Są ostateczne wyniki "wyborów" w Rosji. Oto rzekome poparcie dla Władimira Putina
W minioną niedzielę zakończyły się "wybory prezydenckie" w Rosji. Lokale wyborcze na terenie całego kraju funkcjonowały od piątku do końca weekendu. Teraz Centralna Komisja Wyborcza Federacji Rosyjskiej udostępniła wyniki po przeliczeniu 99,43 proc. protokołów.
Jak czytamy, Władimir Putin zajął pierwsze miejsce z poparciem na poziomie 87,32 proc. głosów. Drugie miejsce zajął Nikołaj Charitonow z Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej. Jego miało poprzeć 4,32 proc. obywateli.
Wybory w Rosji. Władimir Putin znów prezydentem Federacji Rosyjskiej
Trzecie miejsce przypadło Władisławowi Dawankowi z partii Nowy Lud. Według CKWFR krzyżyk przy jego nazwisku postanowiło 3,79 proc. obywateli. Czwarte miejsce przypadło Leonidowi Słuckiemu. On miał otrzymać 3,19 proc. głosów.
Warto podkreślić, że od lat istnieją poważne zastrzeżenia i wątpliwości co do przebiegu oraz uczciwości procesu organizacji wyborów w Rosji, a przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel w wymowny sposób "pogratulował" Putinowi wyniku wyborczego.
"Chciałbym pogratulować Władimirowi Putinowi miażdżącego zwycięstwa w rozpoczynających się dzisiaj wyborach. Żadnego sprzeciwu. Brak wolności. Bez wyboru" – napisał na platformie "X".
W jeszcze mocniejszych słowach wypowiedział się rzecznik Komisji Europejskiej, Peter Stano. "Polityczni konkurenci zostali albo uwięzieni, albo wygnani, albo zabici" – skomentował.
Część obywateli Rosji odważyła się na akty obywatelskiego sprzeciwu. Pomimo ogromnych kar, które grożą za wystąpienie przeciwko Putinowi, niektórzy oblewali urny farbami, niszczyli karty do głosowania lub demonstracyjnie ustawiali się w długich kolejkach do lokali wyborczych.
Władimir Putin w kampanii wyborczej o Polsce i broni atomowej
Jeszcze niedługo przed wyborami prezydenckimi w Rosji Władimir Putin udzielił wywiadu propagandystom z kanału Rossija 1 i RIA Novosti. Wówczas dyktator zaczął odgrażać się Polakom.
– Jeśli, powiedzmy, polskie wojska wejdą na terytorium Ukrainy, aby chronić granicę ukraińsko-białoruską, jak się twierdzi lub też, jeśli zostaną one rozmieszczone w innych miejscach w celu uwolnienia ukraińskich jednostek do walki na linii frontu, to myślę, że polskie siły już nigdy nie wrócą – powiedział.
Dyktator stwierdził również, że "z militarno-technicznego punktu widzenia" jego kraj jest gotowy na ewentualne użycie broni nuklearnej. Przy okazji podkreślił, że Moskwa dysponuje "bardziej zaawansowanym" arsenałem niż Waszyngton.