Gliński odpalił się w Sejmie. Słowa o "zamachu" na TK to był dopiero początek
Politycy Prawa i Sprawiedliwości w ostatnich tygodniach mówili już o "zamachu stanu" (po zatrzymaniu skazanych prawomocnie Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego), grzmieli o "zamachu na wolne media" (w reakcji na zmiany w TVP, Polskim Radiu i PAP), a teraz – słowami Piotra Glińskiego – forsują narrację o "zamachu na Trybunał Konstytucyjny".
Były minister kultury, a obecnie poseł PiS, wraz z Jarosławem Sellinem zwołał w piątek konferencję w Sejmie, na której przekonywał, że kierowany przez Julię Przyłębską Trybunał Konstytucyjny jest "niezależną instytucją państwa polskiego".
Konferencja posłów PiS w Sejmie. Gliński: Na TK szykowany jest zamach
Gliński poinformował na początek, że mija 50 dni od powołania nowego rządu i razem ze swoim kolegą z partii chcą się podzielić "niepokojącymi opiniami funkcjonowania Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego".
Dziennikarze chcieli jednak usłyszeć od polityków komentarz na temat oświadczenia Jarosława Kaczyńskiego, które w czwartek wieczorem pojawiło się na profilu Rafała Bochenka na X.
Przypomnijmy, że prezes PiS stwierdził w nim między innymi, iż jego obóz "stanowczo sprzeciwia się jakimkolwiek próbom bezprawnej zmiany składu Trybunału Konstytucyjnego, wpływu na jego orzecznictwo czy podważania statusu któregokolwiek z jego sędziów".
– List Jarosława Kaczyńskiego wyraża troskę o to, że po raz kolejny planowane są bezprawne i niezgodne polskim porządkiem prawnym i konstytucją ataki na najważniejsze instytucje w państwie. Po mediach publicznych był atak na Prokuraturę Krajową, a teraz są planowane jakieś uchwały, które mają destruować Trybunał Konstytucyjny – powiedział Jarosław Sellin.
I dodał: – Na to zgody nie ma, nie można uchwałami załatwiać tego typu sprawy, tylko ustawami. A doskonale wiemy, dlaczego ten rząd ustaw unika.
Głos zabrał także Piotr Gliński. Stwierdził, że "wszystkie media są bardzo ważne w demokracji". – Myślę, że państwo też będziecie bronili instytucji państwa, jakim jest Trybunał Konstytucyjny, na który szykowany jest zamach – powiedział.
– Z tych zapowiedzi wynika, że to znowu będzie dewastacja demokracji. Wszyscy żyjemy w demokracji i pomijając fakt, że ci ludzie, którzy podejmują te decyzje, będą rozliczeni, będą musieli ponieść konsekwencje za łamanie prawa i polskiej konstytucji, to myślę, że naszym wspólnym interesem jest, żeby bronić polskiej demokracji, a więc także bronić legalnego Trybunału Konstytucyjnego – dodał.
Na pytanie jednej z dziennikarek, czy jego zdaniem TK jest dziś niezależny, Gliński odparł: – Jest niezależną instytucją państwa polskiego. Kiedy dziennikarka chciała dopytać o sędzię TK Krystynę Pawłowicz, były minister jej przerwał i powiedział: – To, co pani mówi, pokazuje, że nie wszystkie media chcą bronić demokracji.
Co rząd planuje ws. Trybunału Konstytucyjnego?
Jak informowaliśmy wcześniej w naTemat.pl, rząd Donalda Tuska chce bardzo szybko naprawić Trybunał Konstytucyjny. Z ostatnich nieoficjalnych doniesień wynika, że może się wydarzyć już na kolejnym posiedzeniu Sejmu.
A to zaplanowane jest na 7, 8 i 9 lutego (środa-piątek). Andrzej Duda będzie w tym czasie w Afryce, gdzie ma zaplanowane wizyty w Kenii, Rwandzie i Tanzanii, więc do przyszłego piątku nie będzie go w kraju. Z ustaleń Onetu wynika też, że odpowiednie projekty sejmowych uchwał są już gotowe.
Jak czytamy, uchwały "prawdopodobnie stwierdzą nieważność wyboru tzw. sędziów-dublerów, którzy zostali wybrani w 2015 roku przez PiS na prawidłowo obsadzone wcześniej miejsca. Chodzi o Mariusza Muszyńskiego, Justyna Piskorskiego i Jarosława Wyrembaka.
Wiele wskazuje też na to, że na tym się nie skończy, ponieważ politycy Koalicji 15 Października mówią też o "wątpliwym statusie byłych posłów PiS", którzy obecnie zasiadają w TK. W tym przypadku chodzi o Krystynę Pawłowicz i Stanisława Piotrowicza.
Ustawa o Trybunale Konstytucyjnym nakazuje bowiem, aby sędzia TK "spełniał wymagania niezbędne" do pełnienia urzędu sędziego Sądu Najwyższego. Przepis w ustawie o SN mówi z kolei, że sędzia SN przechodzi w stan spoczynku z dniem ukończenia 65. roku życia. To był zresztą pomysł PiS, tymczasem w momencie wyboru do TK Pawłowicz i Piotrowicz mieli po 67 lat.