To brzmiało jak żart, ale naprawdę się udało. Rolls-Royce na prąd już jest i wygląda... obłędnie

Łukasz Grzegorczyk
26 czerwca 2023, 09:42 • 1 minuta czytania
Nie zapomnę tych uśmieszków wiele miesięcy temu, kiedy było jasne, że Rolls-Royce wkrótce pokaże swój pierwszy elektryczny samochód. W końcu zobaczyłem go podczas premiery w Warszawie i już wiem, że można się uśmiechać, ale tylko z wrażenia. Duch marki został zachowany, a moim skromnym zdaniem... to najładniejszy współczesny Rolls-Royce.
Spectre to pierwszy elektryczny Rolls-Royce. Widzieliśmy go na polskiej premierze w Warszawie. Fot. naTemat

Pokusiłem się o taki mocny werdykt już na chłodno, dwa dni po premierze w Warszawie. Spectre zrobił na mnie ogromne wrażenie i przyciągnął tłum dziennikarzy oraz zaproszonych gości. Nic dziwnego, bo Rolls-Royce otwiera swój nowy rozdział i skrupulatnie przygotował się do momentu, kiedy ich pierwszy pojazd na prąd zostanie pokazany światu.


Zakamuflowany Spectre przemieszczał się przez wiele miesięcy m.in. drogami za kołem podbiegunowym. W ramach testów przejechał 2,5 mln km. W ten sposób zasymulowano... 400 (!) lat użytkowania.

Spectre gabarytami przerasta potężne SUV-y. Przyzwyczaiłem się, że Rolls-Royce potrafi przytłoczyć – takie same wrażenia miałem po jazdach Ghostem czy Phantomem w specjalnej wersji Extended.

Brytyjska marka pod swoim szyldem naprawdę ma też coś zbliżonego do SUV-a. Tak można mówić o Cullinanie, ale tylko po cichu, bo oni nie nazywają go po prostu SUV-em. To byłoby zbyt banalne, a jak przystało na "rollsa", zawsze ma być wyjątkowo. W każdym razie Cullinan to ta wyżej osadzona "zabawka".

A czym jest Spectre? To potężne, ważące prawie trzy tony coupé. Niemal 5,5 metra długości, ponad dwa metry szerokości, dokładnie 321 cm w rozstawie osi. Wielka, dostojna bestia, obok której nikt nie przejdzie obojętnie.

No dobrze, ale czemu najładniejszy? Po prostu zagrało mi tu połączenie bardzo subtelnych elementów z wielkimi dodatkami. Na przykład światła jak cienkie kreski są równowagą dla potężnego grilla. 23-calowe koła współgrają z całą tą masywnością, kiedy spojrzycie z boku. Tak, to nadal Rolls-Royce w najlepszym wydaniu. Figurka Spirit of Ecstasy dumnie prezentuje się na masce i przypomina, z czym mamy do czynienia.

Jak na przyzwyczajenia brytyjskiej marki, wnętrze Spectre jest mocno cyfrowe. Zabrakło klasycznych zegarów, w których miejsce pojawił się cyfrowy kokpit. To oczywista zmiana, która pasuje do elektrycznego pojazdu.

Nie będę rozpisywał się o jakości materiałów, ponieważ Rolls-Royce nie uznaje w tej kwestii żadnych półśrodków. Jest ultrakomfortowo, z nawiązaniem do klasyki, a jednocześnie nowoczesną rysą. Nie zabrakło słynnych parasolek i sufitu w stylu rozgwieżdżonego nieba.

Komfort w Spectre mogę porównać chyba tylko do tego, co poczułem w nowym BMW serii 7. Patrząc szerzej, dostawimy tu jeszcze Mercedesa Klasy S czy Audi A8. Tylko w "rollsie" tak jakby... płynie się trochę inaczej.

Brytyjska marka przywiązuje ogromną wagę np. do wyciszenia wnętrza. Teraz będzie jeszcze ciszej, bo przecież odpadnie i tak wcześniej ledwo słyszalny silnik spalinowy. Żaden Rolls-Royce nie był też tak bardzo dopracowany pod względem aerodynamiki. W elektromobilności to szalenie ważne w kontekście zużycia energii.

Spectre ma 585 KM i 900 Nm. Do 100 km/h rozpędzimy go w 4,5 sekundy. Teoretycznie na jednym ładowaniu będzie można przejechać 520 km. Ten olbrzym może dosłownie wgryzać się w asfalt. Drugorzędna sprawa, czy w ogóle ktoś w takim aucie będzie miał ochotę tak jeździć. Chodzi jednak o możliwości.

A zasięg to w ogóle oddzielna historia. Jeśli te 500 km z oficjalnych danych uda się wykręcić naprawdę, będzie to wynik zbliżony do każdego spalinowego Rolls-Royce'a. Wygląda na to, że elektryfikacja nie wpłynie tu na wydajność. Tyle że Spectre to raczej nie jest samochód, którym będą wykręcane trasy na setki kilometrów.

Próbując to zrozumieć, trzeba zmienić podejście. Nie myśleć o wyjazdach na drugi koniec kraju na wakacje. Właściciel Rolls-Royce'a prawdopodobnie woli podjechać na płytę lotniska pod prywatny odrzutowiec. W międzyczasie może zahaczyć o pole golfowe pod miastem czy restaurację, gdzie spędzi trochę czasu i ruszy dalej, na przykład do swojej willi. To już gdybanie, ale filozofia jest prosta – oderwana od "zwykłego" życia.

Jeśli zapytacie, kto tym będzie jeździł, odpowiadam: kolejka chętnych już się ustawiła. Zamówienia na auta są złożone na długo do przodu w kalendarzu. O cenniku nawet trudno dyskutować, bo każdy klient marki ma praktycznie nieograniczone możliwości personalizacji. Ponad 2,5 mln zł to prawdopodobnie będzie koszt bazowy. Dorzucając trochę dodatków i podatki łatwo przebić granicę 3 mln zł.

Wydaje się, że twórcom udało się to, na czym tak bardzo im zależało. Spectre to auto elektryczne, ale to przede wszystkim nadal... Rolls-Royce. Gdyby król został odarty z tradycyjnych szat, dla wiernych fanów byłby to niewybaczalny cios.