Sikorski miażdży "Reset". "Nie mam czasu na oglądanie ścieku"

Rafał Badowski
13 czerwca 2023, 17:48 • 1 minuta czytania
Propagandowy serial TVP pt. "Reset" wywołał polityczne zamieszanie. Odcięli się od niego Bill Browder i Edward Lucas, którzy udzielili tam swoich eksperckich wypowiedzi. W materiale poza Donaldem Tuskiem zaatakowano też Radosława Sikorskiego. Były minister spraw zagranicznych krytycznie skomentował to w rozmowie z Onetem.
Radosław Sikorski był krytykowany w propagandowym serialu "Reset" w TVP. Dosadnie odpowiedział. Fot. Jacek Domiński / Reporter

Radosław Sikorski zarzuca Telewizji Polskiej zaangażowanie w kampanię wyborczą. Powołuje się też na to, co napisał w mediach społecznościowych jeden z ekspertów, którzy udzielili w materiale swojego głosu. – W najnowszym wpisie Edward Lucas twierdzi wręcz, że go okłamano, że to ma być dokument o stosunkach Rosji z Zachodem, a nie atak propagandowy w kontekście kampanii wyborczej – powiedział Onetowi Sikorski. Dalej europoseł PO kontynuował narrację o politycznym zaangażowaniu TVP. – Nikt się chyba nie dziwi metodom obecnej Telewizji Polskiej. Najpierw okłamali swoich współautorów, a potem okłamali widzów. Mam wrażenie, że oni się przyzwyczaili do tego, że w Polsce kłamstwo w państwowej telewizji nie tylko uchodzi, ale jest wręcz mile widziane i nagradzane. I strasznie się zdziwili, że w cywilizowanym świecie jednak są jakieś standardy i jak się ludzi okłamuje, to ci protestują – dodał jednoznacznie Sikorski. Były szef dyplomacji poświęcił też kilka słów na obronę działań swoich i ówczesnego rządu, w którego skład wchodził.


– To sposób PiS na kampanię. Przecież oni inaczej nie potrafią. Nie mogą przecież powiedzieć prawdy o tym, że Polska nie tylko przestrzegała Zachód przed Putinem, ale za naszych czasów uzyskała napisanie planów ewentualnościowych NATO do obrony Polski i pierwszą obecność wojsk amerykańskich w Polsce, a także przekonała całą Unię Europejską do programu partnerstwa wschodniego, który miał na celu europeizację byłych państw postsowieckich – dodał. – Jestem w Strasburgu i nie mam czasu na oglądanie ścieków – podsumował. Od serialu "Reset" odcięli się też ci, którzy w nim wystąpili, czyli Bill Browder i Edward Lucas. Obaj wydali komunikaty, w których potępili Michała Rachonia i Sławomira Cenckiewicza za film "Reset". Materiał wyemitowany w TVP, uderza w Donalda Tuska i politykę energetyczną rządu PO-PSL.

"Powiedziano mi, że film jest o Rosji i Zachodzie, a nie reklama ataku w polskiej kampanii wyborczej" – napisał Edward Lucas, po czym dodał: "Nie miałem pojęcia, że ​​to seria atakująca Donalda Tuska. Myślałem, że chodzi o Hillary Clinton". Browder zaś stwierdził wprost, że jest rozczarowany, że dokument został wykorzystany do zaatakowania Radosława Sikorskiego i przedstawienia go jako agenta rosyjskiego wpływu. "Nie przypominam sobie wielu ludzi, którzy byli bardziej skuteczni w kontrowaniu Putina niż Radek" – napisał. Lucas dodał, że zna Sikorskiego od lat 80. "Twierdzenie, że jest 'rosyjskim agentem', jest równie absurdalne, co godne pogardy" – ocenił. Współautor dokumentu Michał Rachoń w odpowiedzi zarzucił Browderowi i Lucasowi próbę cenzurowania dziennikarzy. "Jako autorzy filmu jesteśmy zszokowani tym, że dziennikarz i autor z tak wielkim doświadczeniem domaga się, aby inny autor i dziennikarz ocenzurowali film dokumentalny" – napisał pracownik TVP.