Kaczyński jednak boi się Tuska? Tak zareagował na pytanie o debatę

Łukasz Grzegorczyk
16 sierpnia 2023, 14:39 • 1 minuta czytania
Debata liderów dwóch największych ugrupowań w Polsce byłaby kluczowym punktem kampanii wyborczej. Tyle że Jarosław Kaczyński raczej nerwowo reaguje na pytania o Donalda Tuska. Prezes PiS jednym zdaniem odpowiedział przed kamerą, z kim chętnie spotkałby się podczas debaty.
Jarosław Kaczyński chce debaty z Manfredem Weberem. Fot. Twitter / @WideoWyborcza

O możliwej debacie pomiędzy Jarosławem Kaczyńskim a Donaldem Tuskiem mówi się od dawna. Na razie nic nie wskazuje na to, by do takiego starcia mogło dojść w trwającej kampanii wyborczej.


PiS skupia się przede wszystkim na postawieniu byłego premiera w jak najgorszym świetle, o czym może świadczyć najnowsze wystąpienie Mateusza Morawieckiego w Sejmie.

Kaczyński o debacie z Tuskiem

Tymczasem Kaczyński został zapytany przez dziennikarzy w Sejmie konkretnie o możliwość debaty z Tuskiem. "Panie prezesie, pan się boi Donalda Tuska"? – to jedno z pytań, które padły ze strony przedstawicieli mediów. "Nie chce pan debaty?" – zapytała kolejna osoba.

Prezes PiS miał na to krótką odpowiedź: – Z Weberem chętnie – uciął i oddalił się sprzed sali, gdzie spotkali go dziennikarze. Nagranie z odpowiedzią wicepremiera opublikowała "Gazeta Wyborcza".

Kaczyński w ten sposób przejął narrację Morawieckiego, który jeszcze niedawno wzywał Manfreda Webera do debaty. A zaczęło się od tego, że szef grupy Europejskiej Partii Ludowej w Parlamencie Europejskim dosadnie podkreślił w wywiadzie dla ZDF, że "każda partia musi zaakceptować państwo prawa".

– (...) A wszyscy inni, którzy tego nie przestrzegają, jak niemiecka AfD, jak Le Pen we Francji albo PiS w Polsce, są naszymi nieprzyjaciółmi (niem. die Gegner - red.) i będą przez nas zwalczani – dodał.

Te słowa wywołały wściekłość po stronie polityków PiS. Morawiecki wezwał Webera do debaty, ale czołowy niemiecki polityk dość szybko wykluczył taką możliwość.

Poseł KO Paweł Kowal w rozmowie z naTemat wskazywał, że to nie była żadna propozycja debaty, tylko "dramatyczna walka z przeciwnikami politycznymi". – Pozbawiona wszelkich zasad i hamulców, gdzie oszczerstwo pod adresem konkurentów politycznych w kraju stało się chlebem codziennym – przekonywał.