Zatrudnili Komendę po jego wyjściu z więzienia. Teraz odpowiadają w oświadczeniu na zarzuty

Alan Wysocki
13 kwietnia 2023, 17:51 • 1 minuta czytania
Bracia Collins zatrudnili Tomasza Komendę, gdy ten wyszedł na wolność. Współpraca nie trwała długo, jednak Rafał i Grzegorz Collinsowie wciąż mierzą się z zarzutami o wykorzystywanie wizerunku 45-letniego skazanego. "Jest to osoba po ogromnych przejściach" – piszą w oświadczeniu dla redakcji naTemat.
Bracia Collins o sprawie Tomasza Komendy. Dostaliśmy ich oświadczenie. Fot. Przemysław Fiszer / East News

Zatrudnili Komendę po wyjściu z więzienia. Bracia Collins: z Tomkiem mamy kontakt do dziś

Od razu po ujawnieniu niepokojących doniesień o Tomaszu Komendzie bracia Collins stale odmawiają komentowania sprawy. W oświadczeniu, które przesłali redakcji naTemat, piszą wprost, że nie chcą eskalowania emocji. Zamieszanie wokół niesłusznie skazanego nazywają "medialnym syfem".

Magazyn "Polityka" opublikował jednak komentarz zamieszczony w mediach społecznościowych przez znajomą Komendy "Agę". Kobieta zarzuciła Rafałowi i Grzegorzowi Collinsom próby wykorzystania wizerunku 45-latka do promowania swojej działalności.

"Bracia Collins też go wykorzystali do promocji firmy i dlatego Tomek odszedł" – czytamy we wpisie "Agi". To właśnie to skłoniło działaczy społecznych do reakcji. To bowiem nie pierwszy raz, gdy prezenterom zarzuca się "lansowanie na Komendzie".

"Z Tomkiem pozostajemy w kontakcie do dziś, a o jakości naszych relacji niech świadczy fakt, że już po oficjalnym zakończeniu współpracy między Fundacją Braci Collins, a Tomaszem Komendą, Tomek mocno zaangażował się w naszą inicjatywę 'Wyścig z czasem'" – zapewnili.

Bracia Collins apelują ws. Tomasza Komendy. "To osoba po ogromnych przejściach"

"To ich prywatne sprawy, ale kiedy mówi się o nas wprost, wkładając nam w usta nieprawdziwe słowa, kłamiąc i manipulując publicznie faktami dla własnej korzyści, czujemy, że zasługujemy na prawo do obrony" – dodali.

Działacze społeczni w oświadczeniu wysłanym naTemat zaapelowali o rozsądne podejście do sprawy Komendy. "Jest to osoba po ogromnych przejściach z poważnymi problemami, potrzebująca wsparcia psychologicznego, a nie medialnej burzy. To tylko i aż człowiek" – czytamy.

Collinsowie odpowiadają także na zarzuty, według których mieli chwalić się na Facebooku, że Komenda i Walter zostaną szczęśliwymi rodzicami. Teraz ujawnili kulisy sprawy. Wyjaśnili, że 45-latek skontaktował się z nimi w sprawie ciąży ówczesnej partnerki.

"Oznajmił, że ciąża, w której znajduje się jego partnerka, jest poważnie zagrożona. Tomek bał się i szukał specjalistów, potrzebował bardzo kosztownego prywatnego leczenia, a Fundacja Braci Collins skontaktowała się z kliniką, która sporym wysiłkiem doprowadziła tą ciążę do szczęśliwego rozwiązania" – napisali.

Jak dodali, wieści o szczęśliwym zakończeniu przekazali przez wzgląd na wdzięczność wobec lekarzy. Wszystko odbyło się za zgodą Anny Walter i Tomasza Komendy. Z parą skonsultowano nawet treść postów.

Chwilę później bracia Collins opublikowali oświadczenie także w mediach społecznościowych.

Bracia Collins a Tomasz Komenda – co ich łączy?

We wrześniu 2020 roku Tomasz Komenda podjął pracę w Fundacji Braci Collins. Do maja 2021 roku pomagał niesłusznie skazanym w odnalezieniu się na wolności. Działacze społeczni już po wypuszczeniu Komendy na wolność jako jedni z pierwszych zaproponowali mu pomóc.

"Tomek dostanie od nas szanse na rozwój, początkowo w zakresie jego obowiązków będzie leżał jedynie jego rozwój osobisty. Mamy pełną świadomość, iż ma trochę do nadrobienia i musimy mu dać trochę czasu na pełną, obopólną współpracę" – ogłosili wówczas działacze społeczni.

Wówczas Komenda jeszcze walczył o odszkodowanie od państwa za 18 lat odsiadki w zakładzie karnym. Po uzyskaniu pieniędzy zrezygnował z pracy. Powód odejścia nigdy nie był tajemnicą.

"Tomek Komenda jest fantastycznym chłopakiem. Nie już naszym współpracownikiem, gdyż jego sytuacja materialna pozwala mu na dzień dzisiejszy cieszyć się życiem, rodziną, każdą wolną chwilą na wolności, tym, co mu pozostało. Na wolności" – potwierdzili Collinsowie.

Sam Komenda nigdy nie podniósł żadnych zarzutów wobec współpracy z braćmi.