"Zbudowanie koalicji z PSL niemożliwe". Pierwszy polityk Zjednoczonej Prawicy mówi to wprost
Minął tydzień od powyborczej "ofensywy" polityków Prawa i Sprawiedliwości. I wygląda na to, że do obozu Zjednoczonej Prawicy w końcu dotarło, że koalicji z Polskim Stronnictwem Ludowym, która mogłaby dać Jarosławowi Kaczyńskiemu trzecią kadencję rządów, nie będzie.
Kaleta z PiS jest już pogodzony: Zbudowanie koalicji z PSL jest niemożliwe
Choć do tej pory nikt z kierownictwa partii z Nowogrodzkiej tego nie powiedział, sprawę jasno przedstawił Sebastian Kaleta, poseł Suwerennej Polski Zbigniewa Ziobry, która wciąż – oficjalnie – jest koalicjantem PiS.
– Ja uważam, że zbudowanie koalicji z PSL jest niemożliwe w tym momencie – stwierdził Kaleta w poniedziałek rano w RMF FM. Dodał jednak, że być może w klubie "znajdą się negocjatorzy, którzy spowodują, że PSL zgodzi się realizować program wyborczy PiS".
– W zamian za to, że my część ich programu zrealizujemy, bo na przykład już się wycofują ze swojego programu, bo w perspektywie mają rządy z Donaldem Tuskiem, który wiadomo, że łamie obietnice. A my, akurat wiadomo, umiemy je spełniać, więc może, aczkolwiek daję małe szanse temu scenariuszowi – dodał poseł SP.
Kaleta wskazał też, co jego zdaniem przyczyniło się do porażki PiS w wyborach. – Jest to nasza porażka w tej kampanii, że Polacy uwierzyli, że Trzecia Droga to nowa jakość w polityce. Polacy uwierzyli, że to jest nowa jakość. Ja uważam, że wkrótce ci wyborcy poczują się oszukani, kiedy zobaczą realia funkcjonowania tej partii – stwierdził.
Na poparcie swojej tezy dodał, że "Trzecia Droga to lista złożona z byłych polityków PO i PSL, którzy rządzili z Platformą". – A stworzyli wrażenie u bardzo dużej grupy wyborców, że są nową jakością w polityce – przekonywał Kaleta.
Jest przeciek ws. spotkania liderów KO, TD i Lewicy
Wizja oddania władzy po ośmiu latach sprawiła, że politycy PiS zmienili kurs o 180 stopni i zaraz po wyborach zaczęli wychwalać PSL oraz jej lidera Władysława Kosiniaka-Kamysza. Przemysław Czarnek rozpływał się nad szefem ludowców i mówił, że gdyby nie był członkiem PiS, rozważałby wstąpienie do PSL.
Wtórowali mu inni politycy prawicy, narrację przez tydzień podkręcali zwolennicy PiS i pojawiały się doniesienia, że Kosiniak-Kamysz mógłby nawet zostać premierem, dostałby poparcie z PiS w kolejnych wyborach prezydenckich, a jego ludzie mogliby objąć połowę ministerstw.
Jednak na wszystkie te umizgi stanowczo reagowali ludowcy, w tym sam Kosiniak-Kamysz, wskazując, że ekipa Jarosława Kaczyńskiego po prostu się kompromituje. – To są jakieś jaja – skomentował w rozmowie z naTemat wiceprezes PSL Adam Jarubas.
Inny z polityków powiedział naszej dziennikarce Katarzynie Zuchowicz, że "prezes Kaczyński do prezesa Kosiniaka nie dzwonił". Zapędy PiS wywołały też śmiech u ludowców.
– Nie z nami te numery! Od niedzieli jesteśmy w bardzo dobrych humorach. Knowania, podpuchy i próby skłócenia nas z resztą demokratycznej opozycji, to ostatnie co im zostało. Rzecznik PSL z wielką dostojnością parsknął na to śmiechem. Chciałbym zrobić dokładnie to samo. Ja bym powiedział im: "Przeproście i spadajcie" – stwierdził Krzysztof Klęczar, burmistrz Kęt i członek Naczelnego Komitetu Wykonawczego PSL, który jest w ścisłym kierownictwie partii.