Wiadomo, kiedy kontynuacja "Pandora Gate". Konopskyy przerwał milczenie

Kamil Frątczak
07 października 2023, 09:07 • 1 minuta czytania
W ostatnim czasie nie mówi się o niczym innym, jak o "Pandora Gate". Afera pedofilska wśród znanych youtuber'ów przyćmiła wszystkie inne sprawy. Teraz w relacji na Instagramie swoje stanowisko przedstawił Konopskyy, który współpracuje z Wardęgą. Zdradził szczegóły drugiego filmu, na który czeka połowa polskiego internetu.
Konopskyy zabiera głos o 'Pandora Gate'. Mówi o kolejnym filmie Wardęgi Fot. instagram.com / @konopskyy_

"Pandora Gate" to największy skandal w historii polskiego YouTube'a. W niemal półgodzinnym materiale Sylwester Wardęga przedstawia dowody (w postaci m.in. screenów i rozmów z ofiarami), że youtuber Stuu – niegdyś gwiazdor internetu – miał utrzymywać kontakty i spotykać się z dziewczynami, które miały mniej niż 15 lat.


Ponadto jego bliscy znajomi, równie znani youtuberzy, jak Marcin Dubiel, Fagata i Boxdel, mieli o tym wiedzieć i milczeć.

Film "Mroczna tajemnica Stuu i youtuberów: Pandora gate" został już wyświetlony ponad 7 milionów razy i wyszedł poza influencerską bańkę. Mówią o nim mainstreamowe media, komentują politycy Donald Tusk czy Mateusz Morawiecki, a Zbigniew Ziobro pogania w tej sprawie prokuraturę.

Konopskyy zabiera głos o 'Pandora Gate'. Mówi o kolejnym filmie Wardęgi

O tym, kim jest Konopskyy pisał dla naTemat Bartosz Godziński. To właśnie on wspólnie z Wardęgą przeprowadzał śledztwo znane jako "Pandora Gate". Teraz jak się okazało w kolejce czeka bowiem jeszcze drugi, ponoć mocniejszy materiał w tej sprawie. Nie jest tajemnicą, że na wideo, które ma być kontynuacją materiału Sylwestra Wardęgi dotyczącego rzekomej pedofilii wśród youtuberów czekają miliony.

Przypomnijmy, że film Sylwestra Wardęgi ujrzał światło dzienne 3 października. Pomimo ogromnego zainteresowania sprawą, influencer podkreślił, że to nie koniec. Zaznaczył, że nad kolejną częścią filmu pracuje właśnie z Konopskyym i zapowiedział, aby wyczekiwać kolejnej produkcji, która ma pojawić się na jego kanale.

Do tej pory Konopskyy nie zabierał głosu w temacie. Fani youtubera zaczęli się martwić, czy nie padł przypadkiem ofiarą przemocy, czy pobicia. Influencer postanowił ich uspokoić nagrywając relację na Instagramie.

– Film jest na ostatniej fazie produkcji i pojawi się w tym tygodniu. Nikt mnie nie zastraszył, nikt mi nie zabrał komputera i nikt mnie nie pobił – informuje na InstaStories Konopskyy. – Jeśli chodzi o groźby, to dostawałem jedynie jakieś niepokojące sygnały od osób trzecich, ale nic bezpośrednio nie było – uspokajał fanów youtuber. Na koniec postanowił zdradzić parę informacji na temat filmu.

– Materiał jest dwa razy dłuższy niż ostatni film Wardęgi. Jest tam zamieszczonych kilkanaście naprawdę ciężkich historii o różnych twórcach (...) Mam też odpowiedź na statementy niektórych zamieszanych osób. Wiem, że sporo osób czeka, wiem, że rząd też czeka, więc chciałem dowieźć oczekiwaniom i widzimy się niedługo – podsumował. Niestety Konopskyy nie zdradził, którego dnia, ani o której godzinie dokładnie odbędzie się premiera tak wyczekiwanego filmu.

Prokuratura walczy z "Pandora Gate". Mają niemały problem

W piątek 6 października, czyli trzy dni po premierze wstrząsającego materiału Sylwestra Wardęgi na temat zachowań, których w przeszłości mieli dopuścić się znani youtuberzy wobec nieletnich dziewcząt, prokuratura wyjawiła, na jakim etapie jest obecnie śledztwo w tej sprawie.

Rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie, Szymon Banna w rozmowie z Plejadą zdradził, że na ten moment nikt nie usłyszał zarzutów. Prokuratura ma jednak większy problem...

– Postępowanie toczy się w sprawie wykorzystania osób małoletnich poniżej 15. roku życia – chodzi o art. 200 paragraf 1 Kodeksu karnego. Na razie nikt nie usłyszał żadnych zarzutów. Prokurator prowadzi czynności, przesłuchuje świadków, którzy przewijają się w materiałach prasowych. Nie możemy udzielać szczegółowych informacji na ten moment i ujawniać, o kogo konkretnie chodzi, by świadkowie nie byli przez media "wzywani do tablicy" – dodał.

– Część osób deklaruje publicznie, że z uwagi na nagłośnienie sprawy nie chce zeznawać i występować w charakterze świadków. Niektóre osoby się wycofują z tego, co wcześniej powiedziały, więc w tym momencie nie chcemy podawać konkretnych osób z imienia i nazwiska, bo może to przeszkodzić w prowadzeniu postępowania – wyjaśnił rzecznik.