Reżyser żałuje fatfobicznych żartów w "To właśnie miłość". "Nie są śmieszne"

Ola Gersz
19 października 2023, 17:27 • 1 minuta czytania
Bez "To właśnie miłość" wielu z nas nie wyobraża sobie świąt. Jednak film z 2003 roku mocno się zestarzał. Jak przystało na popkulturę wczesnych lat 2000. nie brakuje z nim chociażby fatfobicznych żartów. Reżyser bożonarodzeniowego hitu Richard Curtis po latach wyznał, że żałuje dowcipów z wagi, podobnie jak braku różnorodności w swoich hitowych filmach.
Richard Curtis żałuje żartów z wagi w swoim świątecznym hicie Fot. Kadr z "To właśnie miłość" / Matrix Media Group/face to face/FaceToFace/REPORTER

Richard Curtis to król brytyjskiej komedii romantycznej. To temu scenarzyście zawdzięczamy przecież: "Cztery wesela i pogrzeb", "Notting Hill", "Dziennik Bridget Jones", "To właśnie miłość" czy "Czas na miłość". Do "To właśnie miłość" nie tylko zresztą napisał scenariusz, ale również wyreżyserował ten film z gwiazdorską obsadą (Hugh Grant, Colin Firth, Emma Thompson, Alan Rickman, Bill Nighy, Laura Linney, Keira Knightley, Liam Neeson, Rowan Atkinson), który dziś jest świątecznym klasykiem.


W naszej bożonarodzeniowej sondzie to właśnie ten tytuł z 2003 roku został wybrany na ulubiony świąteczny film Polaków.

"Film znany bardziej pod oryginalnym tytułem "Love Actually" jest nie tylko jednym z najlepszych filmów świątecznych, ale i najlepszych komedii romantycznych ogółem. Ma gwiazdorską obsadę (same gwiazdy w sumie), chwytające za serca momenty (jak ten z wyznaniem miłości na kartkach A3) i odpowiednie piosenki ("Christmas is All Around Us") oraz splatające się historie miłosne. To tak naprawdę od niego zaczął się trend na filmy, które mają podobny schemat (jak właśnie "Listy do M.") i... plakaty" – pisał Bartosz Godziński.

Fatfobiczne żarty w "To właśnie miłość". Reżyser Richard Curtis ich żałuje

Dzisiaj "To właśnie miłość" może być jednak problematyczne, m.in. z powodu podejścia do kobiecego ciała. "W latach 2000. (...) popkultura była tak zafiksowana na wadze, że bodyshaming hulał w co drugim filmie dedykowanym dla nastolatek i kobiet. Nie tylko zawstydzano ciała bohaterek (a czyjś rozmiar naprawdę nikogo nie powinien interesować), ale wmawiano nam, widzom, że tylko drobniejsze osoby mogą znaleźć miłość i szczęście: dziewczyny, które określano jako grube, grały szczupłe aktorki. Kłamano nam w żywe oczy" – pisaliśmy w naTemat.

Taki los spotkał właśnie Natalie, w którą wcieliła się Martine McCutcheon, a którą z pewnością nie była kobietą plus size i dziś nikt nie nazwałby jej "grubą". Tymczasem jej figura była jednym z głównych żartów.

Jej uda porównano do "pni drzewa", były chłopak sekretarki premiera zerwał z nią z powodu jej wagi, a tyłek bohaterki określono jako "spory". I chociaż zakochany w Natalie premier o twarzy Hugha Granta nie dołączył do nazywania jej pulchną (co robiła jej własna rodzina), to w finałowej scenie zażartował, że "robi się ciężka". Z kolei inna postać plus size, siostra Aurelii grana przez Carlę Vasconcelos, była kilkukrotnie wyśmiewana i to wcale nie subtelnie. Nazwano ją m.in. "Miss Pączków 2003".

To właśnie o te kwestie zapytała 66-letniego Richarda Curtisa jego 28-letnia córka Scarlett w specjalnej rozmowie podczas Festiwalu Literatury w Cheltenham w Anglii. Jak przyznała, w ostatnich latach rośnie krytyka "sposobu przedstawienia kobiet i niebiałych ludzi w jego filmach".

– Pamiętam, że byłem bardzo zszokowany, gdy pięć lat temu Scarlett powiedziała do mnie: "Już nigdy nie możesz użyć słowa "gruby". Wow, miałaś rację. Dla mojego pokolenia nazwanie kogoś pulchnym było śmieszne, a w "To właśnie miłość" były właśnie tego rodzaju żarty – powiedział Curtis cytowany przez Huffington Post. Dodał, że "dziś nie są one już śmieszne".

Scarlett wskazała również na scenę, w której amerykański prezydent (Billy Bob Thornton) pocałował Natalie bez pozwolenia, co nazwała "niewłaściwą sceną z szefem". Oprócz tego stwierdziła, że jej ojciec przedstawiał w filmie "wizje nieosiągalnej urody". – Myślę, że byłem mało spostrzegawczy i nie tak sprytny, jak powinienem być – odpowiedział Curtis.

Córka wypomniała mu także brak mniejszości seksualnych oraz przewagę białych postaci, m.in. w "Notting Hill". – Myślę, że dlatego, że pochodziłem ze szkoły i grupy uniwersyteckich przyjaciół o małym zróżnicowaniu etnicznym, uważałem, że nie umiałbym pisać tych postaci. Myślę, że byłem po prostu głupi i myliłem się w tej kwestii – podsumował.

Z kolei w 2022 roku Richard Curtis powiedział w rozmowie z Diane Sawyer, że "brak różnorodności sprawia, że czuje się nieswojo i głupio", ale jego filmy odzwierciedlają epokę. – Są rzeczy, które bym zmienił, ale dzięki Bogu to społeczeństwo się zmienia – zauważył.

Czytaj także: https://natemat.pl/483008,bohaterki-filmow-i-seriali-uwazane-za-grube