Wypadek syna Peretti. "Miasto Kraków będzie domagało się pieniędzy na naprawę muru"

Weronika Tomaszewska-Michalak
08 sierpnia 2023, 13:21 • 1 minuta czytania
Od tragicznego wypadku w Krakowie, w którym zginął syn Sylwii Peretti i pozostali pasażerowie jego samochodu, minęło kilka tygodni. Tymczasem okazuje się, że urząd miasta zamierza domagać się zwrotu kosztów naprawy uszkodzonego podczas zdarzenia muru. Padła konkretna kwota.
W nocy z 15 na 16 lipca w wypadku w Krakowie zginęło 4 mężczyzn. fot. Beata Zawrzel/REPORTER // Fot. Policja Kraków

Za kilka dni minie miesiąc od wypadku, do którego doszło na moście Dębnickiego w Krakowie. Zdarzenie skończyło się tragicznie, bowiem śmierć poniosło czterech młodych mężczyzn.


Służbom ratunkowym nie udało się też uratować syna Sylwii Peretti, znanej z programu "Królowe życia". Śledczym udało się ustalić, że to właśnie Patryk P. prowadził żółte Renault Megane. Ponadto badania wykazały, że był pod wpływem alkoholu.

Do wyjaśnienia dokładnych okoliczności zdarzenia powołano kilku biegłych. "Fakt" podał także, że "przeprowadzone zostały oględziny samochodu z udziałem psa tropiącego".

Kraków chce 150 tys. złotych na naprawę muru

Teraz portal krknews.pl dowiedział się, że miasto Kraków "zamierza domagać się zwrotu kosztów naprawy muru, który został uszkodzony podczas wypadku". Ponoć straty oszacowano na 150 tysięcy złotych, ale kwota może jeszcze ulec zmianie.

Przedstawiciele urzędu miasta przekazali serwisowi, że "w wyniku wypadku nastąpiło poprzeczne przesunięcie płyt kamiennych stanowiących zwieńczenie muru na odcinku ok. 14 mb". Mają zostać jeszcze przeprowadzone dodatkowe badania, które pozwolą stwierdzić, czy "doszło do uszkodzenia rdzenia muru".

"Jest on elementem wału przeciwpowodziowego Wisły, usytuowanym poniżej korony wału, w trakcie podniesienia poziomu rzeki może ulec całkowitemu zalaniu. (...) W tym roku urząd będzie chciał zlecić opracowanie dokumentacji projektowej naprawy muru. Ponadto będzie wnioskował o zwrot kosztów z ubezpieczenia pojazdu Renault Megane" – czytamy.

Co do tej pory wiadomo o wypadku w Krakowie?

Dodajmy: śledczym udało się ustalić, że trzy z czterech ofiar wypadku były pijane. Patryk P. miał we krwi 2,3 promila alkoholu, zaś w moczu – 2,6 promila. Dwóch z trzech pasażerów również znajdowało się pod wpływem alkoholu. Jeden z nich miał we krwi 1,3 promila, a w moczu - 1,6 promila. W drugiego badania wykazały 1,4 promila alkoholu we krwi i 1,2 w moczu. Trzeci pasażer był trzeźwy.

Jeszcze w lipcu w rozmowie z Radiem Zet prokurator Rafał Babiński informował, że początkowo auto prowadził pasażer, który był trzeźwy. Ale śledczym udało się też ustalić, co wydarzyło się na 1300 metrów przed miejscem tragedii. Wtedy za kierownicą usiadł Patryk P., właściciel pojazdu, który doprowadził do wypadku.

Po tym wypadku powstało nawet specjalnie nagranie, które jest symulacją tego, co wydarzyło się feralnej nocy w Krakowie. – Z uwagi na prędkość, którą posiadał ten samochód w chwili opuszczenia jezdni, hamowanie było w oczywisty sposób nieskuteczne i w dalszej fazie przemieszczania się samochód utracił kontakt z podłożem z uwagi na schody, które znajdowały się poniżej tego tzw. poziomu zero, po którym poruszał się pierwotnie pojazd. Następnie wystąpiła faza lotu i kontakt pojazdu z podłożem nastąpił kilka metrów przed murem oporowym – tłumaczą w nagraniu twórcy kanału "Bitwy drogowe" na portalu YouTube, co wydarzyło na moście w nocy z 15 na 16 lipca w Krakowie. Szczegóły ich ustaleń i nagranie pokazaliśmy tutaj.