Wraca sprawa wypadku Szydło. Kościelnik będzie walczył w Sądzie Najwyższym
Sebastian Kościelnik nie odpuści Beacie Szydło. Idzie do Sądu Najwyższego
– Podnosimy w niej (kasacji - red.), że skład sędziowski podczas sprawy odwoławczej został ustanowiony wbrew orzeczeniom Trybunału Sprawiedliwości UE – wyjaśnił Sebastian Kościelnik w rozmowie z Onetem.
– Do składu orzekającego Sądu Apelacyjnego został delegowany sędzia sądu niższej instancji, co wedle orzeczeń TSUE jest niezgodne z prawem UE – dodał.
Wyjaśnijmy, że w rozprawie odwoławczej orzekało trzech sędziów. Jeden z nich w ostatniej chwili wziął zwolnienie lekarskie i został zastąpiony przez Macieja Pragłowskiego. Jak podał Onet, odkąd wymiarem sprawiedliwości rządzi Zbigniew Ziobro, prawnik "pnie się po szczeblach kariery".
Jeszcze w trakcie procesu wnioskowano o wyłączenie Pragłowskiego ze składu orzekającego jednak bezskutecznie. W rozmowie z Onetem Kościelnik wyraził obawę, że Sąd Najwyższy uzna skargę za bezzasadną. Mężczyzna i tak nie zamierza odpuścić sprawy.
– Jeżeli ścieżka krajowa zostanie w całości wykorzystana, nie wykluczam skargi do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka – podsumował.
To jednak nie koniec działań Władysława Pocieja i Sebastiana Kościelnika. Do prokuratury wpłynie zawiadomienie o możliwości popełnieniu przestępstwa przez funkcjonariusza BOR, który złożył fałszywe zeznania w sprawie. '
Jak pisaliśmy w naTemat, tuż po wydaniu wyroku przez Sąd Apelacyjny w Krakowie Kościelnik nie był jeszcze pewny, czy pójdzie do kolejnej instancji. – Na ten moment trudno mi jeszcze powiedzieć, jakie działania będą podejmowane, gdyż jest świeżo po wszystkim. Trzeba będzie to chłodnym okiem przeanalizować – powiedział.
Przypomnijmy, że kierowca seicento został uznany za winnego wypadku w Oświęcimiu, jednak nie poniesie kary. Sprawa została warunkowo umorzona na rok. Wymiar sprawiedliwości pomimo wyroku skazującego, przyznał, że funkcjonariusz ówczesnego Biura Ochrony Państwa przyczynił się do zdarzenia, ponieważ nie włączył sygnałów dźwiękowych.
Kulisy wypadku w Oświęcimiu z udziałem Beaty Szydło i Sebastiana Kościelnika
W 2017 roku trzy rządowe samochody mijały fiata seicento. Kierowca przepuścił pierwszy pojazd, później rozpoczął manewr skrętu w lewo i doszło do zderzenia z drugim rządowym wozem. Pojazd, w którym znajdowała się polityczka Prawa i Sprawiedliwości zjechał z drogi i uderzył prosto w drzewo.
W 2020 roku zapadł wyrok sądu I instancji, w którym uznano Kościelnika za winnego. Zarzucono mu niezachowanie ostrożności i również odstąpiono od wymierzenia kary.
Sprawa wywołała niemałe emocje, bowiem doszło do zniszczenia nagrania kamery monitoringu. Jeden z przedstawicieli służb przyznał zaś, że kłamał w sprawie uruchomienia sygnałów dźwiękowych.