Trump podał "prawdziwy" powód swojego aresztowania. Wskazał winnych
- Po wypuszczeniu Trumpa na wolność spotkał się on ze swoimi zwolennikami na Florydzie
- Były prezydent USA wskazywał, że powodem aresztowania i postawienia mu zarzutów była próba odsunięcia go od starań o reelekcję w zbliżających się wyborach
- Donaldowi Trumpowi postawiono 34 zarzuty, a wśród nich pojawił się ten dotyczący korupcji byłej kochanki i zarazem gwiazdy porno Stormy Daniels, której za milczenie próbowano zapłacić pieniędzmi z kampanii wyborczej
– Demokraci od początku atakowali moją kampanię. Krzyczeli "Rosja, Rosja, Rosja", "Ukraina, Ukraina, Ukraina", pamiętacie? (...) Nie mogą nas pokonać przy urnie wyborczej, więc próbują nas pokonać poprzez prawo – mówił Donald Trump, wskazując tym kwestie polityczne, które jego zdaniem były prawdziwym powodem postawienia go przed sądem.
Polityczne powody aresztowania Trumpa? Tak uważa były prezydent USA
Symboliczne aresztowanie Trumpa (wypuszczono go po przedstawieniu mu zarzutów) doprowadziło w USA do poruszania, a nawet manifestacji zarówno jego zwolenników jak i przeciwników.
Donald Trump spotkał się ze zwolennikami na terenie swojej posiadłości Mar-a-Lago na Florydzie, gdzie mówił o tym, że powody przedstawienia mu zarzutów były wyłącznie polityczne. Jak twierdził, "śledczy nic na niego nie mają", co miało być zaskoczeniem dla jego prawników. – Wszyscy mówią, że tam nic nie ma. To nawet nie są zarzuty. Przyszli do mnie i mówią, że tam nic nie ma, nawet nie ma mowy o tym, co zrobiłeś – opowiadał na wiecu.
Trump za nic miał także wskazówki sądu, który jasno wyraził, że były prezydent "powinien powstrzymać się od słów nakłaniających do przemocy i unikać wypowiedzi podważających praworządność". Tymczasem miliarder nie tylko personalnie atakował osoby, które miały wpływ na jego aresztowanie, ale też krytykował dowody.
Po raz kolejny zasugerował także, że przegrane przez niego wybory zostały sfałszowane. – Jesteśmy narodem w stanie upadku, a teraz ci radykalni, lewicowi szaleńcy chcą ingerować w wybory, używając organów ścigania – powiedział.
Protesty w USA po aresztowaniu Trumpa
Amerykańskie media podają, że po aresztowaniu Trumpa w USA doszło do protestów. W Nowym Jorku zmierzyły się grupy zwolenników i przeciwników byłego prezydenta. Manifestacje nie były liczne, ale skłoniły urzędników do zaostrzenia przepisów bezpieczeństwa w Nowym Jorku i Waszyngtonie.
Władze mają w pamięci szturm na Kapitol, do którego doszło po przegranych przez Trumpa wyborach, ale na razie nic nie wskazuje, żeby aktualne manifestacje miały być zapowiedzią powtórki.
Protesty miały charakter pokojowy, a poza słownymi przepychankami nie doszło do żadnych incydentów. ABC-news pisze, że zwolennicy byłego prezydenta kraju trzymali tabliczki z napisem "Trump or Death", podczas gdy przeciwnicy odpowiadali tabliczkami z napisami "Lock him up" i "IndicAted" – nawiązanie do błędnej pisowni Trumpa w jego mediach społecznościowych.
Przypominamy, że Donaldowi Trumpowi postawiono łącznie 34 zarzuty. Jak pisaliśmy w naTemat, pod koniec kampanii prezydenckiej w 2016 roku prawnik Donalda Trumpa Michael Cohen miał skontaktować się z gwiazdą filmów pornograficznych Stormy Daniels. Cohen miał zaaranżować i przekazać kobiecie 130 tys. dolarów. W ten sposób chciał przekonać ją do nieujawniania swoich kontaktów z byłym prezydentem. Pieniądze jednak nie pomogły.
– Powiedział mi kiedyś, że jestem kimś, z kim należy się liczyć, piękna i mądra: tak jak jego córka – tak o relacji z Trumpem mówiła Daniels.
Ostatecznie Cohen został skazany na trzy lata więzienia za łamanie przepisów finansowania kampanii wyborczej. Prokuratura ściga byłego prezydenta w tej samej sprawie. Przypomnijmy, że Donald Trump jest pierwszym prezydentem USA, który został postawiony w stan oskarżenia.