Ziobro pierwszy raz pokazał zdjęcie ze szpitala. "Mam trudności z mówieniem i oddychaniem"

Mateusz Przyborowski
16 marca 2024, 07:43 • 1 minuta czytania
"Wciąż mam pewne trudności z mówieniem i oddychaniem. Ale żyję. To jest najważniejsze! Lekarze ocenili operację jako trudną, ale udaną" – napisał w sobotę rano Zbigniew Ziobro w mediach społecznościowych. Były minister sprawiedliwości i prokurator generalny zamieścił też zdjęcie ze szpitala.
Zbigniew Ziobro pokazał zdjęcie ze szpitala po operacji. "Żyję" Fot. X / Zbigniew Ziobro

Zbigniew Ziobro choruje na nowotwór. Kilka dni temu lider Suwerennej Polski poinformował, że przeszedł operację usunięcia większości przełyku i części żołądka. W sobotę rano były minister sprawiedliwości zamieścił obszerny post w serwisie X i opublikował zdjęcie ze szpitalnego łóżka.


"Wiemy, że jest taka choroba jak rak, że zbiera swoje ofiary, ale zwykle myślimy, że nas to nie dotyczy. Nie opierajcie państwo na takim przekonaniu swojej przyszłości, swojego życia i życia waszych bliskich. Badajcie się regularnie, a niepokojące symptomy konsultujcie ze specjalistami. Nowotwór to podstępny wróg" – napisał.

Zbigniew Ziobro pokazał zdjęcie ze szpitala po operacji

Zbigniew Ziobro opisał też, jak dowiedział się o nowotworze. Jak stwierdził, było to 13 listopada, czyli w dniu ślubowania posłów po październikowych wyborach.

"Po drodze do Sejmu podjechałem do szpitala MSWiA w Warszawie. Odebrałem wynik badań histopatologicznych. Otworzyłem kopertę i czytam: nowotwór złośliwy przełyku" – napisał.

"Tuż przed wejściem na salę plenarną wpisałem w wyszukiwarce Google hasło: 'nowotwór złośliwy przełyku rokowania' i zobaczyłem… wyrok: umiera 90-95 proc. chorych! Na to nie można się przygotować. Tam na sali myślałem o rodzinie, o żonie, o dzieciach, o wszystkich bliskich dla mnie ludziach i o przyszłości. Wreszcie o tym, że przede mną najtrudniejsza bitwa do stoczenia" – dodał.

Zbigniew Ziobro: "Żyję, to jest najważniejsze"

Wyjaśnił też, że tego samego dnia po południu był już na pierwszej konsultacji onkologicznej, a badanie tomograficzne wykazało, że są pierwsze przerzuty do żołądka. Polityk usłyszał od lekarzy, że "natychmiast ma się położyć do szpitala".

"Szczęśliwie trafiłem na wspaniałych lekarzy i personel, w tym śp. prof. Elżbietę Starosławską, której wiele zawdzięczam. Po wyczerpującej radio i chemioterapii oraz immunoterapii przeszedłem ciężką operację, która objęła klatkę piersiową, jamę brzuszną i mięśniową oraz szyję. Do klatki piersiowej wprowadzone zostały dreny, usuwające pozostałości krwi po operacji" – czytamy w poście Zbigniewa Ziobry.

Lider Suwerennej Polski przekazał też, że "wciąż ma pewne trudności z mówieniem i oddychaniem". "Ale żyję. To jest najważniejsze! Lekarze ocenili operację jako trudną, ale udaną" – poinformował.

Pod postem momentalnie zaczęły pojawiać się komentarze, w tym posłów Suwerennej Polski. "Czekamy Zbyszek na Ciebie" – napisał Michał Wójcik. "Szefie, czekamy, staramy się realizować w Sejmie swoje zadania, tak jakbyś tego oczekiwał" – dodał Mariusz Gosek.

Ziobro przeszedł operację wycięcia większości przełyku i części żołądka. Jakie są rokowania?

O tym, jak wygląda proces rekonwalescencji u pacjentów, którzy cierpią na nowotwór przełyku i przeszli taką operację, jak Ziobro, mówił niedawno w naTemat.pl dr Paweł Witt, psychoonkolog i specjalista pielęgniarstwa opieki paliatywnej.

– Z mojego doświadczenia w opiece paliatywnej wynika, że nowotwory przełyku, ze względu na ich początkową bezobjawowość, są rozpoznawane w zaawansowanym stadium, często dając przerzuty do okolicznych narządów, węzłów chłonnych. Rozsiany proces nowotworowy jest chorobą, która rzadko kiedy prowadzi do wyleczenia – stwierdził.

Dr Witt podkreślił też, że moment wykrycia jest kluczowy dla dalszych rokowań. Im później, tym gorzej dla pacjenta.

– Statystyki dotyczące zaawansowanego raka przełyku są mało optymistyczne – odsetek przeżyć 5-letnich wynosi około 10 proc., natomiast większość pacjentów niestety umiera w ciągu kilku lub kilkunastu miesięcy od postawionego rozpoznania. Wynika to również z faktu, że często pacjenci z rakiem przełyku do leczenia przyczynowego trafiają bardzo osłabieni, a samo leczenie jest wyjątkowo ciężkie i wyczerpujące – wskazał psychoonkolog.