Kaczyński powinien iść na emeryturę? Pytamy w PiS. "Ja sobie zamówię popcorn i będę się przyglądał"
Wybory 2023. Opozycja ma stworzyć nowy rząd
W historycznych polskich wyborach, w których frekwencja wyniosła niemal 75 proc., większość 248 mandatów ma mieć w nowym Sejmie dotychczasowa opozycja demokratyczna, czyli Koalicja Obywatelska, Lewica i Trzecia Droga.
PiS, który był nieuczciwie wspomagany skrojonymi pod siebie przepisami, mediami rządowymi i ogromnymi pieniędzmi ze spółek skarbu państwa, zdobył co prawda pierwsze miejsce z poparciem 35,38 proc. głosujących (co przełoży się na 194 mandaty), jednak nie ma zdolności koalicyjnych i nie wygląda na to, by w najbliższych tygodniach miało się to zmienić.
To znaczy, że PiS traci władzę w Polsce – suweren postawił na demokratyczną opozycję. Czy Jarosław Kaczyński powinien zapłacić stanowiskiem prezesa PiS za tę zwycięską porażkę? Głośno powiedział o tym współpracownik Andrzeja Dudy Marcin Mastalerek. A co na to posłowie PiS? Dzwonimy.
"Proszę zapytać aktualnych parlamentarzystów"
Zbigniew Girzyński szybko odbiera, ale równie szybko zastrzega, że nie może rozmawiać, bo jest na wakacjach. – O komentarz proszę zapytać aktualnych parlamentarzystów, ja jestem posłem jeszcze tylko trzy tygodnie – mówi polityk. Girzyński jest bowiem jednym z tych posłów PiS, którzy w ostatnią niedzielę nie wywalczyli odnowienia mandatu. Inny poseł Prawa i Sprawiedliwości, z którym się kontaktujemy, nie może rozmawiać, bo jest na rekolekcjach.
Z kolei posłanka PiS Anna Paluch, która, jak ustalił Onet, zajmuje mieszkanie komunalne w Krościenku, płacąc za nie zaledwie 116,43 zł miesięcznie, mimo że zarabia ponad 25 tys. zł brutto, odbiera, ale natychmiast kończy połączenie. – Z naTemat nie rozmawiam – ucina. Bardziej rozmowni są za to jej koledzy.
"Prezes Kaczyński zawinił, ale..."
Nastroje w PiS dalekie są od oficjalnie prezentowanego optymizmu. Wiara w to, że uda się przekupić PSL, jest nikła. Politycy PiS podkreślają, że zajęli pierwsze miejsce w wyborczym wyścigu, ale jednocześnie są świadomi tego, że "na 99,99 proc. władzę w Polsce przejmie opozycja". Dostrzegają także, że do tego sromotnego zwycięstwa w dużej mierze przyczynił się prezes PiS Jarosław Kaczyński.
– Dlaczego przegraliśmy? Oczywiście prezes Kaczyński zawinił, ale... to on jest też jedyną osobą, która może nas wyciągnąć z kłopotów – mówi naTemat jeden z posłów PiS. Na uwagę, że być może większą odpowiedzialność ponosi szef sztabu wyborczego PiS Joachim Brudziński wraz ze współpracownikami, nasz rozmówca się uśmiecha. – Dobry car, źli bojarzy? Taka narracja byłaby chora. Spójrzmy prawdzie w oczy. W kampanii obrano ostry kurs, bo to on najbardziej podobał się prezesowi Kaczyńskiemu. Okazało się, że finałem było zderzenie ze ścianą – mówi poseł PiS.
"Bez prezesa nie ma PiS-u"
Politycy PiS z jednej strony mają Kaczyńskiemu za złe "popełnione błędy", z drugiej zaś nie wyobrażają sobie, by PiS mógł bez niego przetrwać. – Bez prezesa nie ma PiS-u – mówi jeden z nich.
Nie oznacza to jednak, że chcą, by partia funkcjonowała jak dotychczas – wszak w tym upatrują powodów porażki. – Zmiany stanowczo tak, zmiana symboli absolutnie nie – mówi inny parlamentarzysta Prawa i Sprawiedliwości. O zachowanie jakich symboli mu chodzi? – Prezes Kaczyński jest dla mnie symbolem sukcesu, a nie przyczyną porażki – słyszymy.
Członkowie partii jeszcze rządzącej opowiadają się za gruntownymi zmianami – od odmłodzenia wizerunku partii po zmiany programowe – jednak nowy prezes PiS nie jest jedną z nich. – Bez Kaczyńskiego wszystko się posypie – słyszymy. Inna, wkrótce była już posłanka Prawa i Sprawiedliwości, z którą rozmawiamy, Violetta Porowska, nie chce dywagować o wysłaniu Jarosława Kaczyńskiego na polityczną emeryturę. – To opinia pana Mastalerka – oświadcza.
"Wielu będzie rwało tyle sukna, ile zdoła"
Nasi rozmówcy podkreślają, że Marcin Mastalerek może kierować się urazą wobec Jarosława Kaczyńskiego. W 2015 roku, gdy PiS szedł po władzę, prezes usunął rzecznika PiS z list wyborczych po tym, jak ten nie odebrał od niego telefonu. – To proste. Kaczyński wyrzucił Mastalerka – tak motywacje tego ostatniego interpretuje jeden z polityków Zjednoczonej Prawicy.
Inny mówi nam, że gdy tylko zabraknie Kaczyńskiego, w PiS-ie zaczną się ruchy odśrodkowe. Ziobryści już przebierają nogami, a przecież frakcji i frakcyjek jest w obozie (nadal) władzy znacznie więcej.
– Zresztą może się okazać, że nawet gdy prezes zostanie, to nie będzie w stanie im zapobiec. Gdy były frukta, wszyscy byli zadowoleni. Teraz złapali się za gardła. Ja sobie tylko zamówię popcorn i będę się przyglądał – zapowiada polityk PiS.
– Wielu będzie rwało tyle sukna, ile zdoła – słyszymy od innego.
Członek PiS, który nie wywalczył reelekcji, przyznaje, że oczywiście początkowo był zawiedziony osobistą porażką, ale zapewnia, że poradzi sobie w każdej konfiguracji życiowej. Z pewną satysfakcją mówi o kolegach z PiS, którzy dostali się do Sejmu. – Znam takich, którzy żałują, że ich wybrano. Nikt nie chce dostać się do Sejmu po to, by być w opozycji. Przecież ci ludzie przez ostatnich osiem lat mogli wszystko, a teraz nie będą mogli nic. To będzie dla nich bardzo trudne – przewiduje.
Jednak przyszłość nowej władzy także nie rysuje mu się w jasnych barwach. – Miliony Polaków odrzuciły PiS. Nie akceptują naszego podejścia do życia i teraz mamy wybór: albo dostosować się do ludzi, albo kontynuować kurs na zderzenie ze ścianą i próbować ich zmienić. Społeczeństwo się zbuntowało i to umiejętność, która z nim zostanie. Tak samo ludzie zbuntują się przeciw nowej władzy, jeśli ta nie dowiezie swoich obietnic, a przecież już zaczynają się przepychanki między przyszłymi koalicjantami. Teraz opozycja jest w euforii, ale już niedługo zmierzy się z rzeczywistością – konkluduje.
Czytaj także: https://natemat.pl/517720,dryjanska-list-do-jaroslawa-kaczynskiego