Chajzer odsłonił kulisy pracy w TVN. Mówi o "kolosalnych pieniądzach"
Filip Chajzer przez ostatnie lata był gwiazdą telewizji TVN. Widzowie mogli go oglądać m.in. w paśmie śniadaniowym u boku Małgorzaty Ohme. Dziennikarz swoim zachowaniem często jednak wywoływał kontrowersje. Pod koniec czerwca, gdy "Dzień dobry TVN" przechodziło rewolucję, zwolniono 5 prowadzących, Chajzer był na zwolnieniu. Niedługo później w rozmowie z Beatą Tadlą mówił, że sam nie wie, czy ma jeszcze do czego wracać.
Po wakacjach w mediach pojawiła się informacja, że syn Zygmunta Chajzera rozpoczyna pracę w radiu, gdzie będzie realizował m.in. sondy. Ta działalność dziennikarza miała się jednak nie spodobać kierownictwu stacji.
Czytaj także: Chajzer chciał uciec z Polski? W tle przykre komentarze od internautów
Filip Chajzer szczerze o pracy w telewizji TVN. Poruszył temat pieniędzy
Były gwiazdor telewizji TVN niedawno został zaproszony na wywiad. W rozmowie z "Wprost" to właśnie temat zakończenia współpracy ze stacją zdominował cały wywiad. Filip Chajzer opowiedział między innymi, jak wyglądała jego codzienność. Oprócz tego poruszył także kwestie finansowe. Otwarcie poinformował o zarobkach, wspominając o "kolosalnych pieniądzach".
Ja się nie skarżę, nikt mnie tam wołami nie zaciągał. Doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, w co wszedłem i po co tam wszedłem: ile na tym zarobiłem - to są kolosalne pieniądze. W związku z tym to wszystko jest rachunkiem zysków i strat. Jeszcze do niedawna postrzegałem to tak, że faktycznie od czasu do czasu zdarza się jakiś f*ck-up, ale moje faktury mi to kompensują. Tylko w pewnym momencie ten styl myślenia przestał być aktualny, bo przestałem postrzegać świat na zasadzie kompensacji finansowo-emocjonalnej. Na tym najwyższym poziomie telewizji zarabia się astronomiczne pieniądze.
Czytaj także: Najpierw wieści o pracy dla Chajzera, a teraz to. Nosel żegna się z ZETką
Chajzer zdradził, czy przyjąłby propozycję od Miszczaka
Filip Chajzer wspomniał, że wezwanie na dywanik przez dyrektorkę TVN-u nie było pierwszą taką sytuacją. Lądował w gabinecie szefostwa dość często jeszcze za czasów Edwarda Miszczaka. "To były spotkania jak z surowym ojcem, który wie, że naodpie**alałeś, ale gdzieś tam na końcu cię kocha" – podsumował swoją relację z byłym dyrektorem stacji.
"Największą wartością życia jest wolność i możliwość podjęcia decyzji na swoich warunkach, na swoich zasadach. Za to cenię sobie swoje życie, że w show-biznesie nic nie muszę, mogę tylko chcieć. To jest to, na co pracuję od paru ładnych lat: żeby nie musieć. Ale może zadzwonić (Edward Miszczak – przyp. red.), natomiast to nie musi być telefon z propozycją – z przyjemnością umówię się pogadać, co u nas. Jestem wolnym człowiekiem, niezależnym od czyjegoś telefonu, niezależnym od tego, czy wezmą mnie na dywanik i powiedzą dobre, czy złe słowo" – podkreślił Filip Chajzer.