Laluna z "Królowych życia" oceniła wypadek syna Peretti. "Nic nie dzieje się bez przyczyny"
Laluna odniosła się do wypadku syna Sylwii Peretti. "Też zapie***lałam"
W połowie lipca cała Polska mówiła o tragicznym wypadku, w którym życie stracił syn Sylwii Peretti oraz trzech jego kolegów. Rozmaici eksperci, celebryci oraz internauci ochoczo komentowali makabryczny incydent w social mediach. Jeszcze głośniej zrobiło się, gdy wyszło na jaw, że syn "Królowej życia" kierował renault megane pod wpływem alkoholu.
Celebrytka jest wciąż jest w fatalnej kondycji psychicznej. Nie może poradzić sobie ze śmiercią jedynego dziecka. Tymczasem głos w sprawie wypadku zabrała Katarzyna Alexander, znana pod pseudonimem Laluna. Z Peretti łączy ją to, że obydwie wystąpiły w popularnym formacie TTV.
– Nie mogłam wierzyć. Cały czas pytałam innych, czy on żyje. Pisałam do każdego i tak dalej. Bo cały czas w głowie miałam takie wyobrażenie, co ta matka czuje. Co ta matka czuje? Co się dzieje? Ale to nie tylko chodzi o Sylwię Peretti. Tam zginęła czwórka dzieci. Czwórka młodych chłopaków, więc tragedia straszna – podkreśliła w rozmowie ze "Światem Gwiazd".
– Ja wiem, że Sylwia nie darzy mnie sympatią. My nigdy nie byłyśmy koleżankami. Ona kiedyś powtórzyła słowa, kiedy zaufałam i jej coś powiedziałam, a ona to powtórzyła do telewizji. I o to się na nią obraziłam. A ona później się wypowiedziała. Ale chcę ci teraz coś pokazać. Jaką ja jestem osobą – oświadczyła w rozmowie z dziennikarzem wspomnianego serwisu, pokazując na telefon.
– Jako jedyna z programu "Królowe Życia" złożyłam jej kondolencje i napisałam na story, żeby się trzymała mocno. A wiesz dlaczego? Bo życie weryfikuje. To, że ona mnie nie lubi, to nie znaczy, że ja jej nie współczuję. Ja jej bardzo współczuję. Oczywiście nie odczytała, nie odpisała, miała prawo. Najszczersze kondolencje z całego serca, bo ja naprawdę jej współczuję bardzo – powiedziała celebrytka.
Katarzyna jest mamą 19-letniej Laury. Pociechę fotomodelki można było zobaczyć, w niektórych odcinkach "Królowych życia". – I wiem, co czuje, bo jestem mamą. Dopóki nie jesteś matką, to tego nie poczujesz. I osobiście na story wrzuciłam kondolencje i naprawdę dla mnie jest tragedia straszna – zaznaczyła.
Laluna stwierdziła, że 24-letniemu Patrykowi Perettiemu zabrakło wyobraźni. Przyznała jednak, że kiedyś sama nie była "aniołkiem" za kółkiem.
– Nie wyobrażam sobie tego, jakby to się stało, żeby ktoś z nich wjechał w moją rodzinę. Naprawdę. Ja też byłam d*bilem, jak byłam młoda. Też szybko jeździłam, ale ja zeszłam na dół. Nie wyobrażam sobie teraz przejechać przez miasto sto na godzinę. A co z ludźmi? Co z psami? Co z dziećmi? – podkreśliła wymownie, przedstawiając kolejną swoją teorię.
– Ja też myślałam, że gdyby ten chłopak wcześniej nie wyszedł na tę drogę, to ich by może nie zarzuciło. Ale to nie jest wina tego chłopaka. No dobra, on w złym miejscu przechodził. Ale po jaki ch*j jechali tak szybko? I ponoć oni tam częściej tak robili, tak? Ja nie chcę tego już mówić, czyja wina... Lepiej by było, gdyby to się nie stało i oni by tak nie jeździli. Ale można było uniknąć – oceniła Laluna.
Przypomnijmy, że w dyskusjach o wypadku od dłuższego czasu przejawiał się temat pieszego, który został uchwycony na filmie. Syn Sylwii Peretti podczas "rajdu" po Krakowie omal nie przejechał tajemniczego mężczyzny. Incydent nagrały kamery monitoringu, ale pieszy rozpłynął się w powietrzu. Wreszcie jednak, jak informowaliśmy w naTemat został znaleziony – co ciekawe, to obcokrajowiec.
Gwiazda programów TTV zwierzyła się w wywiadzie, że kiedy była młodsza, też popisywała się na drodze, stwarzając zagrożenie. Przyznała, że ma na swoim koncie groźny wypadek. – Nic nie dzieje się bez przyczyny. Ja w 2012 roku miałam wypadek, śmiertelny prawie. Mnie reanimowali. Ja dostałam jeszcze jedną szansę na życie. A też tak zapie***lałam samochodem – przyznała.
Laluna traktuje traumatyczne zdarzenie jako przestrogę. Od tamtego wypadku już bardziej odpowiedzialnie podchodzi do prowadzenia pojazdów. – I od tamtej pory całkiem inaczej popatrzyłam na świat. Mnie mieli nogę amputować. Gdyby nie dobry szpital i specjalista w Hamburgu, to ja bym była bez nogi – podsumowała gorzko.