"Teraz będą sypać, zapowiada się niezły spektakl". Czy ludzie PiS zaraz będą świadkami koronnymi?

Katarzyna Zuchowicz
19 października 2023, 06:05 • 1 minuta czytania
Były szef CBA Paweł Wojtunik napisał na dawnym Twitterze: "Zaczęli się do mnie zgłaszać pierwsi kandydaci na 'świadków koronnych'". Mec. Roman Giertych – że różni funkcjonariusze CBA przesyłają mu dokumenty dotyczące swoich przełożonych. Pod wpisami żywa dyskusja. Jedni się śmieją, że dobry żart, inni odbierają bardziej serio. – Odbieram to z przekąsem. Potraktowałabym to z przymrużeniem oka – reaguje sędzia Olimpia Barańska–Małuszek. Czy to jednak scenariusz, którzy może nas teraz czekać? Prokurator Ewa Wrzosek tego nie wyklucza.
Zbigniew Ziobro fot. Grzegorz Ksel/REPORTER


Prokurator Ewa Wrzosek mówi, że scenariusz ze świadkami koronnymi by jej nie zaskoczył. Wspomina okres po rządach PiS w latach 2005-2007.

– Moje doświadczenia z lat 2005-2007, na mikroskalę, świadczą o tym, że są osoby, które bardzo szybko zmieniają front i ustawiają się pod spodziewaną nową władzę. A wówczas takie osoby bardzo chętnie przedstawiają różnego rodzaju "argumenty", które mają za tym, aby nie wyciągać negatywnych konsekwencji za ich dotychczasowe zachowanie. I targują się. Na gruncie ściśle prawnym można to określić jak wola wystąpienia w charakterze świadka koronnego – mówi naTemat prok. Ewa Wrzosek.

Zwraca uwagę, że tym razem jesteśmy po ośmiu latach degradacji instytucji publicznych, defraudowania środków publicznych na masową skalę i innych rzeczy.

– Jeśli taka mikroskala pojawiła się po latach 2005-2007, to jestem sobie w stanie wyobrazić, że jest bardzo dużo osób, które przecież nie znikną z powierzchni ziemi. Być może przestaną pracować w jakichś instytucjach. Natomiast samo zwolnienie ze służby np. w CBA, czy prokuratury, nie gwarantuje bezkarności i uniknięcia odpowiedzialności. Taka jest gorzka prawda – podkreśla.

Prokurator Wrzosek sama żartobliwie napisała na Twitterze: "Wśród różnych warunków, które według kodeksu musi spełnić każdy świadek koronny – jeden jest dość istotny. Musi zdążyć przed kolegami".

Wywołała tym wpisem ogólną wesołość. "Proszę tam już szafy szykować na akt", "Sądzę, że niektórzy już czekają w blokach startowych", "Czyli taka okoliczność, że będą sami świadkowie koronni, a tylko jeden oskarżony, nam nie grozi...?" – reagują internauci.

– Napisałam to prześmiewczo w tym aspekcie, że do mnie nikt się nie zgłosił. Ale jeśli chodzi o byłego szefa CBA i pana mecenasa Giertycha, to przyznam szczerze, i mówię to zupełnie serio, takiej pewności nie mam – mówi prokurator.

Co napisał Giertych i Wojtunik

Również wizja Romana Giertycha i Pawła Wojtunika o różnych urzędnikach państwowych, którzy na kilka dni po wyborach wygranych przez opozycję mieliby zabiegać o uzyskanie statusu świadka koronnego, porządnie zdążyła już rozbawić sporo ludzi.

"Mam prośbę do różnych funkcjonariuszy CBA, którzy przesyłają mi dokumenty dotyczące swoich przełożonych, aby je digitalizowali przed złożeniem w kancelarii. To znacząco ułatwia ich analizę i przyspiesza sporządzenie wniosku w trybie art. 60 kk (mały świadek koronny)" – podzielił się w serwisie X mec. Roman Giertych, przyszły poseł KO w nowym Sejmie.

"Zaraz będę apelował do kolegów adwokatów o pomoc. Nie dajemy rady obrabiać dokumentów" – pisał dalej.

Odzew? "Już? Szuka Pan wolontariuszy do archaizowana dokumentów?", "Szybko im idzie", "Teraz będą sypać, zapowiada się niezły spektakl", "Tak, tak trzeba przyspieszyć pracę, bo kolejka na ławę oskarżonych będzie długa a pewnie i dokumentów wiele" – reagują ze śmiechem komentujący.

Podobnie jest pod wpisem Pawła Wojtunika – byłego szefa CBA (2019-2015) i byłego dyrektora CBŚ – który z uśmiechem napisał: "Zaczęli się do mnie zgłaszać pierwsi kandydaci na "świadków koronnych”…".

"Więc casting na 'świadka koronnego' uważam za otwarty", "Powinni brać chyba numerek w kolejce? Niedługo będzie ich jeszcze więcej" – podchwycili konwencję internauci.

– W internecie możemy się pośmiać i pożartować, ale jest to bardzo realny scenariusz. I pewnie za jakiś czas to się ziści i uzyskamy oficjalną informację na ten temat – uważa prok. Wrzosek.

– Kiedyś mówiliśmy o grupach przestępczych i mafiach. Teraz, niestety, te pojęcia musimy niejako przenieść na byłych urzędników wielu instytucji państwowych. Nigdy wcześniej nie słyszeliśmy o śledztwach, w których świadkami koronnymi byliby np. byli funkcjonariusze publiczni. A stoimy przed taką realną możliwością – dodaje.

Prokurator wskazuje na szereg śledztw, które w ciągu ostatnich lat nie były prowadzone, a które teraz zapewne zostaną podjęte, wznowione, czy będą prowadzone od początku.

– W takiej sytuacji pojawia się czysto ludzki mechanizm, że każdy będzie starał się wyjść z tego jak najbardziej obronną ręką. Niektórym może się to nie udać. W tle mamy funkcjonariuszy, którzy nie wykonywali swoich obowiązków. Mamy np. sprawę Pegasusa i senatora Brejzy. To są konkretne osoby, które wiedziały, że łamały prawo. I groźba realnej odpowiedzialności karnej, która im grozi z uwagi na odpolitycznienie prokuratury, może zmotywować ich do tego rodzaju zachowań – uważa.

Sędzia: To wszystko, po kolei, trzeba będzie rozliczyć

Żarty w sieci żartami, ale reakcje w mediach społecznościowych pokazują też, jak silna jest w Polakach potrzeba rozliczenia poprzedniej ekipy. Na X widać to też po hasztagu #CzasRozliczenia.

– Oczekiwanie społeczne rozliczenia wszelkich nieprawidłowości, czy też czynów karalnych, było również motorem wyborów. Taką deklarację składały środowiska prawnicze, organizacje pozarządowe, fundacje, które mówiły wprost o konieczności rozliczenia nieprawidłowości czy przestępstw, które się wydarzyły – przypomina w rozmowie z naTemat sędzia Olimpia Barańska-Małuszek, która orzeka w Sądzie Rejonowym w Gorzowie Wlkp., była zaangażowana w obronę sądów w Polsce. 

Podkreśla: – Pamiętajmy, że cały czas jest w toku sprawa ministra Wąsika i Kamińskiego, termin rozpoznania apelacji wyznaczony jest w listopadzie. Od 2015 roku mamy w prokuraturze sprawę głosowań w sali kolumnowej, gdzie oprócz nieprawidłowości samych głosowań i złamania wszelkich procedur, pojawiła się informacja, że należy ścigać niektórych posłów za składanie fałszywych zeznań.

– Nie mówię już o ogromnej skali nieprawidłowości, łamania prawa, przekraczania uprawnień, gdzie zarówno ministrowie podpadają pod te przepisy, jak i wiceministrowie, pracownicy urzędów, osoby, które stanęły na czele instytucji państwowych. To wszystko, po kolei, trzeba będzie rozliczyć. To jest konieczność.

Dyskusje o świadku koronnym odbiera jako wypowiedź z przekąsem.

Ktoś rzuca takie hasła pół żartem, pół serio. Odbieram to z przekąsem. Potraktowałabym to z przymrużeniem oka. Dopiero gdy zostaną postawione zarzuty, możemy mówić o postępowaniu karnym, które toczy się przeciwko konkretnym osobom. Na razie to tylko gdybania. Nie zwracałabym uwagi na wpisy, które mają na celu tylko rozbawienie części komentariatu. Natomiast to powinno być nasze obywatelskie zaangażowanie i konsekwencja, że nie odpuścimy ścigania przestępstw i bezkarności w sferze publicznej.Olimpia Barańska-MałuszekSędzia

– Teraz wszystko zależy od polityków. Nie może być takiej sytuacji, po raz kolejny w naszej 30-letniej, demokratycznej, historii, że pewne rzeczy zostaną darowane politykom, ponieważ mają więcej praw niż inni obywatele. To piękny moment, by pokazać, że wszyscy jesteśmy równi wobec prawa. Że nie ma zgody w polskim społeczeństwie na bezkarność – mówi sędzia.

"Po naszym trupie! Żadnej grubej kreski. Żadnego cofania się. Do końca, w majestacie prawa, zgodnie z praworządnością, ale z całą siłą Rzeczypospolitej ta bezprzykładną orgia afer, grabieży, buty, chamstwa, szczucia i niszczenia musi być ukarana" – napisał w innym, ostrym, wpisie Roman Giertych.

Świadek koronny wyłonił się w tej dyskusji przy okazji. Nic to, że żartem. Co w ogóle mówi o nim Kodeks Karny?

Świadek koronny? Kto pierwszy, ten lepszy

– Świadkiem koronnym może być każda osoba, która posiada istotne informacje o przestępstwie, o zachowaniu zabronionym, o których organy ścigania jeszcze nie wiedzą. Od tej osoby dowiadujemy się o okolicznościach, o których prokurator prowadzący postępowanie, nie wiedział. Dlatego rzeczywiście trzeba być szybkim, bo w grupie przestępczej mogą być różne osoby, każda może postanowić ugrać swoje i być szybsza – mówi prok. Ewa Wrzosek.

– W tym sensie mój prześmiewczy wpis mimo wszystko ma walor dydaktyczny. Bo jeśli organy ścigania poznają już jakieś okoliczności, to każda kolejna osoba, która będzie chciała pójść tym samym torem, nie będzie mogła już skorzystać z korzyści występowania w charakterze świadka koronnego – dodaje.

Czyli mówiąc wprost: kto pierwszy, ten lepszy?

– W sensie potocznym tak. Ale to nie jest tak, że prokurator stoi na bramce ze stoperem. Wszystko zależy od informacji, które dana osoba przekazuje. I nie jest wykluczone, że w jednej sprawie będzie więcej niż jeden świadek koronny – tłumaczy prokurator.

Jak to mogłoby wyglądać w praktyce? Proponuje przypomnieć sobie amerykański film kryminalny.

– Tak to również funkcjonuje w prawie polskim. Nie wszystko jest w dokumentach, nie wszystko jest w komputerach. Czasami dowody mogą być celowo niszczone i usuwane. Ale pozostaje pamięć ludzka. Chociażby jak "zbierano haki" w Prokuraturze Generalnej. Na pewno gdzieś są poutykane jakieś rzeczy, które niektóre osoby będą chciały "pohandlować" za zmniejszenie swojej odpowiedzialności. Takie osoby są bardzo cennym źródłem dowodowym – mówi.

Wiem, że instytucja świadka koronnego może budzić moralne opory. Zwłaszcza w sytuacji, gdy chcielibyśmy, aby wszyscy ponieśli odpowiedzialność karną za bezprawne zachowania, których w przeszłości różne osoby się dopuściły. Natomiast jest to środek dowodowy, który pozwala wkroczyć tam, gdzie inna forma uzyskania dowodów może być niewystarczająca.Ewa WrzosekProkurator

Jak będzie, czy ktoś z tego prawa skorzysta, zobaczymy. Jesteśmy dopiero kilka dni po wyborach.

"Ustawianie prokuratorów pod nową władzę"

Prokurator Wrzosek przypomina nam jednak szersze tło obecnej sytuacji.

– Pod koniec września prokurator generalny scedował większość swoich kompetencji na prokuratora krajowego. Mówiło się wtedy o zabetonowaniu prokuratury. Zostało to ironicznie przedstawione opinii publicznej jako realizacja wytycznych KE, że trzeba rozdzielić funkcję prokuratora generalnego od prokuratora krajowego. A de facto chodziło o zapewnienie sobie wpływu na prokuraturę przez pana Zbigniewa Ziobrę niejako rękami jego znajomego prokuratora krajowego Dariusza Barskiego, po tym, jak już pana prokuratora generalnego nie będzie. I właśnie ten czas nastąpił – mówi.

Jej zdaniem prokurator generalny mógł sądzić, ze sama zmiana przepisów zagwarantuje mu np. docieranie do informacji ze śledztw, czy zapewnienie łagodnego traktowania niektórych osób, czy rzeczy.

– Ale ludzie są tylko ludźmi. Już trwają wewnętrzne ruchy, ustawianie się różnych prokuratorów pod nową władzę. Ja to oceniam bardzo negatywnie, bo nie może być tak, że w zależności skąd zawieje wiatr, tak prokurator postępuje – dodaje.

Sędzia Olimpia Barańska-Małuszek również wskazuje na ogólną sytuację.

– System sprawiedliwości musi to udźwignąć, by nikt nie pozostał bezkarny. Najważniejszą rolę będzie odgrywać prokuratura, która jeszcze przez najbliższe dwa miesiące będzie zablokowana przez ministra Zbigniewa Ziobrę. Trzeba pamiętać o tym, że Ziobro zostawia swoich ludzi w prokuraturze i sądach. Przed nami jest wielka niewiadoma, czy postępowania będą blokowane. Czy organy ścigania staną po stronie prawa i sprawiedliwości w rozumieniu wartości i naczelnych zasad – mówi.

Ocenia, że przed nami są lata rozliczeń.

– Przypomnijmy, że w ciągu 30 lat Trybunał Stanu nigdy nie wydał żadnego orzeczenia skazującego. Było jedno zakończone umorzeniem. Jedynymi skazanymi posłami byli minister Sławomir Nowak od zegarka i minister sprawiedliwości Cezary Grabarczyk, gdy okazało się, że miał nielegalne pozwolenie na broń. Przez 30 lat nie było woli politycznej, aby rozliczać samych polityków. W fazie prokuratorskiej dochodziło do przedawnień i sprawy nie trafiały nawet do sądów. Myślę, że wszyscy, którym leży na sercu dobro Ojczyzny, chcą, by od teraz system działał sprawnie. I aby nie stosować przywileju bezkarności wobec kogokolwiek, czy sędziów, prokuratorów, polityków, lekarzy – podkreśla. 

Czytaj także: https://natemat.pl/518173,jonski-o-rozliczaniu-afer-pis-nie-moze-tu-byc-grubej-kreski