Duda przeciw absolutnej większości Polaków. Sondaż o "lex Tusk" jest jednoznaczny
Miażdżące wyniki dla PiS. Sondaż pokazał, co Polacy myślą o "Lex Tusk"
60,8 proc. – aż tyle ankietowanych przez United Surveys dla Wirtualnej Polski wprost stwierdziło, że "Lex Tusk" to "przedwyborcza zagrywka, która ma na celu dyskredytować przeciwników politycznych".
Odmienną opinię wyraziło zaledwie 20 proc. badanych. Tylko co piąty Polak poparł inicjatywę Jarosława Kaczyńskiego, który przed wyborami chce grillować Donalda Tuska. 19,4 proc. badanych nie wyraziło konkretnej opinii w tej sprawie.
Andrzej Duda nie uwzględnił jednak opinii społeczeństwa i podpisał ustawę o komisji ds. badania rosyjskich wpływów. Co więcej, zrobił to chwilę po tym, jak przegłosował ją Sejm.
Andrzej Duda podpisał "lex Tusk"
– Oprócz podpisania ustawy, jednocześnie skieruję ją w tzw. trybie kontroli następczej do Trybunału Konstytucyjnego, aby mógł on odnieść się do zgłaszanych wątpliwości – oznajmiła głowa państwa.
Jeszcze wcześniej z Pałacu Prezydenckiego płynęły niejednoznaczne deklaracje. – Nie będę uprzedzał o decyzji pana prezydenta. Sprawa budzi poważne kontrowersje publiczne, więc tym bardziej analizy będą szczegółowe i wnikliwe. Pan prezydent ma kilka możliwości do zastosowania i jedną z nich wybierze – powiedział w "Trójce" szef gabinetu prezydenta, Paweł Szrot.
Równolegle minister prezydencki, Andrzej Dera zapowiedział, że decyzja zapadnie w szybkim terminie. – Można się spodziewać w krótkim terminie decyzji pana prezydenta, która zostanie ogłoszona publicznie, bo jawność życia publicznego jest również wartością konstytucyjną – ocenił w TVN24.
Podpis Andrzeja Dudy "nie ma żadnego znaczenia praktycznego"
Podczas swojego wystąpienia prezydent wspomniał o kontrowersjach wzbudzanych przez ustawę o komisji ds. badania wpływów rosyjskich i zapowiedział równoczesne skierowanie jej do Trybunału Konstytucyjnego w trybie tzw. kontroli następczej. Co oznacza takie działanie Andrzeja Dudy dla losów "lex Tusk"? – Nie ma to żadnego znaczenia praktycznego – powiedział w rozmowie z naTemat Michał Wawrykiewicz z Wolnych Sądów.
– Ustawa wchodzi w życie i zapewne zgodnie z polityczną wolą rządzących będzie szybko procedowana, aby mógł unieszkodliwić liderów partii opozycyjnych. Chodzi tutaj przede wszystkim o jednego: Donalda Tuska (...) i to przeciwko niemu w sposób oczywisty jest skierowane ostrze tej komisji – dodał.
W felietonie opublikowanym w naTemat ustawę ostro skrytykowała także dziennikarka, Karolina Lewica. "(Kaczyński - red.) będzie tropił 'przestępcę', następnie postawi mu zarzuty, a na końcu wyda na niego wyrok. Trzy w jednym. Żeby było jeszcze bardziej po bolszewicku, nie ma instancji odwoławczej, a członkowie tegoż rewolucyjnego wręcz gremium nie będą ponosić odpowiedzialności za swoje działania. Będą bezkarni" – skomentowała.
Awantura w Sejmie i Senacie wokół "lex Tusk"
Przypomnijmy, że Prawo i Sprawiedliwość przegłosowało "lex Tusk" nie tylko pomimo sprzeciwu opozycyjnego Senatu. Weto izby wyższej poparła sejmowa komisja administracji i spraw wewnętrznych.
– Wszyscy, którzy będą głosować za odrzuceniem projektu, będą głosować za polską demokracją! Żeby tu była sprawiedliwość, żeby nasz kraj był w gronie państw europejskich – oznajmił przed głosowaniem Jan Szopiński z Lewicy. – To propozycja dla Kaczyńskiego, żeby się nie chował tylko wyszedł i porozmawiał, bo ta ustawa to tchórzostwo, żeby wyeliminować rywala. 4 czerwca w Warszawie pokażemy, że przegracie te wybory – grzmiał Borys Budka z Koalicji Obywatelskiej.
Ostatecznie, za odrzuceniem weta Senatu zagłosowało 234 posłów. Przeciw było 219 parlamentarzystów, jedna osoba wstrzymała się od głosu, a pięć nie wzięło udziału w głosowaniu. Nawet skrajnie prawicowa Konfederacja nie chciała poprzeć ustawy Jarosława Kaczyńskiego.
Na gorąco po głosowaniu głos zabrał Donald Tusk, który był obecny na galerii sejmowej. – To jest historyczny moment, ale nie możemy się z niego cieszyć. Chciałem zobaczyć twarze osób, które znów złamały Konstytucję w strachu przed przegranymi wyborami – powiedział.
– Najlepszą odpowiedzią dla tych osób będzie marsz 4 czerwca. Było 100 powodów, żeby wyjść na ulice. To głosowanie to 101. powód – dodał w rozmowie z TVN24.