Tokarczuk jechała pociągiem, gdy ktoś ją zaczepił. Internauci zachwyceni wpisem noblistki
Olga Tokarczyk jest laureatką literackiej Nagrody Nobla za rok 2018. Polską pisarkę, autorkę "Biegunów", "Prowadź swój pług przez kości umarłych" i "Ksiąg Jakubowych", doceniono za "za wyobraźnię narracyjną, która z encyklopedyczną pasją reprezentuje przekraczanie granic jako formę życia".
Noblistka, która w ubiegłym roku wydała "Empuzjon", swoją pierwszą powieść po otrzymaniu prestiżowej nagrody, często udziela się w mediach społecznościowych. We wtorek udostępniła na Facebooku niezwykłe zdjęcie, na którym siedzi w pociągu na schodach i rozmawia z pasażerami. Mężczyźni trzymają zwinięte izraelskie flagi.
"Siedziałam na schodach w zatłoczonym pociągu relacji Jerozolima - Tel Aviv, którym setki ludzi wracało po protestach przetaczających się obecnie przez Izrael, gdy zagadnął mnie jeden z współpasażerów. Okazało się po chwili, że parę innych osób w tej cześć pociągu również czytało moje książki i tak doszło do maleńkiego, ale niezwykle miłego spotkania autorskiego" – napisała Tokarczuk.
Post polubiło ponad 14 tysięcy osób, którzy nie kryli zachwytów. "Piękne! Cudne! Wydaje mi się, że takie spotkania zostają w pamięci na zawsze!", "Super takie spontaniczne spotkanie! I jak to miło spotykać za granicą ludzi, którzy znają naszą noblistkę i jej książki! W dodatku w pociągu...", "To bardzo piękne jest. I wzruszające, a jednocześnie radosne!" – pisali internauci.
"Takie spontaniczne, niezobowiązujące spotkania są najfajniejsze i chyba najsympatyczniejsze dla autorów? Bardzo miło chyba musi być, jak się jest rozpoznanym i docenionym na drugim końcu świata, zwłaszcza jak jedzie się gdzieś incognito, bez sztampy, pompy i bez dziennikarzy? Też chciałabym panią kiedyś spotkać, np. w pociągu" – zauważyła z kolei jednak z fanek Olgi Tokarczuk.
"Literatura nie jest dla idiotów", czyli kontrowersyjne słowa Olgi Tokarczuk
W ubiegłym roku noblistka wywołała burzę swoimi słowami na temat czytelników swoich dzieł. – Nigdy nie oczekiwałam, że wszyscy mają czytać i że moje książki mają iść pod strzechy. Wcale nie chcę, żeby szły pod strzechy. Literatura nie jest dla idiotów. Żeby czytać książki trzeba mieć jakąś kompetencję, pewną wrażliwość, pewne rozeznanie w kulturze. Te książki, które piszemy, są gdzieś zawieszone, zawsze się z czymś wiążą – mówiła podczas kameralnego Festiwalu Góry Literatury.
– Nie wierzę, że przyjdzie taki czytelnik, który kompletnie nic nie wie i nagle się zatopi w jakąś literaturę i przeżyje tam katharsis. Piszę swoje książki dla ludzi inteligentnych, którzy myślą, którzy czują, którzy mają jakąś wrażliwość. Uważam, że moi czytelnicy są do mnie podobni, piszę do swoich krajanów – wyjaśniła Olga Tokarczuk.
Wielu internautów oskarżyło znaną autorkę o klasizm i elitarystyczne podejście do czytania książek. Noblistkę skrytykowała chociażby aktywistka Maja Staśko. "To jest podejście do ludzi, które zawsze mnie mierziło. Pod strzechami mieszkają idioci, którzy nie myślą i nie czują? Nie dość, że to nieprawdziwe, to jeszcze głęboko pogardliwe. Niestety" – oceniła.
W obronie autorki "Ksiąg Jakubowych", "Biegunów" i "Empuzjonu" stanęła natomiast dziennikarka Karolina Korwin Piotrowska. "Nie wszystkie książki są dla wszystkich. Są różne wrażliwości i różna gotowość na konkretne rzeczy, zdania, słowa, metafory, historie, jest też różne wykształcenie, także emocjonalne. Tak, niektóre książki nie są dla idiotów. Całe szczęście. Jeśli to klasizm, cóż, zastrzelcie mnie" – stwierdziła.
Z kolei Fundacja Olga Tokarczuk napisała na Facebooku, że "awantura wokół tego spotkania została (...) rozniecona na podstawie krótkiej, wyrwanej z kontekstu, wypowiedzi". "Nie budujcie swoich opinii na manipulacjach i kłamstwach tych ludzi, którzy bez kontekstu nazwiska Noblistki, zapewniającego im klikalność, dalej siedzieliby na najmroczniejszych peryferiach Internetu i marzyli, by ktokolwiek ich zauważył" – dodała.