"Chuligan z podwórka" na czele sztabu wyborczego PiS. "Dwie Polski zderzą się w najbliższym czasie"

Dorota Kuźnik
19 czerwca 2023, 18:46 • 1 minuta czytania
Jako "chuligana z podwórka" przedstawiał go w 2014 roku "Newsweek". Dziś Kaczyński wybiera go jako człowieka, który ma ogarnąć chaos przed wyborami. Oficjalnie potwierdzono, że to Joachim Brudziński stanie na czele sztabu PiS. Politolodzy nie mają wątpliwości, że czeka nas ostra "kampania wojny", w której nie będzie miejsca na skrupuły i sentymenty. Co się znajdzie w "arsenale" polityka, powiedzieli w naTemat dr Ewa Pietrzyk-Zieniewicz i prof. Antoni Dudek.
Brudziński szefem kampanii PiS. Kim jest i co zrobi, żeby wygrać wybory? Fot. Jan BIELECKI / East News

Informacja o dymisji ze stanowiska Tomasza Poręby nie była specjalnym zaskoczeniem. Dowodem na to, że PiS niespecjalnie wizerunkowo radził sobie w ostatnim czasie, była chociażby reakcja na nowe pomysły rozdawnicze partii. Sondażami nie zatrzęsły ani waloryzacja świadczenia 500 plus, ani obietnice darmowych leków, ani darmowe autostrady.

Ba, w międzyczasie opozycja zorganizowała bardzo udany event. Marsz 4 czerwca w Warszawie zgromadził w końcu ponad pół miliona osób (szacunki stołecznego magistratu), a odpowiedź PiS-u na zgromadzenie w zasadzie była żadna.

Podsumowując, PR Prawa i Sprawiedliwości raczej podupadł i wszyscy w partii mają tego świadomość. Nie kryli tego byli spin doktorzy, którzy krytykowali wizerunkowe działania partii, a jasno pokazują to sondaże. Te nie dają PiS-owi szans na samodzielne rządzenie, a i z uformowaniem koalicji byłoby raczej kiepsko. To zatem moment, by do akcji wprowadzić zawodnika do zadań specjalnych, za którego Jarosław Kaczyński uważa Joachima Brudzińskiego.

Nowy sztabowiec PiS, czyli Brudziński i jego "kampania wojny"

Komentarze na temat Joachima Brudzińskiego i tego, co może on ugrać, są dość podzielone. Raczej nikt nie ma jednak wątpliwości, że "Jojo" (to przydomek polityka, który towarzyszy mu od podstawówki) jest twardym graczem. O tym powiedziała zresztą w naTemat politolożka dr Ewa Pietrzyk-Zieniewicz.

Joachim Brudziński jest ostrym politykiem, a więc obsadzenie go na czele sztabu oznacza kampanię wojny. Nie będzie szukania dialogu. To pokaże zresztą dobitnie, że mamy dziś dwie Polski: opozycyjną – może rozsypaną, niedoskonałą, ale mimo wszystko demokratyczną i tę drugą, czyli Polskę dzisiejszej władzy. Ta jest twarda i zwarta, ale autorytarna. Te dwie Polski się zderzą w najbliższym czasie. dr Ewa Pietrzyk-ZieniewiczPolitolożka

O Joachimie Brudzińskim jako o "twardym" polityku mówi również prof. Antoni Dudek. Jak wyjaśnia, już samo to, że Jarosław Kaczyński zdecydował się na ściągnięcie go, nie świadczy jednak najlepiej. Zdaniem eksperta to raczej dowód, że "grunt PiS-owi pali się pod nogami".

– Kaczyński poczuł, że jest bardzo źle, skoro się zdecydował sięgnąć po starego, zaufanego druha. Najwyraźniej skala konfliktów i braku pomysłów musi być tam bardzo duża i Brudziński, przynajmniej teoretycznie, ma to ogarnąć. Czy to ogarnie? Ja mam umiarkowaną wiarę w geniusz sztabowców – wskazał politolog.

Joachim "Jojo" Brudziński w akcji

Brudziński jest nie tylko jednym z najbliższych ludzi Jarosława Kaczyńskiego, ale też jedną z bardziej charakternych postaci w Prawie i Sprawiedliwości. W 2014 roku "Newsweek" wróżył, że to on ma zostać w przyszłości nowym prezesem partii. Przy tej okazji przypomniano także wypowiedzi jego dawnych znajomych, którzy mówili o nim wprost: "chuligan z podwórka, tylko przebrany w garnitur".

Jeszcze jako uczeń technikum Brudziński był oskarżony o zdemolowanie pociągu i rozbój. Przesiedział dwa miesiące w areszcie. Czas natomiast niespecjalnie zdaniem znajomych go zmienił. "Jeszcze w poprzedniej kadencji zdarzało mu się umawiać z jednym z byłych posłów pod swoim blokiem na Powiślu. Dwaj poważni panowie szli do monopolowego, kupowali połówkę i siadali na ławeczce w pobliskim parku" – opisał go "Newsweek".

Brudziński nie przebierał także w słowach, co mu zostało do dzisiaj. Przykładów nie trzeba szukać w odległej przeszłości. To przecież z jego ust padły słowa o "seksualizacji dzieci". Ostatnio rzucił też pod adresem Donalda Tuska określeniem "kundel ci buzię lizał".

Skąd wybór Brudzińskiego i na co zostaną postawione akcenty w kampanii PiS

Znając zagrywki Brudzińskiego można oczekiwać, że kampania w jego wykonaniu nie będzie delikatna. Czego zatem możemy się spodziewać po nowym-starym (to już dla tego polityka kolejne takie zadanie) sztabowcu PiS?

Politolodzy, którzy komentują sprawę w naTemat, są w tej kwestii dość zgodni. Miękkim podbrzuszem, w które ich zdaniem będzie atakować partia rządząca, jest temat imigrantów. Ten pojawił się ostatnio w kontekście przyjętych przez Unię Europejską przepisów dotyczących ich relokacji w krajach członkowskich. Zdaniem ekspertów z tapety niezmiennie nie będzie także schodziła osoba Donalda Tuska.

Jak mówi dr Ewa Pietrzyk-Zieniewicz, Brudziński "nie jest politykiem kompromisu". – Wychodzi z założenia, że albo Polska pisowska, albo wielka przegrana – wskazuje politolożka i dodaje, że to dla PiS-u najbardziej pewne przywództwo w obecnej sytuacji.

Poprzedni szef kampanii był w pewien sposób szarpany. Były zresztą przecieki, że sobie nie radzi i nie potrafił odpowiedzieć na przełomową akcję, czyli na marsz, pod wodzą ewidentnie już Donalda Tuska, któremu udało się zebrać Polaków. I tu trzeba powiedzieć wprost, że widać po tym ruchu wielką obsesję prezesa Kaczyńskiego, którą bym nazwała hasłowo "Trzeba zrobić wszystko żeby Tusk pod żadnym pozorem nie został premierem". Ewa Pietrzyk-ZieniewiczPolitolożka

A skoro Tusk, z pewnością narzędziem w rękach PiS-u, zdaniem ekspertów, będą także relacje polsko-niemieckie, a także wątek wpływów rosyjskich. Te ma badać komisja powołana kontrowersyjną ustawą "lex Tusk", ale może okaże się, że dla wizerunku PiS lepiej będzie wsadzić projekt do szuflady.

Zdaniem prof. Antoniego Dudka Prawo i Sprawiedliwość wykorzysta także narzędzie, którym są emerytury pomostowe dla wielkich grup zawodowych. To zdaniem eksperta akcja, która co prawda nie będzie z cyklu tych wielkich i szumnych, ale pozwoli zdobyć nowych wyborców, którzy pójdą do urn wyłącznie dlatego, że będą chcieli realnie skrócić sobie czas pracy.

Kiedy się okaże, czy działania Brudzińskiego dadzą PiS-owi wygraną w wyborach?

Zdaniem prof. Antoniego Dudka, wygrana w wyborach nie jest wynikiem wyłącznie działań sztabowców. Jak wskazuje politolog, wiele zależy od ogólnej tendencji, która dość znacznie zaczęła się odwracać po marszu Donalda Tuska.

– Wygrana w wyborach jest wynikiem pewnego trendu, a sztabowcy mogą tym trendem jedynie próbować manewrować. Jeśli powstanie trend niekorzystny dla PiS-u, a po 4 czerwca się taka możliwość zarysowała, to nic go już nie zatrzyma. Nie ma znaczenia, czy to będzie Joachim Brudziński, czy Jacek Kurski ściągnięty ze Stanów Zjednoczonych. Natomiast to, czy ten trend się odwróci, będziemy obserwować w najbliższym czasie w sondażach.

Przełomowe zdaniem dr Ewy Pietrzyk-Zieniewicz będzie także to, co PiS postanowi Polakom "rzucić".

– Czekajmy tylko na to, co wyskoczy we wrześniu, bo dostaniemy z pewnością kolejne obietnice socjalne – komentuje ekspertka i dodaje: – Zostaje tylko kwestia tego, które grupy społeczne zostaną tym razem przez PiS wybrane, wyeksponowane i nagrodzone.