Królikowski upublicznił zeznania. Adwokatka reaguje: "byłabym ostrożna w publikacjach"
- Antek Królikowski 18 lutego został zatrzymany przez policję na jednej ze stołecznych ulic. Funkcjonariusze mieli podejrzenie, że może on być pod wpływem alkoholu lub narkotyków
- 9 marca media obiegła informacja, że aktorowi przedstawiono zarzut
- Królikowski opublikował oficjalne oświadczenie, w którym przedstawił swoje stanowisko
- Na jego post zareagowała Joanna Parafianowicz. Adwokatka dosadnie podsumowała jego ruch
9 marca Antek Królikowski na Instagramie opublikował oficjalne oświadczenie. Stwierdził on, że podejmuje rolę "rzecznika pacjentów medycznej marihuany, u których THC utrzymuje się w płynach ustrojowych nawet przez kilka dni od ostatniego zażycia i nie jest to związane z upośledzeniem zdolności prowadzenia pojazdów".
Królikowski opublikował zeznania. Adwokatka skomentowała jego publikację
Do oświadczenia Królikowski załączył zdjęcia wyjaśnień, które złożył w czwartek na komisariacie policji. Jego posunięcie skomentowała adwokatka Joanna Parafianowicz. Prawniczka podkreśliła, że aktor nie powinien udostępniać fotografii wyjaśnień. Zwróciła ona również uwagę na to, że tego typu zachowaniem sam sobie może zaszkodzić.
"Mam wrażenie, że być może właśnie m.in. za publikowanie materiałów postępowania prokuratorzy tak często nie godzą się na swobodny wgląd w akta i robienie fotokopii kart z akt – dodam, że mam na myśli czynności obrończe. Takie publikacje szkodzą wykonywaniu obowiązków spoczywających na adwokatach i radcach, innymi słowy działają de facto na niekorzyść ich klientów" – napisała w swojej relacji na Instagramie Parafianowicz, działająca pod pseudonimem @paniodpokoju.
"Niestety, byłabym zaskoczona, gdyby okazało się, że podejrzany uzyskał na publikację zgodę prokuratora" – dodała po chwili prawniczka. W następnej relacji przestrzegła aktora przed takim działaniem, oznaczając go pod treścią art. 241 Kodeksu Karnego o "konsekwencjach bezprawnego rozpowszechniania wiadomości z postępowania przygotowawczego lub rozprawy". "Byłabym ostrożna w publikacjach" – podkreśliła adwokatka.
Joanna Parafianowicz: "Sam sobie strzela w kolano"
Z Joanną Parafianowicz postanowiła skontaktować się portal pudelek.pl. W trakcie rozmowy poproszono prawniczkę o rozwinięcie myśli o braku wyżej wymienionej zgody prokuratora.
Tak naprawdę sam sobie strzela w kolano. A przede wszystkim, patrząc z szerszej perspektywy, działa na niekorzyść wszystkich osób, które mają postawione zarzuty, i których obrońcy w związku z tym mają związane ręce (...) Zakreślenie podpisów osób, które brały udział w czynności, czyli przypuszczam, że samego zainteresowanego i jego obrońcy, nie zmienia zupełnie niczego, jeżeli chodzi o ujawnienie treści protokołu.
Prawniczka przyznała w rozmowie z portalem, że nigdy nie spotkała się z tym, by ktoś świadomie "publikował tego rodzaju dokumenty w toku postępowania". Jak sama przyznała, nie jest to dobry ruch, ponieważ to "nic innego jak próba wpływania na bieg postępowania karnego".
"Myślę, że tutaj intencja była taka, żeby poruszyć kwestie wytyczne marihuany i ewentualnie uderzyć w żonę podejrzanego. Natomiast skutek jest właśnie taki, że prawdopodobnie doszło do ujawnienia materiałów postępowania" – podsumowała Parafianowicz.