Matka Eryka znów zabrała głos. "Teraz nagle dzieci? To nie dzieci, to mordercy"

Alan Wysocki
13 marca 2023, 10:19 • 1 minuta czytania
Nie milkną echa po brutalnym zamordowaniu 16-letniego Eryka z Zamościa przez grupę rówieśników. Jego matka znów zabrała głos w sprawie. Kobieta nie zgadza się, by nastolatkowie z zarzutami odpowiadali przed sądem rodzinnym. – Teraz nagle do sądu z mamusią i tatusiem? Teraz nagle dzieci? To nie są dzieci, to są mordercy – powiedziała.
Zamość. Matka 16-letniego Eryka: To nie są dzieci, to mordercy. Fot. Krzysztof Radzki / East News

Matka 16-letniego Eryka z Zamościa znów zabrała głos. "To nie są dzieci, to są mordercy" 

16-letni Eryk został brutalnie zamordowany przez grupę rówieśników. Do zbrodni doszło w biały dzień w Zamościu. Radni już badają przyczyny wzrostu przestępczości wśród nieletnich, a ulicami miasta przeszedł marsz przeciw przemocy.

Zatrzymano także wszystkich sprawców zdarzenia. 17-latek trafił do aresztu tymczasowego. Za pobicie ze skutkiem śmiertelnym grozi mu do 25 lat pozbawienia wolności. Pozostali napastnicy mają jednak po 16 lat.

Teraz wymiar sprawiedliwości musi zadecydować, czy odpowiedzą za przestępstwo przed sądem rodzinnym, czy przed sądem karnym.

– Jak napadli mojego syna, to przyszli bez rodziców. Jak go kopali, to mamusia i tatuś nie trzymali za rączkę. A teraz nagle do sądu z mamusią i tatusiem? – zaczęła mama zamordowanego Eryka w rozmowie z Polsat News.

– Teraz nagle dzieci? To nie są dzieci, to są mordercy – dodała. Głos zabrał także partner kobiety, Tadeusz. Podkreślił, że prowokatorką całego przedsięwzięcia była 16-letnia Gabriela P., która obecnie przebywa w ośrodku wychowawczym.

– Trzeba powiedzieć wprost - to nie były dzieci, to była grupa nabuzowanych mężczyzn, żeby tego Eryka pobić. A do tego dziewczyna, która ich na to namówiła. To ona była prowodyrką, a dodatkowo wszystko kręciła telefonem, bardzo ją to cieszyło – zauważył.

Mama Eryka o śmierci syna. "Strasznie był pobity, nos złamany, wszędzie siniaki"

Matka Eryka musiała także zidentyfikować ciało swojego syna. O tym, co zobaczyła, także powiedziała w rozmowie z Polsat News. – Strasznie był pobity, skopany, nos złamany, wszędzie siniaki. Nie mogłam na to patrzeć, to przecież był mój syn, moje dziecko, moja duma – opisała.

Jeszcze na początku marca kobieta zwróciła uwagę na poziom społecznej znieczulicy. Do zbrodni doszło bowiem w miejscu publicznym, jednak nikt nie pomógł katowanemu nastolatkowi.

– Skoro jesteśmy społeczeństwem, ludźmi, którzy żyją obok siebie, to powinniśmy reagować, chociażby krzyczeć. Jeśli nie mogę odciągnąć napastnika, to powinnam krzyczeć "Ratunku! Pomocy!". A tutaj stoją w milczeniu bierni i przyglądają się. Ci ludzie tak samo są winni, że patrzyli – powiedziała dla Polsat News.

Tymczasem, w miniony czwartek portal Lublin112.pl poinformował o identycznej brutalnej napaści na innego nastolatka w centrum Zamościa. Doszło do niego na przystanku autobusowym przy ul. Peowiaków. Ponownie nikt ze świadków nie zareagował i nie zapewnił pomocy poszkodowanemu.