Dracz nie zamierza milczeć. Mówi o "bezczelności władzy" i "szmaceniu się" w TVP
- Dracz w nowym wywiadzie ocenił, że "obecna władza w Polsce przekroczyła wszelkie granice chamstwa i bezczelności"
- Aktor nie ma też dobrego zdania na temat TVP. Nie zamierza już grać dla telewizji publicznej
Krzysztof Dracz to aktor doskonale znany z takich produkcji, jak: "Świat według Kiepskich" czy "Rodzinka.pl". Jego kariera głównie skupiała się jednak na aktywności na deskach teatralnych we Wrocławiu czy w Warszawie. Ostatnimi czasy Dracz jest gwiazdą serialu "Sługa narodu".
Dracz stanowczo o współpracy z TVP. "Moja noga tam nie stanie"
Artysta ostatnio udzielił wywiadu dla portalu Plejada, gdzie otwarcie przyznał, że przygląda się temu, co dzieje się w naszym kraju i nie ma zamiaru milczeć.
– Przede wszystkim jestem człowiekiem, obywatelem i mam swój światopogląd. Nie zamierzam go ukrywać. Ktoś, kto para się aktorstwem, może zagrać wszystko. Może nawet zeszmacić się, pracując w TVP i będąc twarzą tej stacji. A gdy ktoś mu coś zarzuci, zapewne będzie bronił się tym, że po prostu uprawia swój zawód. Dejmek mówił, że aktor jest do grania, a d**a do srania. Zgoda. Ale ja uważam, że praca to tylko praca. A to, jakim jesteś człowiekiem, zostaje z tobą na całe życie. I to wydaje mi się najważniejsze – podkreślił.
Michał Misiorek zapytał Dracza, czy nie obawia się, że przez swoje słowa "trafi na czarną listę TVP"? – Nie, bo moja noga i tak tam nie stanie. Kiedyś grałem w serialach TVP, ale odkąd rządzący w niej PiS pokazał swoje prawdziwe oblicze, nie przyjmuję żadnych propozycji od tej telewizji. A dostaję im całkiem sporo. Dopóki władza się nie zmieni, nie zmierzam współpracować z TVP. Mogą mnie wpisać nawet na dziesięć czarnych list. Nawet by mi to pochlebiało – dodał.
Dracz gorzko podsumował PiS. "Oni tego dokonali (...) to największa zbrodnia"
Podczas rozmowy Dracz zaznaczył też, że nie może już znieść tego, co w naszym kraju robią politycy. – Przy włączonych reflektorach mówią, że czarne nie jest czarne, a białe nie jest białe. (...) Strasznie irytuje mnie też brak krytycznego myślenia i podatność naszego społeczeństwa na manipulacje i populizm – zwrócił uwagę.
Aktor stwierdził, że "większość osób nie zadaje sobie trudu", aby "przez chwilę zastanowić nad tym, co dzieje się w Polsce". Dlaczego – jego zdaniem – tak się dzieje? – A no dlatego, że ktoś – nawet wiem kto, siedząc z kartką papieru i ołówkiem, cynicznie wymyślił, na jakie grupy społeczne trzeba postawić, by wygrać wybory. Potem zadano sobie kolejne pytanie – co trzeba im powiedzieć, żeby zagłosowali na tę, a nie inną partię. A no dać im 500 zł, wzbudzić stare resentymenty i doprowadzić do podziału w narodzie. I PiS tego dokonał. Uważam, że to największa zbrodnia, jaką ten rząd mógł wyrządzić naszemu społeczeństwu – gorzko podkreślił. – Pamiętam czasy PRL-u. Wtedy też źle się działo, ale przynajmniej rządzący starali się zachowywać jakieś pozory. Łamali prawo, ale w białych rękawiczkach. Ci, którzy teraz sprawują władzę w Polsce, przekroczyli już wszelkie granice chamstwa i bezczelności – podsumował.