"Walnęło 10 km od mojego domu". Sikorski chce wyjaśnień ws. "ruskiej rakiety" pod Bydgoszczą
- Radosław Sikorski pyta ws. szczątków rakiety pod Bydgoszczą, dlaczego nie zarządzono poszukiwać wraku czy jego szczątków
- Były minister obrony podczas spotkania z dziennikarzami w Bydgoszczy nawiązał do tragicznego wybuchu w Przewodowie
Radosław Sikorski spotkał się z dziennikarzami z Bydgoszczy, gdzie znajduje się Centrum Szkolenia Sił Połączonych Sojuszu. Europoseł zaznaczył, że trzeba wyjaśnić dlaczego, skoro rakieta zniknęła z radarów i niemożliwe było jej śledzenie, nie zarządzono poszukiwań wraku czy jego szczątków. – To coś, zdaje się, przeleciało przez trzy czwarte Polski, walnęło w Zamościu pod Bydgoszczą, czyli najbliżej najważniejszej NATO-wskiej instytucji w Polsce i 10 km od mojego domu – pytał były minister obrony. Sikorski pytał, jak to możliwe, że rakieta nie została wcześniej strącona. – Chciałbym wiedzieć, co się stało, jeśli rakieta mknęła nad Polską i ponoć została zauważona – tak mówił bodajże – pan premier Mateusz Morawiecki – że wręcz NATO-wskie F-35 ją śledziły. To pytam, dlaczego nie została strącona? Polityk dodał, że sytuacja wydarzyła się po głośnym incydencie blisko wschodniej granicy z Ukrainą. – Przecież zdarzenie miało miejsce po tym, jak dwóch naszych rodaków straciło życie w Przewodowie – przekonywał. Dalej były minister obrony narodowej pytał o rolę rządu w zdarzeniu pod Bydgoszczą. –Chciałbym wiedzieć, jaki był proces decyzyjny podczas tego incydentu – pytał. – Czy zebrało się rządowe centrum kryzysowe, czy może komitet rady ministrów, czy sprawa była na radzie ministrów, kto podejmował kluczowe decyzje, minister obrony narodowej, premier czy poinformowany był zwierzchnik zbrojnych, prezydent? Czy też decyzje podjęto w jakiś nieformalny sposób - np. czy decyzję podjął poseł Kaczyński? – dociekał. Sikorski pytał, dlaczego rząd nie uruchomił struktur państwa do poszukiwania szczątków rakiety, takich jak wojewodowie, Wojska Obrony Narodowej, straży pożarnej. Sugerował, że swoje tereny powinni przeszukać leśnicy.
Trwa śledztwo ws. pocisku pod Bydgoszczą
Prokuratura bada obecnie hipotezę, według której mogło chodzić o rakietę Ch-55 wystrzeloną z rosyjskiego samolotu... 16 grudnia. Jak ustalił Onet, doniesienie w sprawie szczątków obiektu wojskowego pod Bydgoszczą wpłynęło na policję już 22 kwietnia, jednak dopiero 25 kwietnia służby stawiły się na miejscu. Początkowo uważano, że to materiały z czasów II wojny światowej.
Po dwóch dniach od interwencji służb Zbigniew Ziobro potwierdził, że to "obiekt wojskowy", w sprawie którego prokuratura wszczęła śledztwo.
Do 28 kwietnia państwowe instytucje nie komentowały zaskakujących doniesień. Jedyne informacje, jakie przebiły się do mediów, to, że mamy do czynienia "z jakimś pociskiem". Na jego szczątkach zaś miały być "rosyjskie napisy".
– Wszystkie informacje, którymi się dysponuje, powinno się przekazać tak, aby uciąć wszelkie spekulacje, ale też niepokoje ludności miejscowej – skrytykował w rozmowie z naTemat były dowódca Wojsk Lądowych gen. Waldemar Skrzypczak.