Jan Strzeżek #TYLKONATEMAT: Nie mam zamiaru ścigać się z Mentzenem na populizm

Jakub Noch
23 lipca 2023, 15:58 • 1 minuta czytania
Jeśli prawda w wyborach się nie obroni, to trudno… Wielokrotnie już mówiłem, że nie zamierzam uprawiać polityki za wszelką cenę, mam w razie czego inne zajęcia w życiu. Nie będę wciskał ludziom kompletnego kitu, tylko po to, żeby dostać więcej głosów – mówi #TYLKONATEMAT Jan Strzeżek – warszawski radny i szef organizacji Młoda Polska, która przed wyborami dołącza do PSL-Koalicji Polskiej.
Jan Strzeżek w rozmowie z naTemat.pl wyjaśnia powody dołączenia do PSL-Koalicji Polskiej. Fot. Wojciech Olkusnik / East News

Jak to jest być ludowcem z Warszawy?

Jan Strzeżek: Wraz ze stowarzyszeniem Młoda Polska dołączyliśmy do szerokiego projektu, jakim jest Koalicja Polska. Chcemy, żeby w tych wyborach był on jeszcze silniejszy w miastach. A przypomnę, że już w 2019 roku komitet PSL-KP potrafił zdobywać mandaty nawet w Warszawie, Wrocławiu czy Krakowie.


Jestem przekonany, że teraz środowisko Koalicji Polskiej rozwijać się jeszcze dynamiczniej i jesienią sięgnie po dobre wyniki w kolejnych miastach. To naprawdę ważna odnoga Polskiego Stronnictwa Ludowego.

Czyli partii, która wciąż kojarzona jest przede wszystkim jako głos polskiej wsi.

I bardzo dobrze, PSL wciąż jest najlepszym głosem polskiej wsi. To jednak nie oznacza, że cała Koalicja Polska jedynie w tematach wiejskich się zamyka.

Michał Kamiński, Jacek Protasiewicz, Ireneusz Raś, Władysław Teofil Bartoszewski, a teraz także Młoda Polska i posłowie Porozumienia poszerzają tradycyjną ludową ofertę.

Czy kolejne transfery nie rozmywają ponad 100-letniej tradycji i tożsamości ludowców?

Przecież "ludowe" oznacza powszechne. Głos wsi wciąż jest wśród ludowców ważnym komponentem, ale w tych czasach naturalny jest rozwój, rozszerzanie elektoratu. Nie widzę zatem żadnej sprzeczności w naszej nowej współpracy z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem a stuletnimi PSL-owskimi tradycjami.

Poza tym mówimy o wchodzeniu ludowców do miast, ale to nie oznacza tylko Warszawy i tych kilku innych dużych metropolii. Polskie miasta mają też po kilka czy kilkanaście tysięcy mieszkańców i czasem z ziemią i hodowlą są związane równie mocno, co wsie. Te społeczności miejskie też zasługują na dobrą reprezentację i wpływ na losy państwa.

Tu jest rola między innymi Młodej Polski, która ma swoje struktury i działaczy samorządowych nie tylko w metropoliach, ale i tych miasteczkach rozsianych po całym kraju. My w żaden sposób nie zaszkodzimy tożsamości ludowców, a dajemy im realne wzmocnienie.

W wielu miejscach naszego kraju ludzie Młodej Polski już wcześniej pokazywali, że są w stanie osiągać dobre wyniki w wyborach, a potem ciężko pracować w swoich samorządach: Dobromir Szymański w Inowrocławiu, Kuba Eltman w Koninie, Kamil Jastrzębski w Wieliczce. A tylko kilka przykładów.

Tak zupełnie szczerze z naszymi czytelnikami… Kosiniak-Kamysz to naprawdę był dobrowolny wybór czy już ostatnia opcja przed zbliżającą się kampanią?

Dołączenie do Koalicji Polskiej to nasz absolutnie świadomy, suwerenny wybór. A wybierać było z czego, bo jak wielokrotnie mówiłem, nasze środowisko w ostatnich miesiącach dostawało wiele ofert na wybory parlamentarne.

Wybór padł na ekipę Kosiniaka-Kamysza, bo nam nie chodzi o szukanie jedynie łatwego sposobu na przetrwanie w polityce. Gdyby zależało nam tylko na tym, nie opuszczalibyśmy przecież Zjednoczonej Prawicy, nawet po tych kolejnych haniebnych działaniach PiS z 2021 roku.

Mówiąc szczerze, od dawna podobało mi się to, jaką politykę robi Władysław Kosiniak-Kamysz. Ufam temu człowiekowi, a zaufanie jest w polityce podstawą dobrej współpracy.

I wszyscy ufacie, że statek pod banderą Trzeciej Drogi nie rozbije się o podwyższony 8-proc. próg dla koalicji?

Ja sondażami absolutnie się nie przejmuję. Gdybym się na nich skupiał, byłbym wyjątkowo nieszczęśliwym człowiekiem, z rozstrojonymi nerwami. Przecież każdego dnia pojawiają się teraz badania o kompletnie innych wynikach…

Dzisiejsze sondaże nie są dla nas istotne. Skupiamy się na pracy, aby dołożyć cegiełkę do jak najlepszego wyniku Trzeciej Drogi w wyborach.

PSL-KP też popiera pomysł z formalną koalicją, czy tylko ekipa Szymona Hołowni chce ryzykować zabawę w grupę rekonstrukcyjną Zjednoczonej Lewicy z 2015 roku?

Takie decyzje zapadają na poziomie liderów Trzeciej Drogi. Mnie wydaje się jednak, że rozważania o podwyższonym progu są drugorzędne. Jestem przekonany, że ten projekt bez problemu osiągnie jesienią poparcie wyższe, niż te 8 proc., które stanowi podwyższony próg wyborczy dla koalicji.

Czy za wzmocnienie struktur ludzie Młodej Polski dostali gwarancję tzw. miejsc biorących?

Oczywiście wejście do Koalicji Polskiej – a szczerzej w skład Trzeciej Drogi – wiąże się z gwarancją miejsc na listach wyborczych. Niekoniecznie jesteśmy jednak zainteresowani samymi jedynakami i dwójkami.

O mandat poselski można skutecznie walczyć z każdej pozycji. Ja nie boję się weryfikacji mojej wartości politycznej z niższego miejsca na liście, nawet w teoretycznie trudnym okręgu. To wyborcy zdecydują, kto będzie pracował w Sejmie, nie miejsce na liście.

Jeśli oceniać po aktualnych emocjach, to kampanię mogą rozstrzygnąć tematy światopoglądowe. To byłby korzystny scenariusz dla Trzeciej Drogi?

A ja – wbrew dzisiejszym emocjom – z tą tezą się nie zgodzę! Sądzę, że tegoroczne wybory rozstrzygną się raczej wokół dwóch innych tematów - drożyzny oraz bezpieczeństwa. A tutaj wszyscy w naszym projekcie mamy konkretne stanowisko.

To obszary, w których możecie podkraść trochę elektoratu Konfederacji?

Oczywiście, że tak. Zamierzamy konsekwentnie tłumaczyć – w tym szczególnie młodym Polakom – jaki kit wciskają im politycy Konfederacji. Zarazem jesteśmy w stanie pokazać im realną alternatywę - projekty, które można zrealizować w prawdziwym świecie, a też zmienią nasze życie na lepsze.

To jest praca, do której aż się rwiemy. Ja po prostu nie mogę dłużej słuchać Mentzena i całej tej jego bandy opowiadających, że jednym ruchem są w stanie, na przykład, obniżyć ceny mieszkań o 30 proc. A jak ktoś ich spyta, co konkretnie w tym celu zrobią, to zapada cisza. Nie chcę, żeby młodzi ludzie w Polsce byli tak bezwstydnie oszukiwani.

Darmowe korepetycje z ekonomii to zbyt mało, aby uwieźć wyborcę. Jaką ofertą możecie konkurować z "dom, grill, trawa, dwa samochody i wakacje", które obiecuje Mentzen?

Nie mam zamiaru ścigać się z Mentzenem na populizm. Gdybym chciał wchodzić w taką rywalizację, to bym obiecał jeszcze dodatkowy kabriolet dla każdego, dwa domy i darmowy weekend w Sopocie! Skoro żadnych hamulców nie ma, to dlaczego ograniczać się do tak skromnej oferty, jak ta Mentzena…?

Przecież wszyscy wiemy, że nie tędy droga. Wolę więc konsekwentnie pokazywać młodym Polakom skuteczne rozwiązania, które działają w innych państwach europejskich.

Może to jest powód niemocy opozycji demokratycznej? Zarówno Sławomir Mentzen, jak i Janusz Korwin-Mikke otwarcie przyznali, że mówią po prostu to, co wyborcy chcą usłyszeć. I słupki poparcia Konfederacji rosną.

Ja nie szanuję takiego sposobu uprawiania polityki. Jeśli prawda w wyborach się nie obroni, to trudno… Wielokrotnie już mówiłem, że nie zamierzam uprawiać polityki za wszelką cenę, mam w razie czego inne zajęcia w życiu.

Nie będę wciskał ludziom kompletnego kitu, tylko po to, żeby dostać więcej głosów. Nie na tym polega polityka.

Czytaj także: https://natemat.pl/497816,trela-z-lewicy-zadnej-nowej-grubej-kreski-rozliczymy-pis-po-wyborach