Putin nigdy tak nie groził Polsce. Gen. Skrzypczak: Boli mnie, że nasi politycy są defetystami
W środę (13.03) zachodnie media obiegły szokujące słowa prezydenta Rosji Władimira Putina, które padły w wywiadzie dla kanału Russia 1 i agencji informacyjnej RIA Novosti.
– Jeśli, powiedzmy, polskie wojska wejdą na terytorium Ukrainy, aby chronić granicę ukraińsko-białoruską, jak się twierdzi lub też, jeśli zostaną one rozmieszczone w innych miejscach w celu uwolnienia ukraińskich jednostek do walki na linii frontu, to myślę, że polskie siły już nigdy nie wrócą – powiedział.
– Oni o tym marzą, chcą odzyskać te ziemie – dodał, mając na myśli to, jakoby Polacy oczekiwali przyłączenia do kraju zachodnich terenów Ukrainy. To zapewne pokłosie niedawnej wypowiedzi szefa MSZ Radosława Sikorskiego ws. Ukrainy. – Żołnierze krajów NATO już są na Ukrainie i chciałbym serdecznie podziękować ambasadorom tych krajów, które takie ryzyko podjęły – stwierdził z kolei polski dyplomata.
Putin grozi znów częściej Polsce. Gen. Skrzypczak wyjaśnia
Co jednak znaczą groźby Putina w kontekście tych słów i czy Polacy mają się czego obawiać? W rozmowie z naTemat.pl wyjaśnił to gen. Waldemar Skrzypczak.
– Rzeczywiście na terenie Ukrainy są żołnierze państw, które są członkami NATO. Są to instruktorzy brytyjscy i inni, którzy szkolą armię ukraińską. To nie jest żadna tajemnica. Wiedzą o tym wszyscy. Zatem Sikorski się nie pomylił – powiedział na samym początku szanowany wojskowy.
Nawiązując, że ten wątek pojawił się ostatnio w narracji Władimira Putina, przypomniał, że to nie jest coś do końca nowego. – Co jakiś czas ten wątek o obecności żołnierzy NATO w Ukrainie jest podnoszony. Ci żołnierze nie pełnią żadnych funkcji bojowych. To są instruktorzy – podkreślił dobitnie były dowódca wojsk lądowych. Przypomniał, że oni zajmują się m.in. rozminowaniem, gdyż w Ukrainie jest to spory problem.
– Putin będzie używał każdej argumentacji, która ma utwierdzić w przekonaniu wszystkich, a głównie Rosjan co do tego, że NATO i Polska ma wobec Rosji swoje zakusy terytorialne – zauważył.
Gen. Skrzypczak: Ma to na celu skłócenie nas z Ukraińcami
Podkreślił jednocześnie, że "ta narracja, że mamy zamiar zabrać zachodnią Ukrainę, pojawia się od początku wojny". – Ten wątek wraca co jakiś czas ze względu na zapotrzebowanie jego propagandy – dodał.
Jak tłumaczył, "nie ma to odniesienia do rzeczywistości, gdyż Polska nie ma takich zamiarów". – My uznajemy fakty historyczne, że granica pomiędzy Polską i Ukrainą jest akceptowana przez obie strony. Jest granicą nienaruszaną – oznajmił.
Gen. Skrzypczak nie ma jednak złudzeń, że propaganda rosyjska i Putin będą nadal sięgać po taką retorykę. – Ma to na celu skłócenie nas z Ukraińcami – przekonywał znany wojskowy.
Nawiązał ponadto do jednego z ostatnich wystąpień Dmitrija Miedwiediewa, który pokazał wówczas mapę Ukrainy po "rozbiorach" ze strony Polski, Węgier Rumunii i Rosji.
– Wszyscy nasi przeciwnicy muszą stanowczo i na zawsze zrozumieć prostą prawdę: terytoria po obu brzegach Dniepru stanowią integralną część strategicznych historycznych granic Rosji. Wszelkie próby ich przymusowej zmiany, doraźnego odcięcia, są skazane na niepowodzenie – grzmiał przyboczny Putina.
– Takie urojone mapy nie mają żadnego odniesienia do rzeczywistości, którą można by kreować we współczesnym świecie – skwitował gen. Skrzypczak. Wojskowy nie przebierając w słowach, powiedział jeszcze, że "to wzbudza politowanie nad stanem umysły" Putina i innych polityków z jego kręgu.
Były dowódca Wojsk Lądowych: Rosjanie mają wielki problem z Ukrainą
Gen. Skrzypczak odniósł się też do pytania, czy Rosja jest w stanie jakoś zagrozić Polsce lub naszym żołnierzom. – Rosjanie mają wielki problem z Ukrainą. Widać wyraźnie, że nie są w stanie sobie z Ukrainą poradzić, a co jeszcze z nami – wyjaśnił.
Były dowódca wojsk lądowych zwrócił przy okazji uwagę na narrację polskich polityków i to, że ostatnio pojawia się więcej "czarnych scenariuszy" ws. bezpieczeństwa Polski. – Oni straszą nas czarnymi scenariuszami. Nie budują w nas wiary w to, że możemy w ramach kolektywnej obrotny NATO mieć tę odporność, której potrzebujemy – stwierdził.
Jak podkreślił, "boli go, że nasi politycy są defetystami". – A przecież historycznie to my możemy pochwalić się wielkimi zwycięstwami nad Rosją, a nie Rosja nad nami. Niech się Rosja boi, a nie my – podsumował.
Warto zatem wspomnieć choćby o wojnie polsko-rosyjskiej w latach 1632–1634 i kluczowej dla tych walk bitwie pod Smoleńskiem. Rosjanie ponieśli tam klęskę. Bardziej znane są oczywiście Polakom starcia z wojny polsko-bolszewickiej jak: Bitwa nad Niemnem oraz Bitwa Warszawska.