Kaczyńskiego zaskoczono nagłym pytaniem. Wyraźnie stracił nerwy

Mateusz Przyborowski
14 czerwca 2023, 20:49 • 1 minuta czytania
Nie często zdarza się, by Jarosław Kaczyński został "złapany" przez dziennikarzy na sejmowym korytarzu. W środę jednak ta sztuka się udała, a prezes PiS został zapytany o sytuację ciężarnych kobiet w szpitalach i kwestie aborcji. Wyraźnie poirytowany odparł, że cała akcja jest "propagandowym nadużyciem" i "urojoną rzeczywistością".
Jarosław Kaczyński o sytuacji kobiet: Propagandowe nadużycie i urojona rzeczywistość Fot. Zrzut ekranu / Twitter

W środę wieczorem w Sejmie zebrał się klub Prawa i Sprawiedliwości. Jednym z głównych tematów spotkania – według medialnych doniesień – miały być zbliżające się wybory parlamentarne i ewentualny powrót Jarosława Kaczyńskiego do rządu w roli wicepremiera.


Kaczyński o sytuacji kobiet: "Propagandowe nadużycie" i "urojona rzeczywistość"

W drodze na posiedzenie klubu PiS dziennikarzom udało się "złapać" Kaczyńskiego na sejmowym korytarzu. A to, dodajmy, nie często się zdarza, bo prezes bardzo dobrze ukrywa się przed dziennikarzami, szczególnie z tych redakcji, które nie są zbyt przychylne obozowi władzy.

Reporterzy skorzystali więc z okazji i zadali prezesowi pytania o sytuację ciężarnych kobiet w polskich szpitalach, aktualne prawo aborcyjne i środowe protesty w całej Polsce. Jarosław Kaczyński ponownie zszokował swoją wypowiedzią, jednak z drugiej strony – jeśli przypomnimy sobie jego wcześniejsze wypowiedzi na te tematy – użył tej samej narracji.

– To jest jedno wielkie oszustwo z waszej strony – powiedział Kaczyński do dziennikarki "Gazety Wyborczej" w odpowiedzi na pytanie o sytuację kobiet w szpitalach.

– Jakie oszustwo?! To nie my złożyliśmy wniosek do TK, by zaostrzyć prawo (aborcyjne – red.). Wywołał efekt mrożący, lekarze boją się hejtu. Czekają – stwierdziła Justyna Dobrosz-Oracz.

– Ani we wniosku, ani w orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego, nie było ani słowa o sprawie zagrożenia życia i zdrowia kobiet. Tu się nic nie zmieniło, cała akcja jest propagandowym nadużyciem – odparł prezes PiS.

– Nie może pan zamykać oczu na to, co się dzieje w tych szpitalach. Była ustawa prezydenta, która mogła doprecyzować przepisy, by takich dramatów w szpitalach nie było. Dlaczego została zamrożona? – dopytywała dziennikarka.

– Takiej sprawy nie ma, ona jest wymyślona przez propagandę. To jest część tej urojonej rzeczywistości – oświadczył Kaczyński.

Strajki w całym kraju

Wyjaśnijmy kontekst wypowiedzi prezesa PiS. W październiku 2020 Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej uznał, że przerywanie ciąży z powodu nieodwracalnych i nieuleczalnych wad płodu jest niezgodnie z Konstytucją. TK orzekł, że jest to sprzeczne z zasadą "ochrony życia i godności człowieka".

Ustawa Andrzeja Dudy, która miała złagodzić wyrok, trafiła z kolei do sejmowej zamrażarki. Ustawa umożliwiałaby aborcję w przypadku stwierdzenia wady płodu, która "prowadzi niechybnie i bezpośrednio do śmierci dziecka".

Przypomnijmy, że w środę w wielu polskich miastach odbywają się manifestacje pod hasłem "Ani jednej więcej", dla których impulsem była niedawna śmierć 33-latki, która zmarła w szpitalu w Nowym Targu.

Kobieta była w piątym miesiącu ciąży. Z dokumentacji medycznej wynika, że kilka godzin wcześniej doszło do obumarcia płodu. Mąż zmarłej ciężarnej 33-latki w rozmowie z dziennikarzami opowiedział, że "pielęgniarki kazały" jego żonie "leżeć z nogami powyżej głowy".

– Nikt nam nie powiedział, że szanse na uratowanie dziecka są minimalne, a przede wszystkim, że sytuacja zagraża życiu żony – powiedział mężczyzna w rozmowie z zakopiańskim oddziałem "Gazety Wyborczej".

Jak dodał, kiedy jego żona trafiła do szpitala, "lekarze wykonali badania, potwierdzili, że dziecko żyje, ale stwierdzili bezwodzie". – Pielęgniarki kazały jej leżeć z nogami powyżej głowy, bo twierdziły, że dzięki temu wody mogą powrócić, napłynąć – powiedział.