Babcia Nahela przerwała milczenie. Apeluje do uczestników zamieszek we Francji
Babcia Nahela o zamieszkach we Francji: Przestańcie!
– Mówię do ludzi, którzy rozbijają rzeczy: przestańcie. Nie wybijajcie okien, nie niszczcie szkół, nie niszczcie autobusów – tak zamieszki we Francji skomentowała babcia Nahela M., Nadia. Kobieta w rozmowie ze stacją BFM TV zarzuciła protestującym wykorzystywanie jej wnuka jako pretekstu do wszczęcia walk.
– Przestańcie, to mamy korzystają z autobusów. To mamy wychodzą na zewnątrz. Nahel nie żyje. Moja córka miała tylko jedno dziecko, jest zagubiona, to koniec, moja córka nie ma już życia. Straciłam córkę i wnuka – dodała.
W rozmowie z BBC głos zabrał inny krewny Nahela. Z uwagi na ogromne napięcie po strzelaninie, poprosił o anonimowość.
– Nie prosiliśmy o włamania ani kradzieże. To wszystko nie jest dla Nahela. (Wezwaliśmy do - red.) Białego Marszu na ulicy. Marszu upamiętniającego Nahela. Protestowanie, a nawet złość na ulicy, demonstrowanie, ale bez wybuchów – powiedział.
Co się dzieje we Francji? Oto bilans zamieszek po śmierci Nahela M.
Protesty rozpoczęły się w dzielnicy Nanterre już kilka godzin po tym, jak funkcjonariusz zastrzelił 17-latka algierskiego pochodzenia. Od minionego wtorku każdej nocy przez Paryż i inne miasta Francji przetaczają się zamieszki.
Z ostatnich danych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Francji wynika, że łącznie aresztowano już 719 osób, a 45 policjantów zostało rannych. Podpalono także 577 samochodów oraz 74 budynki.
Dopiero noc z 1 na 2 lipca była nieco spokojniejsza. Nie odbyło się jednak bez groźnych incydentów. Pod Paryżem protestujący wjechali autem w dom burmistrza L'Haÿ-les-Roses. Setki sklepów zostało splądrowanych, a wiele centrów handlowych zamknęło się, by uniknąć zniszczeń.
Protestujący atakują funkcjonariuszy kamieniami, petardami i fajerwerkami. W ostatnich dniach protestowano między innymi w Lyonie, Lille, Mantes-la-Jolie, Tuluzie, Asnières, Colombes, Suresnes, Aubervilliers, Clichy-sous-Bois, Grenoble i Marsylii.
Policja o zamieszkach we Francji: Po prostu byliśmy zmuszeni do odwrotu
W rozmowie z dziennikiem "L’Independant" jeden z funkcjonariuszy opisał jedno z wielu starć z protestującymi. Mundurowi z regionu Owernia-Rodan-Alpy zostali ostrzelani z broni palnej.
– Mierzyliśmy się z około sześćdziesięcioma uczestnikami zamieszek uzbrojonymi w moździerze do odpalania fajerwerków (...) zdeterminowanymi, zorganizowanymi, gotowymi do zranienia za wszelką cenę – powiedział.
– Po strzałach byliśmy zmuszeni do odwrotu i ucieczki, musieliśmy oddać dwa strzały z karabinu z granatami łzawiącymi, aby uratować życie. Było ryzyko rozwalenia głowy jednego z uczestników zamieszek – dodał.
O co chodzi w sprawie śmierci 17-latka z Francji?
Z informacji przekazanych przez szefa paryskiej policji Laurenta Nuneza wynika, że nastolatek w trakcie prowadzenia mercedesa odmówił poddania się kontroli drogowej na terenie paryskiego dystryktu Nanterre.
Doszło do policyjnego pościgu, dzięki któremu udało się zatrzymać kierowcę. Gdy ten nie miał gdzie uciec, doszło do kolejnej próby kontroli. W końcu 17-latek algierskiego pochodzenia podjął nową próbę ucieczki. To wtedy policjant użył broni palnej.
Emocje podsyca fakt, że to trzecia już tego typu sytuacja w 2023. W 2022 tego typu zdarzenia odnotowano aż 13 razy, a w 2021 roku dwa razy. Warto podkreślić, że rząd jednoznacznie potępił zdarzenie, a policjant, który oddał strzał, przebywa obecnie w areszcie.