Co ze ślubem Włodarczyk po aferze z Karasiem? Aktorka dobitnie odpowiedziała
Agnieszka Włodarczyk i Robert Karaś od trzech lat budują szczęśliwy związek oraz dom dla swojego dwuletniego synka Milana. Jednak od kiedy w 2021 roku na świat przyszła ich pociecha plotki na temat rzekomego ślubu pary bardzo się nasiliły. Sami zainteresowani raczej niechętnie poruszają ten temat.
Przypomnijmy, że zakochani ostatnio nie mieli najłatwiejszego okresu. Wszystko za sprawą głośnej afery dopingowej z udziałem triathlonisty. Teraz jak się okazało, kryzys wizerunkowy sportowca miał być jednym z powodów, dla których para ma zwlekać z ceremonią zaślubin.
Agnieszka Włodarczyk o ślubie z Robertem Karasiem
"Aga i Robert nie mają teraz głowy, by zajmować się ślubem. Niewykluczone, że wszystko odwołają, bo po prostu nie zdążą z organizacją" – czytamy w najnowszym wydaniu magazynu "Rewia". Jak podaje informator tabloidu, Karasia "zajmują teraz zupełnie inne rzeczy". "Musi odbudować swoją pozycję, odzyskać dobre imię, prowadzić rozmowy z nowymi sponsorami" – czytamy.
Nie trzeba było długo czekać, by wspomniana informacja została powielona przez portale plotkarskie. Jak się okazało, Agnieszka Włodarczyk o fake newsie dowiedziała się od jednej z internautek, o czym świadczyła jej relacja na Instagramie.
"Mama przeczytała mi o Pani, że ślub odwołany itp. A ja sobie myślę, no kurde, obserwuję Panią na insta regularnie i jakoś nic nie wpadło w tym stylu... Oczywiście to Wasza osobista sprawa czy ślub się odbędzie, czy też nie, no ale Boże kochany skąd oni wzięli coś takiego... Bo ja jako obserwator nie zauważyłam związku Pana Roberta 'problemów' z Waszymi małżeńskimi planami" – napisała internautka w wiadomości prywatnej do aktorki.
Czytaj także: Włodarczyk ws. Karasia wdała się w kłótnię z internautami. "Nie potrzebuję tutaj takich osób"
Włodarczyk screena wiadomości od fanki opatrzyła wymownym podpisem, zwracając się do redakcji będącej odpowiedzialnej za podesłany artykuł. "Zdaje się, że wygrała z wami proces parę lat temu. A wy nadal piszecie takie bzdury?! Klika się tak?" – grzmiała aktorka.
W kolejnej relacji celebrytka udostępniła wpis Małgorzaty Ohme. Jakiś czas temu psycholożka w odpowiedzi na wpis Joanny Koroniewskiej dotyczący hejtu napisała:
"Gdyby to nas ludzi nie interesowało, gdybyśmy tego nie czytali, gdybyśmy nie komentowali, istnienie tego typu treści nie miałoby sensu. Piszę to i wiem, że to walka z wiatrakami, ale… Czy myśleliście kiedyś o tym, że czytając tego typu treści, stajecie się w jakimś sensie za nie współodpowiedzialni? Nie będąc hejterami, dajecie im prawo istnienia? Część z was śmieje się z tego, część omawia z innymi, inni znów robią screeny i wysyłają, wyrażając współczucie. Dziękuję za nie. Ale szczerze? Wolałabym, byście po prostu tego nie robili. Nie czytali, nie plotkowali, nie interesowali się tym".
Można zrozumieć, że Włodarczyk chciała dać do zrozumienia, że plotki – tak samo jak hejt – niszczą człowieka i mogą zrobić wiele krzywdy. "Mogę powiedzieć, że nieźle sobie z tym radzę dziś. Odcinam się kompletnie, a o ludziach tych myślę ze współczuciem, rzadziej z pogardą. Ale są wśród nas wrażliwcy, którzy płacą za to ogromną cenę. Czasami tą ceną jest ich zdrowie albo wręcz życie. Jeśli czytasz te treści, w jakimś sensie stajesz się współwinny. Pomyśl o tym następnym razem" – zwróciła się do swoich odbiorców Ohme.