Bodnar o przeszukaniu domu Ziobry. Nawiązał do piłowania drzwi
Minister sprawiedliwości Adam Bodnar udzielił obszernego wywiadu portalowi Onet.pl. W rozmowie z Magdaleną Rigamonti odniósł się m.in. do ostatniej akcji służb w domu Zbigniewa Ziobry, która wzbudziła w mediach wiele emocji.
Bodnar komentuje akcję służb w domu Ziobry
Na wstępie dziennikarka przypomniała politykowi, że służby weszły do domu szefa Solidarnej Polski piłując drzwi. – Jak rozumiem, zastosowano techniki, które są w takiej sytuacji optymalne, żeby daną czynność zrealizować – odparł Bodnar, dodając, że skoro służby podjęły taką decyzję, musiały mieć do tego prawo.
Minister podkreślił również, że "na miejscu był i prokurator, byli przedstawiciele Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego", a "wszystko odbyło się zgodnie z procedurami". Rigamonti chciała jeszcze wiedzieć, czy minister miał informacje, o tym, że służby planują wejście do domu Ziobry. Minister przyznał wówczas, że miał "informacje o tym, jakie będą podejmowane czynności".
Bodnar stwierdził, że póki co, nie zapoznał się z protokołem z przeszukania w domu swojego poprzednika. – Nie zapoznałem się, tylko że wiem, że prokurator, który był na miejscu, spędził tam długie godziny i spisywanie tych wszystkich rzeczy zajęło sporo czasu. Dowiemy się za chwilę, co z tego wyjdzie, kiedy te dokumenty zostaną włączone do akt postępowania i dowiemy się, na ile one były związane z Funduszem Sprawiedliwości albo na ile to być może były jakieś inne rzeczy, powiedziałbym dość niespodziewane – wskazał.
Dziennikarka zasugerowała, że wchodzenie bez zapowiedzi nad ranem do domu byłego polityka, mogło być dla niego – mówiąc eufemistycznie – nieprzyjemnym doświadczeniem. Wspomniała, że śledczy mogli zastać tam choćby niepościelone łóżko, prywatne dokumenty czy intymne przedmioty na wierzchu, np. prezerwatywy.
"Prokuratura się tym nie zajmowała"
Bodnar wyjaśnił, że kiedy w 2021 r. NIK, posłowie i różne osoby życia publicznego kierowały zawiadomienia do prokuratury o nadużyciach Funduszu Sprawiedliwości i powstawały na ten temat materiały dziennikarskie, prokuratura się tym tematem nie zajmowała. – Przez wiele lat dochodziło do prawdopodobnego nadużywania i wykorzystywania środków finansowych z Funduszu Sprawiedliwości. Wykorzystywania także w celach pośrednio politycznych, jak na przykład finansowanie ochotniczych straży pożarnych w tych okręgach, z których kandydowali kandydaci Solidarnej Polski. Prokuratura się tym w ogóle nie zajmowała, a teraz się tym zajęła się z pełnym profesjonalizmem i tego typu działania podjęła zgodnie z prawem. Jeżeli ktoś ma zastrzeżenia, to będzie mógł złożyć zażalenie do prokuratury – wyjaśnił. Następnie polityk oznajmił, że charakter sprawy "wymagał tego typu uzupełnienia materiału dowodowego". – Gdyby była sprawą nieistotną albo mało ważną, albo jakimś humbugiem, to przecież nie byłoby wniosków o areszt, nie byłoby przygotowywania wniosków o uchylenie immunitetów. Będzie miała kolejne etapy i ma charakter, jak to się mówi, rozwojowy – zapowiedział minister sprawiedliwości.
Akcja służb w domu Ziobry
Przypomnijmy: we wtorek Prokuratura Krajowa wraz z Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego rozpoczęły szeroką akcję, w ramach której przeszukano m.in. mieszkania polityków Suwerennej Polski. Przeszukanie nie ominęło nieruchomości szefa Suwerennej Polski w Jeruzalu i Warszawie – to miało miejsce we wtorek oraz w środę.
Po przeszukaniu w Jeruzalu długo niewidziany Zbigniew Ziobro przyjechał pod swój dom. Jak ocenił, działania ABW były bezprawne. – Wszystkie te działania mają charakter bezprawny i są realizacją politycznego zamówienia Donalda Tuska i Adama Bodnara – wskazał polityk.
Jak przekazał prok. Przemysław Nowak z Prokuratury Krajowej w związku z tzw. aferą Funduszu Sprawiedliwości postawiono zarzuty pięciu osobom. To czterej urzędnicy z departamentu funduszu resortu sprawiedliwości i przedstawiciel fundacji Profeto, która była beneficjantem środków z funduszu.
Ten ostatni jest znanym duchownym i został już tymczasowo aresztowany. Opinii publicznej dał się poznać m.in. wypędzaniem "demona wegetarianizmu", który rzekomo opętał działaczkę Amnesty International. Ksiądz O. uwalniał kobietę od złego przy użyciu... salcesonu.