Śmierć 8-letniego Kamilka z Częstochowy. Lekarze ujawnili bezpośrednią przyczynę zgonu

redakcja naTemat
08 maja 2023, 15:35 • 1 minuta czytania
W poniedziałek w szpitalu zmarł ośmioletni Kamilek z Częstochowy. Chłopiec przebywał na oddziale intensywnej terapii od 3 kwietnia – po tym, jak został skatowany przez ojczyma i za przyzwoleniem matki. Lekarze przekazali w komunikacie, co było bezpośrednią przyczyną śmierci Kamila.
Kamilek z Częstochowy. Lekarze ujawnili, jaka była bezpośrednia przyczyna śmierci 8-latka Fot. Facebook / Szczyty Alienacji Rodzicielskiej

8-letni Kamil z Częstochowy był bity, przypalany papierosami, polewany wrzątkiem i rzucany na rozgrzany piec przez ojczyma. Od ponad miesiąca lekarze walczyli o życie i zdrowie dziecka. Kamil przeszedł kilka operacji, lekarze planowali przeprowadzenie kolejnych skomplikowanych zabiegów.

W ostatnich dniach chłopca podłączono do ECMO. W weekend Kamil przyjął też ostatnie namaszczenie, a lekarze przekazali, że jego stan znacznie się pogorszył. Niestety, w poniedziałek (8 maja) Kamil zmarł w szpitalu.

Górnośląskie Centrum Zdrowia Dziecka wydało oficjalny komunikat, w którym poinformowano, jaka była bezpośrednia przyczyna śmierci chłopca.

Bezpośrednia przyczyna śmierci 8-letniego Kamila z Częstochowy

"Kamilek zmarł dziś rano. Bezpośrednią przyczyną śmierci chłopca była postępująca niewydolność wielonarządowa" – poinformowali lekarze GCZD w Katowicach.

W komunikacie wyjaśniono, że niewydolność wywołało ciężkie zakażenie, wynikające z choroby pooparzeniowej. Do komplikacji, z którymi walczyli medycy, doprowadziło długie nieleczenie chłopca przez ojczyma i matkę.

"Kamilek przez cały czas pobytu w szpitalu był głęboko nieprzytomny. Nie zdawał sobie świadomości gdzie jest, ani co go spotkało. Ani przez chwilę nie cierpiał. (...) Był pod ciągłą, niezwykle troskliwą opieką naszego personelu medycznego. To wszystko niestety nie wystarczyło, aby uratować chłopca" – czytamy.

Matka 8-letniego Kamila chciała spotkać się z dziećmi

Magdalena B., która nic nie zrobiła, by ratować syna, wysłała z aresztu pismo do sądu, w którym poprosiła o spotkanie z chłopcem i piątką pozostałych dzieci. O sprawie poinformował "Fakt".

Kobieta przebywa w areszcie od 5 kwietnia, w prokuraturze usłyszała m.in. zarzut nieudzielenia pomocy dziecku. Jej list wpłynął do Sądu Rodzinnego w Częstochowie 26 kwietnia.

"Tłumaczyła, że tęskni za nimi i chciałaby je zobaczyć. (...) Kobieta liczyła na przychylność sądu, bo dwukrotnie sąd częstochowski przyznał jej prawa do dzieci, mimo że o ich utratę wnioskował pracownik socjalny nadzorujący rodzinę" – podaje gazeta.

Tym razem sąd nie przystanął na jej prośbę. – Sąd wydał postanowienie, w którym na czas trwania postępowania zakazał Magdalenie B. wszelkich kontaktów z dziećmi – przekazał Dominik Bogacz, rzecznik Sądu Okręgowego w Częstochowie.

Po śmieci Kamila śledczy również podjęli kolejne kroki. – Prokurator polecił szpitalowi zabezpieczenie ciała dziecka w celu wykonania sekcji zwłok – powiedział nam Tomasz Ozimek, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.

Sekcja zwłok odbędzie się w środę 10 maja. Po niej śledczy zdecydują o ewentualnej zmianie kwalifikacji czynu, jakiego wobec Kamila dopuścił się Dawid B. W poniedziałek Zbigniew Ziobro zorganizował konferencję prasową i poinformował, że zalecił prokuraturze przekwalifikowanie czynu na zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem.