Lepiej nic nie pijcie w kinie. Nowy film Scorsese z DiCaprio będzie baaaardzo długi

Ola Gersz
19 kwietnia 2023, 13:46 • 1 minuta czytania
Pamiętacie utyskiwania na "Irlandczyka" Martina Scorsese, który trwał 3 godziny i 29 minut? Przygotujcie się, bo nowy film amerykańskiego reżysera, "Killers of the Flower Moon" z Leonardem DiCaprio i Robertem DeNiro będzie równie długi. Co gorsza, obejrzymy go w kinie.
"Killers of the Flower Moon" to kolejny długi film Martina Scorsese Fot. Kadr z "Killers of the Flower Moon"

Martin Scorsese skończył w ubiegłym roku 80 lat, ale nie zwalnia tempa. Od czasu swojego reżyserskiego debiutu w 1967 r. z dramatem "Kto puka do moich drzwi" Amerykanin nakręcił łącznie 26 filmów pełnometrażowych (i 16 dokumentalnych), z których wiele zyskało status kultowych zarówno wśród krytyków, jak i widzów. "Taksówkarz", "Wściekły byk", "Chłopcy z ferajny", "Wyspa tajemnic"... Wymieniać można długo.


Co dziwne Scorsese ma na koncie tylko jednego Oscara: za "Infiltrację" z 2007 roku. To bez wątpienia niedopatrzenie Amerykańskiej Akademii Filmowej, bo reżyser zdobył aż 13 nominacji.

"Killers of the Flower Moon" Martina Scorsese będzie długi

Cztery lata po "Irlandczyku" obejrzymy nowy film Martina Scorsese. "Killers of the Flower Moon" według scenariusza, który reżyser napisał razem z Erikiem Rothem (na podstawie prawdziwych wydarzeń), będzie westernem, dramatem i kryminałem w jednym.

Film opowie o makabrycznych morderstwach na członkach plemienia Osagów, do których doszło w latach 20. XX wieku w Oklahomie, a które w swoim reportażu z 2017 roku, "Killers of the Flower Moon: The Osage Murders and the Birth of the FBI", opisał David Grann. Zabójstwa rozpoczęły się, gdy na terytorium Osagów znaleziono ropę, a w śledztwo zaangażował się J. Edgar Hoover, późniejszy dyrektor FBI, które powstało właśnie na fali wydarzeń w Oklahomie.

W "Killers of the Flower Moon" wystąpią dwaj ulubieni aktorzy Scorsese: Leonardo DiCaprio (to będzie ich siódmy wspólny film) i Robert De Niro (jedenasty). Dołączyli do nich m.in. Jesse Plemons, Lily Gladstone, John Lithgow i tegoroczny laureat Oscara Brendan Fraser.

Nowy film Scorsese będzie miał premierę 20 maja na tegorocznym Festiwalu Filmowym w Cannes i... będzie naprawdę długi. Jak podaje serwis Deadline, Scorsese oficjalnie podał czas trwania "Killers of the Flower Moon". To 3 godziny i 26 minut. To naprawdę długo, chociaż spekulowano, że dramat może trwać nawet... 4 godziny.

Jednak "Killers of the Flower Moon" wciąż będzie krótsze od "Irlandczyka", którego długość była wręcz obiektem memów. Film z 2019 roku trwał 3 godziny i 29 minut, co oznacza że nowy tytuł Scorsese będzie krótszy o zaledwie 3 minuty.

Jednak podczas gdy "Irlandczyka" oglądaliśmy na Netfliksie, to film z DiCaprio i De Niro zobaczymy na dużym ekranie, a oglądanie w kinach długich filmów jest szczególnie problematyczne. Na szczęście ci, którzy nie wytrzymają, będą mogli później (chociaż nie wiadomo dokładnie kiedy) nadrobić "Killers of the Flower Moon" w serwisie Apple TV+. Film trafi do kin w szerokiej dystrybucji 20 października.

W ostatnich latach Hollywood wróciło do długich filmów

Jakie są najdłuższe filmy w historii Hollywood? "Gettysburg" z 1993 r. (4 godziny i 14 minut), "Kleopatra" z 1963 r. (4 godziny i 11 minut), "Liga Sprawiedliwości Zacka Snydera" z 2021 r. (4 godziny i 2 minuty), Hamlet z 1996 r. (4 godziny i 2 minuty), "Dawno temu w Ameryce" z 1984 r. (3 godziny i 39 minut), "Przeminęło z wiatrem" z 1939 r. (3 godziny i 44 minuty), "Lawrence z Arabii" z 1962 roku (3 godziny i 42 minuty)...

Podczas gdy kiedyś takie filmy były wyjątkami, to dzisiaj długich produkcji jest coraz więcej (chociaż na szczęście nie trwają już 4 godzin). "Batman" trwał 2 godziny 56 minut, "Nie czas umierać" – 2 godziny i 43 minuty, "Eternals" – 2 godziny 37 minut, "West Side Story" – 2 godziny i 36 minut", a na seansie "Diuny" musieliśmy spędzić 2 godziny i 35 minut.

"Epickość równa się dzisiaj imponująca długość, a czas trwania stał się sprytnym zabiegiem marketingowym promującym film. I mimo że długi czas trwania wcale nie jest wyznacznikiem dobrego filmu, to w oczach producentów wygląda dumnie i kusząco. Widzowie, owszem, skuszą się, bo nie mają wyjścia. Nie pogniewaliby się, jednak gdyby nie musieli spędzać w kinie pół dnia" – pisaliśmy w naTemat o tekście o bardzo długich hollywoodzkich filmach.