Oliwia Bieniuk nie chce być porównywana do mamy. Wyjaśniła, dlaczego
Oliwia Bieniuk wyrosła na piękną kobietę. Nie lubi porównywania do mamy
5 października 2014 roku świat otrzymał smutną wiadomość: "Anna Przybylska odeszła, miała 35 lat". Informacja ta nie tylko głęboko dotknęła rodzinę i przyjaciół aktorki, ale również poruszyła serca tysięcy fanów. Polski świat filmowy zanurzył się w żałobie, tracąc aktorkę, która przez wiele miesięcy zmagała się z rakiem trzustki.
Gwiazda filmów takich jak "Złoty środek", "Sęp" czy "Kariera Nikosia Dyzmy" pozostawiła troje dzieci. Oliwia, Szymon i Jan są dziećmi z jej związku z Jarosławem Bieniukiem.
Oliwia, która niebawem skończy 21 lat, zdecydowała jakiś czas temu, że chce podążać śladami matki i spróbować sił w aktorstwie. Ostatnio miała okazję pojawić się na okładce magazynu "VIVA!", gdzie również udzieliła wywiadu.
W trakcie rozmowy Bieniuk wyznała, że choć nie jest entuzjastką porównań do swojej matki, zdaje sobie sprawę, że są one nieuniknione zważywszy na to, że jest jedyną córką i wybrała podobną drogę kariery.
Zaznaczyła, że wszelkie jej osiągnięcia powinny być postrzegane jako rezultat jej własnej pracy i talentu. Mimo że dostrzega w sobie rysy charakterystyczne dla obu rodziców, nie życzy sobie, aby była oceniana przez pryzmat ich dokonań.
"Widzę w sobie cechy obojga rodziców. Mama i tata byli bardzo towarzyscy (...) Myślę, że mam w sobie upór mojej mamy. Ale nie chcę być z nią porównywana, bo jestem przecież Oliwią Bieniuk i muszę sama zapracować na swoją przyszłość, i wydobyć z siebie to, co jest we mnie najlepsze. A co to jest, to jeszcze nie wiem" – podkreśliła.
Dziennikarka zapytała Oliwię, czy zdaje sobie sprawę z tego, że jest piękną kobietą, a uroda w tym zawodzie ma znaczenie.
"Nie zawsze tak uważałam, nikomu nie mówiłam, że jestem najpiękniejsza i że mogę wszystko. Zawsze miałam z tym problem i dalej go mam. Walczę z tym. (...) Z niskim poczuciem własnej wartości. Ciągle nad tym pracuję, by poczucie wartości czerpać z wewnątrz, nie z zewnątrz. Chodzę na studia, rozwijam się, uprawiam nadal sport i czerpię z tego satysfakcję" – powiedziała.
Córka Przybylskiej i Bieniuka wspomniała o studiach i przeprowadzce do stolicy. "Dla mnie na przykład bardzo trudne było zostawić rodzinę i moich bliskich w Gdyni i przenieść się do Warszawy. Przez pierwszy rok w stolicy mieszkałam sama, był to dla mnie bardzo ciężki i trudny okres. Samotność mnie dobijała" – zwierzyła się.
"Nie chodziło tu o obowiązki domowe, bo każdy człowiek musi każdego dnia zrobić jakieś zakupy, coś jeść, posprzątać, to jest normalne. Mówię tu o spędzaniu czasu sama ze sobą. Lubię pobyć sama, ale nie za długo, bo wtedy za dużo myślę i źle się czuję" – dodała.
Oliwia jest jednak zadowolona z kierunku, który obrała. Zdaje się też, że dobrze rozumie specyfikę tego zawodu. "Aktorstwo to poświęcanie siebie, swoich przekonań i zasad w imię artyzmu. W ten zawód trzeba się angażować w stu procentach. Myślę więc, że na pewno role, które kiedyś zagram, będą wymagały pewnego poświęcenia się. I to jest cena, którą za ten zawód trzeba zapłacić. Chociaż muszę się z tym pogodzić, bo to był mój wybór" – zaznaczyła.
"Nauka bardzo mnie zmieniła i myślę, że na lepsze. Teraz już wiem, nad czym muszę pracować i co w sobie wykształcić. A przede wszystkim takie studia to jest szkoła życia. Trzeba się skupić na niej tak bardzo, że świat poza nią w ogóle znika. Nauka w tej szkole to moim zdaniem rodzaj terapii. Czasami zajęcia wyglądają tak, jakby się uczestniczyło w jakiejś zaawansowanej grupowej terapii psychologicznej. Trzeba tego doświadczyć, żeby móc więcej dowiedzieć się o sobie, no i zawodzie aktora" – wyznała.