Kolejny skandal w policji. "Zapomnieli" poinformować bliskich o śmierci Polaka w Austrii
Polak zmarł w Austrii, policja powiadomiła rodzinę po kilku miesiącach
Początek historii sięga maja tego roku, kiedy to pan Mariusz wyjechał do Austrii w celach zarobkowych. Niestety, podczas pobytu za granicą doznał wylewu i 24 maja zmarł w Wiedniu. Rodzina mężczyzny nie mogąc się z nim skontaktować, powiadomiła policję o zaginięciu.
Jak informuje RMF FM, Komenda Główna Policji otrzymała od austriackich służb informację o śmierci pana Mariusza już 22 czerwca. Rodzinę zmarłego powiadomiła jednak dopiero 10 sierpnia. W tym czasie mężczyzna został pochowany w Austrii, bowiem z powodu opieszałości polskiej policji nie wiedziano, czy krewni będą chcieli sprowadzić ciało do kraju.
Według ustaleń radiostacji pogrzeb odbył się na koszt austriackich władz. Ponadto o pochówku pana Mariusza rodzina dowiedziała się samemu, ponieważ nasi funkcjonariusze nie byli w stanie tego ustalić.
Rodzina zmarłego podjęła decyzję o skremowaniu i przetransportowaniu urny z prochami do Polski. Niestety w tej sytuacji władze austriackie nie wydadzą ciała, dopóki nie zostanie uregulowana opłata za pogrzeb, która wynosi aż 4 tysiące euro.
Ciemny okres polskiej policji. Kolejne skandale mundurowych
Czarna seria polskiej policji trwa w najlepsze, bowiem co kilka miesięcy do opinii publicznej przedostają się informacje o licznych zaniedbaniach, incydentach czy niekompetencji funkcjonariuszy. Oczywiście najgłośniejszym incydentem jest sprawa komendanta głównego policji Jarosława Szymczyka, który odpalił w swoim biurze granatnik.
Innym przykładem jest afera ws. niebadanych próbek DNA. Jak ujawnił niedawno TVN24, policjanci z powodu braków kadrowych nie odsyłają materiału genetycznego domniemanych przestępców do laboratoryjnych ekspertyz, lecz dosłownie wrzucają je do biurowych szuflad.
Jak natomiast informowaliśmy w naTemat, 29-letni policjant z białostockiego Wydziału Techniki Operacyjnej KW został zatrzymany, ponieważ jest jednym z podejrzanych o współpracę na rzecz Rosji. Funkcjonariusz miał być odpowiedzialny za wywołanie kolejowego paraliżu na Podlasiu.
Ponadto wszyscy wciąż mamy w pamięci sytuację z policyjnym z Black Hawkiem, który w czasie pikniku wojskowego w Sarnowej Górze zahaczył o sieć wysokiego napięcia. W wyniku zdarzenia śmigłowiec został uszkodzony, a jego reperację wyceniono na 3 miliony złotych.
Należy również wspomnieć śmierć Leo Kraffta, 28-letniego zawodnika futbolu amerykańskiego grającego w Panthers Wrocław. Sportowiec zmarł po tym, jak został poddany policyjnej interwencji w sprawie zakłócania spokoju na jednym z wrocławskich osiedli mieszkaniowych.