Przypomniano wojnę Adamowicza z PO w Gdańsku. Dulkiewicz: Nie chciałabym, ale pamiętam
W wywiadzie dla Onetu prezydentka Gdańska Aleksadra Dulkiewicz została zapytana m.in. o "wojnę" swojego poprzednika, Pawła Adamowicza, z Platformą Obywatelską w 2018 r. Partia wystawiła wówczas Jarosława Wałęsę przeciwko Adamowiczowi, który rządził miastem nieprzerwanie od 1998 roku.
Dulkiewicz o wojnie Adamowicza z PO
Dziennikarka Magdalena Rigamonti przytoczyła ówczesne słowa syna Lecha Wałęsy. Polityk miał wówczas stwierdzić, że jest ryzyko, że prezydent Adamowicz może trafić do więzienia.
– Nie wiem, czy dzisiaj Jarek Wałęsa by niektóre słowa powtórzył. Mówił je w pewnej emocji, po ogłoszeniu wyników pierwszej tury, kiedy się okazało, że nie ma go w drugiej – przypomniała Dulkiewicz.
Prowadząca rozmowę stwierdziła na to, że "prezydent Adamowicz natomiast mówił straszne rzeczy o Grzegorzu Schetynie" i odcinał się od PO. W odpowiedzi samorządowczyni wspomniała o symbolicznej sytuacji, która miała miejsce po zabójstwie prezydenta Adamowicza.
"Nigdy nie usłyszał złych słów od Tuska"
Według polityczki premier Donald Tusk, mimo że nie było go wówczas w Polsce, "na swój sposób kibicował" Adamowiczowi. – 2 listopada szef miał urodziny. To był piątek, przed drugą turą wyborów prezydenckich 2018 r. w Gdańsku. Premier Tusk napisał tweeta urodzinowo-wyborczego wspierającego naszego prezydenta. Nie musiał tego robić, a jednak jasno się opowiedział – podkreśliła Dulkiewicz.
– Od śmierci Pawła Adamowicza wszyscy – i ja, i moi współpracownicy – wiemy, że trzeba sklejać to, co zostało zniszczone. Wydaje mi się, że bardzo mocno stąpam po ziemi, rozmawiam z ludźmi i wiem, czego oni oczekują. Oczekują, że będziemy się ze sobą dogadywać, zarówno na poziomie Trójmiasta, jak i całej koalicji 15 października – podsumowała w rozmowie z Onetem. W lutym PAP poinformował, że Dulkiewicz wystartuje w kwietniowych wyborach na urząd prezydenta Gdańsku z poparciem stowarzyszenia Wszystko dla Gdańska i Koalicji Obywatelskiej. Oba ugrupowania mają utworzyć też wspólną listę kandydatów do Rady Miasta Gdańska.
Tak zeznawał zabójca Adamowicza
Na początku roku zabójca Adamowicza usłyszał prawomocny wyrok. Stefan Wilmont został skazany na dożywocie. Wirtualna Polska dotarła do zeznań, które mężczyzna składał w toku śledztwa. Uzyskał je Franciszek Małecki-Trzaskoś, prezes Instytutu Badań i Analiz Działalności Jednostek Samorządu Terytorialnego, ponieważ potrzebował ich do rozprawy doktorskiej.
W rozmowie z portalem Małecki-Trzaskoś przyznał, że "lektura dokumentów nasuwa jednoznacznie przekonanie, że zabójca prezydenta Gdańska działał sam i nie miał zleceniodawców". Jak tłumaczył, "Stefan Wilmont zainspirował się sam. Sam wybrał ofiarę i sam wybrał moment".
"Wilmont forsował wersję, że spotkał się z nimi (zleceniodawcami – przyp.red.) w Warszawie, ale nie chciał zdradzać, gdzie się rzekomo widzieli, tylko że "mniej więcej miał umówione z nimi spotkanie". Nie chciał podać, kim byli" – czytamy w artykule WP. – Dogadaliśmy zlecenie na zabójstwo Adamowicza – przekonywał śledczych Wilmont, co cytuje portal.
Serwis przypomniał, że zabójca Adamowicza następie "sam zaczął się w końcu częściowo wycofywać z twierdzeń na temat zleceniodawców, ponieważ – jak wynika z dokumentów mówił, że "jeszcze nie wie, czy chce być niepoczytalny i (trafić – przyp. red.) do szpitala". Sąd ostatecznie uznał, że w tej kwestii Wilmont fantazjował.