Szokujący dokument o wyroku Michała Wiśniewskiego na Kanale Zero. Muzyk twierdzi, że go wrobiono

Ola Gersz
04 lutego 2024, 10:49 • 1 minuta czytania
Na Kanale Zero na YouTube można już oglądać dokument "Michał Wiśniewski: oszust czy ofiara?" dziennikarza śledczego Mariusza Zielkego. Lider Ich Troje utrzymuje, że wcale nie zawyżył swoich dochodów i próbował spłacić ogromny kredyt, ale napotkał problemy finansowe. Twierdzi, że jego sprawa ma zatuszować większą aferę przestępczą związaną z bankiem SKOK Wołomin. Wtórował mu Krzysztof Stanowski.
Michał Wiśniewski wystąpił w dokumencie na Kanale Zero Fot. Screen z YouTube / Kanał Zero

Pod koniec października ubiegłego roku Michał Wiśniewski został uznany za winnego sfałszowania dokumentów potrzebnych do uzyskania kredytu w wysokości niemal trzech milionów złotych z banku SKOK Wołomin, którego ostatecznie nie spłacił. Miało to miejsce w 2006 roku. Lidera Ich Troje skazano na 1,5 roku więzienia, nałożono grzywnę w wysokości 80 tys. zł oraz zobowiązano do pokrycia kosztów sądowych. Wyrok jest jednak nieprawomocny i Wiśniewski będzie walczył w kolejnych instancjach. Prawnik lidera Ich Troje Piotr Podgórski w grudniu zapowiedział złożenie apelacji i zwrócił się z apelem do opinii publicznej. – Do tej chwili (do wydania prawomocnego wyroku – red.) pan Michał Wiśniewski jest niewinny w świetle prawa. Na obecną chwilę zwracam się z gorącym apelem do mediów o wstrzemięźliwość w wyrażaniu opinii i nieferowanie wyroków – powiedział.


Dokument o Michale Wiśniewskim na Kanale Zero. Twierdzi, że jego wyrok to tuszowanie większej afery

W sobotę na Kanale Zero opublikowano zapowiadany wcześniej dokument o Michale Wiśniewskim. Materiał "Michał Wiśniewski: oszust czy ofiara?" zrealizował dziennikarz śledczy Mariusz Zielke. Jak się okazuje, to sam Wiśniewski prosił Krzysztofa Stanowskiego, założyciela Kanału Zero, o pomoc.

– Kilka miesięcy temu skontaktował się ze mną dość niespodziewanie Michał Wiśniewski. Przyjechał do mnie do domu, usiadł na kanapie i przez kilka godzin opowiadał historię, która mrozi krew w żyłach. Zapytał: Krzysztof, czy mógłbyś przyjrzeć się mojej sprawie i swoim okiem ocenić, czy ja jestem winny i powinienem iść do więzienia? I jeśli tak, to powiedz to całej Polsce, że jestem winny i powinienem iść do więzienia. Ale może przyjrzysz się i uznasz, że twoim zdaniem ja nie jestem winny. I nie powinienem iść do więzienia? – mówił Stanowski na początku filmu.

W dokumencie Wiśniewski opowiedział, dlaczego wziął tak olbrzymi kredyt (2,8 mln). Stwierdził, że został do tego namówiony, nie ujawnił jednak przez kogo. Dodał, że zainwestował w klub. Mimo że sąd uznał, że w 2006 roku zarabiał nieco ponad 8 tysięcy złotych, to wokalista Ich Troje podkreśla, że ta kwota była znacznie wyższa – około 25 tysięcy.

W godzinnym dokumencie Wiśniewski nie krył łez. Wyjawił, że chciał spłacić kredyt, ale dotknęły go gigantyczne problemy finansowe. Nie był w stanie uregulować pożyczki.

Raty były spłacane. To w ogóle nie wybrzmiało w tym wszystkim. Karencja na spłatę tego kredytu to jedno, ale chciałbym powiedzieć, że tam była cała masa zabezpieczeń (...) Oprócz moich wpłat Ania (Świątczak, była żona Wiśniewskiego – red.) w efekcie końcowym, żeby obsługiwać raty, jak nie mogliśmy, zastawiła mieszkanie i obsługiwała ten kredyt własną pożyczką – opowiadał.

Wiśniewski utrzymuje, że jest niewinny i został kozłem ofiarnym: jego zdaniem wyrok ma przykryć większą aferę przestępczą związaną z bankiem SKOK Wołomin. A co uważają na ten temat Stanowski i Zielke? Obaj bronili w filmie Michała Wiśniewskiego.

– Gdybym miał jednej osobie, którą spotkam na ulicy, wytłumaczyć, dlaczego Michał Wiśniewski idzie do więzienia, to powiedziałbym, że dlatego, iż zdaniem sądu w 2006 roku zarabiał 8 tys. miesięcznie – mówił Krzysztof Stanowski.

Skazany za to, że poszedł po kredyt do banku. Za to, że sąd uznał, że on wówczas zarabiał 8 tys. złotych miesięcznie, więc ten kredyt mu się nie należał. Ja zarabiałem wtedy więcej i Michał Wiśniewski, który latał helikopterami, był na ustach całej Polski, grał w reklamach, grał koncerty... Trudno mi sobie wyobrazić, że zarabiał mniej niż ja wówczas – dodał.

W filmie pojawiła się też nieoczekiwanie Nina Terentiew, była dyrektor programowa Polsatu. Jej zdaniem również trudno uwierzyć, że w 2006 roku miał zarabiać jedyne 8 tysięcy miesięcznie. – Jeżeli na koncert latał helikopterem, to te koncerty nie były po złotówce. Na pewno nie był w tym największym swoim boomie biedakiem. To, że z największą rozkoszą rozpuszczał te pieniądze, to już jest inny problem. Ale to były jego pieniądze. Robił z nimi, to co chciał – mówiła.

Prokurator: "Myślał, że można nie płacić, bo inni nie płacą"

Z kolei Mariusz Zielke podkreślił, że Wiśniewski "nikogo nie oszukał". – On mówił cały czas prawdę. To nie jest ten przypadek – stwierdził.

W dokumencie przedstawiono również inną perspektywę, a głos zabrał prokurator Michał Chałubiński, który zajmował się sprawą. – Celebryci co do zasady wiedzieli, w co się pakują. To inni ludzie byli słupami. Gdybym nie był pewien winy pana Wiśniewskiego, to nie wnosiłbym o jego skazanie – mówił.

– Sąd drugiej instancji na pewno wypowie się na temat tego, czy pan Wiśniewski zasługuje na taką karę, czy został wrobiony, czy nie, i czy rzeczywiście ma iść do tego więzienia na karę bezwzględną, czy na przykład sąd drugiej instancji da mu karę w zawieszeniu. Wszystko jest możliwe. Może nawet go uniewinni. Ale moim zdaniem wyrok był słuszny, ponieważ pan Wiśniewski nie został wmanewrowany. Po prostu sobie wziął pieniądze, jak wielu innych brało i myślało, że można nie płacić, bo inni nie płacą – powiedział prokurator.

Sam Wiśniewski zamierza walczyć. – Cała masa ludzi zasługuje na to, żeby dostać nową szansę – podkreślił.