"Czy dostanę 'NIE'? Nie. Dlaczego? Bo nie". Sprawdziliśmy, jak działa cenzura Obajtka

Łukasz Grzegorczyk
15 marca 2023, 16:55 • 1 minuta czytania
To prawdopodobnie najlepsza reklama, jaką Daniel Obajtek mógł zrobić tygodnikowi "NIE". Zagrywka z wycofaniem pisma ze sprzedaży z powodu okładki pachnie desperacją. Ale to też rażący przykład cenzury w praktyce. Co prawda nieudolnej, bo każdy w kilka sekund kupi sobie "zakazaną" gazetę w internecie, ale pokazuje groźny mechanizm. Witamy w Polsce 2023.
Prezes Orlenu zdecydował o wycofaniu tego wydania tygodnika "Nie". Fot. Wojciech Strozyk/REPORTER, okładka Tygodnika NIE

"Podjąłem decyzję o wycofaniu ze wszystkich punktów sprzedaży Orlenu nowego wydania Tygodnika NIE, którego okładka przekracza wszelkie granice. Mamy miejsce dla wszystkich tytułów prasowych, ale nie ma zgody na mowę nienawiści i niszczenie autorytetu Świętego Jana Pawła II" – ogłosił Daniel Obajtek. Podobną decyzję miała podjąć Poczta Polska, choć oficjalnie tego nie potwierdziła.


I rzeczywiście, Obajtek chyba dotrzymał słowa, co pokazała szybka wycieczka do najbliższej stacji Orlenu. Szybki rzut oka na stoisko z gazetami – są najpopularniejsze tytuły, ale tygodnika "NIE" – brak. – Czy dostanę tygodnik "NIE"? – zapytałem z myślą, że może jest szansa dostać pismo "spod lady".

– "NIE"? Nie. – usłyszałem. Od razu dopytałem, czy może dojedzie później, na co dostałem krótkie: "Nie, po prostu nie będzie". Dlaczego? "Bo nie".

Nie zrozumcie mnie źle – nie czekam na każdy numer "NIE" z wypiekami na twarzy. W ogóle rzadko kupuję gazety na stacjach paliw. Kiedy jednak zobaczyłem pomysł Obajtka z blokowaniem sprzedaży tytułu, zapaliła mi się czerwona lampka. Ktoś tu urządził sobie pokazówkę, która przywołuje najgorsze skojarzenia.

Spróbujmy jednak po kolei. Czy okładka "NIE" z papieżem jest mocna? No jest, pewnie śmiało można nazwać ją kontrowersyjną i wywołuje skrajne emocje. Tylko czy Obajtek reagował wcześniej, kiedy na przykład "Gazeta Polska" pokazała Donalda Tuska z dewizą żołnierzy Wermachtu? Wtedy nie było oburzenia.

W ostatnich dniach przekonaliśmy się, że mało co tak rozpala dyskusję w Polsce, jak hasło: Jan Paweł II. A kiedy do papieża-Polaka dopiszemy cokolwiek podważającego jego świętość, robi się już bardzo niewygodnie. Po reportażu TVN24 o Karolu Wojtyle trudno jednak mówić już wyłącznie jak o "świętym" Kościoła. To akurat nie moja opinia, tylko reakcje duchownych.

– Będzie dokonywała się po części dekonstrukcja wizerunku Jana Pawła II, jaki znaliśmy do tej pory – mówił naTemat ojciec Paweł Gużyński. – JPII przestaje być ikoną. On był wyjątkowy, ale nie był nadzwyczajny. Za dużo włożyliśmy w niego własnych oczekiwań i tęsknot – powtarzał nam z kolei ksiądz Jacek Prusak.

To wszystko efekt ustaleń w materiale dziennikarza Marcina Gutowskiego, który szukał odpowiedzi na pytanie, co Karol Wojtyła wiedział o skandalach pedofilskich w Kościele. Zamiatanie tego pod dywan może jest wygodne dla kościelnych hierarchów, ale jedna absurdalna decyzja prezesa Obajtka nie zatrzyma tej dyskusji. Nie zrobi tego też kolejne sejmowe przedstawienie posłów PiS, którzy w czasie obrad trzymali portrety papieża. Nie pomogą wpisy Mateusza Morawieckiego, Beaty Szydło czy kolejne oświadczenia Episkopatu.

Tygodnik "NIE" tak naprawdę ma w tej chwili świetną reklamę, co pokazują reakcje w sieci. Wszystko dzięki Obajtkowi, który postanowił sam zdecydować, co Polacy będą mogli kupić na stacji paliw, a co będzie zakazane. Cenzura w jego wydaniu wypada raczej śmiesznie, bo chyba zapomniał, że żyjemy w XXI wieku w środku Europy. "NIE" można kupić błyskawicznie przez internet.

Wycięcie gazety z półek Orlenu czy Poczty Polskiej to jednak ponury symbol cenzury. Niestety, to słowo wraca i jest podstawa, by go użyć. Jeśli nawet z politowaniem patrzymy na co, to wypisuje Obajtek, granica jest cienka.

To co, od dzisiaj każda "zła" okładka będzie trafiała do szuflady pod klucz? Zobaczcie, jak wygląda jedynka najnowszej "Polityki". Według klucza prezesa Orlenu, chyba też powinna trafić na listę tytułów zakazanych.

A wracając jeszcze do Jana Pawła II... najwięksi obrońcy jego świętości mogą mu zrobić więcej krzywdy niż normalna i szczera debata o działaniach papieża. Jeśli nawet tygodnik "NIE" przesadził z okładką, to zmusza ona do myślenia. Najwyższy czas spojrzeć na Jana Pawła II nie tylko jak na świętego, ale przede wszystkim... jak na człowieka.

Tak, to pewnie byłaby gorzka dyskusja, ale nikt przecież nie odbierze Karolowi Wojtyle jego zasług. Jak każdy – miał swoje cienie i blaski. I żadna cenzura nie będzie w stanie tego obrazu zmienić.