzeniem turystów do schroniska Murowaniec na Hali Gąsienicowej.
Turyści w Tatrach. "Nie wiemy, gdzie chcemy iść, nie wiemy, jak wygląda trasa"
O zachowaniu polskich turystów w górach wielokrotnie dla naTemat pisała Katarzyna Zuchowicz.
– Podstawowy błąd to brak planu. Część osób kompletnie nie wie, gdzie chce iść i idzie tam, gdzie idą wszyscy. Czyli nie wiemy, gdzie chcemy iść, nie wiemy, jak wygląda trasa, ale idziemy tam, bo był tam znajomy, zamieścił zdjęcie w internecie, to ja też pójdę – mówi naTemat Tomasz Zając, przewodnik tatrzański.
– Podstawą są raki, ale okazuje się, że ludzie nie potrafią w nich chodzić. Ja zawsze każę zakładać i patrzę, czy ktoś umie, czy nie. Dobry sprzęt nie załatwi za nas myślenia – dodał Michał Jarząbek-Giewont.
– Popatrzą tylko i idą dalej. W schroniskach wiszą kartki z informacją, że w górach jest ślisko, że zdarzają się wypadki. Ale każdy robi, co chce – przyznał ratownik TOPR Adam Marasek.