Mentzen reaguje na klęskę Konfederacji. "Nie ma co ukrywać, nie udało się"

Katarzyna Florencka
15 października 2023, 21:12 • 1 minuta czytania
Badanie exit poll dało Konfederacji 6,2 proc. poparcia. W przemówieniu ze sztabu wyborczego Sławomir Mentzen przyznał, że jest to porażka jego ugrupowania. – Nie ma co ukrywać, nawet jeżeli wynik nie jest dokładny, to pokazuje, że nam się nie udało. Uzyskaliśmy wynik niższy, niż ktokolwiek się spodziewał – powiedział.
Exit poll dało Konfederacji poparcie 6,2 proc Fot. Lukasz Gdak/East News

Wybory 2023. Wynik Konfederacji

W przeciwieństwie do wyborów do Sejmu w 2015 i 2019 roku dziś oczy opinii publicznej były zwrócone nie tylko na Prawo i Sprawiedliwość i Koalicję Obywatelską. Przez całą kampanię wiadomo było, że trzecia siłą może zadecydować o kształcie rządu. A o obecność na podium walczyły Lewica, Trzecia Droga i wspomniana Konfederacja.


Exit poll dały koalicji Sławomira Mentzena, Krzysztofa Bosaka i Grzegorza Brauna 6,2 proc. poparcia. Błąd pomiarowy w sondażu exit poll wynosi 3-4 proc. Późną nocą powinien pojawić się sondaż late poll, który nieco doprecyzuje wynik. Ostateczne i pełne wyniki wyborów do Sejmu i Senatu w ciągu najbliższych dni poda Państwowa Komisja Wyborcza.

Sławomir Mentzen zabrał głos "Ponieśliśmy klęskę"

Po publikacji wyników sondażu Sławomir Mentzen wygłosił ze sztabu Konfederacji przemówienie.

– Ten wynik to jest exit poll. Sondaż, przeprowadzony na dużej próbie, w dniu wyborów, ale dalej tylko sondaż. Ostateczne wyniki mogą się jeszcze trochę zmienić. Ale nie ma co ukrywać, że wiele się nie zmienią i że ponieśliśmy porażkę. Mieliśmy wywrócić stolik, ale się to nie udało – powiedział.

– Toczyliśmy nierówną walkę przeciwko wszystkim, przeciwko PiS i PO, przeciwko TVN i TVP – dodał. – Mieliśmy stolik wywrócić, on dalej stoi. W pewnym momencie zaczął się on trochę chwiać, ale stoi i dalej siedzą przy nim PiS, Platforma, Lewica oraz PSL – stwierdził Mentzen.

– To nie jest porażka naszej idei. Ta jest słuszna, niezmienna i jestem przekonany, że kiedyś na pewno wygra. To nie jest porażka naszych diagnoz, czy proponowanych rozwiązań, czas już przecież tyle razy pokazał, że mieliśmy rację. To jest po prostu kolejna nasza przegrana bitwa, w naszej wojnie o wolną, dumną i bogatą Polskę – dodał.

W pełnej treści przemówienia, które Mentzen zamieścił w serwisie X, podkreślił, że czuje się odpowiedzialny za ten wynik swojego ugrupowania.

"Przez ostatni rok dałem z siebie wszystko, ale okazało się, że było to zdecydowanie za mało. Wiele razy, gdy ktoś mnie pytał, co było największą porażką w moim życiu, odpowiadałem, że ta dopiero przede mną. Być może wreszcie nadszedł ten dzień, który mogę nazwać największą porażką w moim życiu. Gdy emocje opadną, na spokojnie zastanowię się co z tym zrobić i jakie wnioski wyciągnąć" – zapowiedział Mentzen.

Takie poparcie sondaże dawały Konfederacji przed wyborami do Sejmu

Przypomnijmy, że jeszcze przed rozpoczęciem kampanii wyborczej Konfederacja była bezapelacyjnym liderem w wyścigu do tytułu trzeciej największej siły politycznej. W połowie lipca sondaże dawały jej nawet 15 proc. poparcia.

W toku kampanii poparcie dla skrajnej prawicy mocno stopniało. Najpierw spadło do progu 12-13 proc., a później poniżej 10 proc.

W najgorszych wariantach głos na to ugrupowanie deklarowało od 7 do 8 proc. ankietowanych. Tuż przed wyborami w najlepszych scenariuszach poparcie dla ugrupowania Mentzena osiągało 10-11 proc. Najczęściej jednak sondaże dawały komitetowi od 8 do 9 proc. poparcia.

Janusz Korwin-Mikke i Krzysztof Bosak wprowadzili Konfederację do Sejmu w 2019 roku

Aż do wyborów parlamentarnych 2019 reprezentacja skrajnej prawicy w Sejmie była niewielka. W 2018 roku małe ugrupowania reprezentujące ten nurt polityczny połączyły siły i powołały partię Konfederacja Wolność i Niepodległość.

To ugrupowanie łączy Ruch Narodowy pod przywództwem Krzysztofa Bosaka, Nową Nadzieję Sławomira Mentzena i Janusza Korwina-Mikkego oraz Grzegorza Brauna i Konfederację Korony Polskiej.

Konfederacja otrzymała wówczas 1 256 953 głosy, czyli co przełożyło się na 6,81 proc. poparcia. W ten oto sposób narodowcy i korwiniści wprowadzili do Sejmu reprezentację liczącą 11 posłów.

Byli to Konrad Berkowicz, Krzysztof Bosak, Grzegorz Braun, Krystian Kamiński, Janusz Korwin-Mikke, Dobromir Sośnierz, Krzysztof Tuduj, Michał Urbaniak, Jakub Kulesza, Artur Dziambor i Robert Winnicki.

Wybory do Sejmu 2015. Korwin pod progiem, narodowcy na listach Kukiza

Jeszcze w 2015 roku partia KORWiN zderzyła się z progiem wyborczym, ale do samego końca nie było wiadomo, czy ugrupowaniu uda się wejść do Sejmu. 8 lat temu głos na nich oddało 722 999 osób, co przełożyło się na 4,76 proc. poparcia.

Wówczas jednak skrajna prawica wciąż była w rozsypce. Korwin wystawił bowiem samodzielne listy, a poszczególni przedstawiciele Ruchu Narodowego walczyli o mandat z pomocą ruchu Kukiz'15. Mowa między innymi o Robercie Winnickim, który w 2023 roku wycofał się z polityki z przyczyn osobistych.

Obecnie z Konfederacją związany jest także b. poseł Kukiz'15 Stanisław Tyszka. W 2023 roku wystartował z pierwszego miejsca na listach skrajnej prawicy w okręgu obejmującym Gdynię i Słupsk.