Reżim Łukaszenki szykuje kolejny szturm na polską granicę. Niepokojące doniesienia
Reżim Alaksandra Łukaszenki ściąga w okolice granicy z Polską migrantów z Azji i Afryki, których przewozi z Mińska potajemnie, w nocy, samochodami osobowymi kierowanymi przez funkcjonariuszy milicji, do baz ochrony pogranicza. W transportach jest po 20-25 kobiet i mężczyzn.
Jak donosi białoruska grupa monitoringu BYPOL, która składa się między innymi ze sprzeciwiających się Łukaszence funkcjonariuszy struktur siłowych, uformowana ma zostać w ten sposób grupa 800 osób, która potem ruszy na polską granicę.
Co istotne do kierowania migrantami oddelegowano część białoruskich pograniczników oraz funkcjonariuszy milicji, którzy zostali przeszkoleni w tamtym roku na poligonie w Marjinej Gorce przez Grupę Wagnera.
Szturmy nie ustają
Przypomnijmy, że tylko w poniedziałek i wtorek (6-7 maja), według doniesień Straży Granicznej, na granicy polsko-białoruskiej doszło do 434 prób nielegalnego wtargnięcia do Polski.
"W Podlaskim Oddziale Straży Granicznej 7 maja odnotowano 261 zdarzeń związanych z nielegalną migracją. Tego dnia w rejonie Białowieży agresywni cudzoziemcy w kilkudziesięciu osobowej grupie szturmowali zabezpieczenia graniczne w rejonie rzeki Przewłoka. 165 prób nielegalnego przedostania się na terytorium Polski było 8 maja. Od początku bieżącego miesiąca na odcinku ochranianym przez Podlaski Oddział Straży Granicznej odnotowano blisko 1500 prób nielegalnego przekroczenia granicy z Białorusi do Polski" – czytamy w komunikacie SG.
Rzecznik prasowy Komendy Głównej Straży Granicznej mjr SG Andrzej Juźwiak pytany o planowany szturm 800 migrantów na granicę odpowiedział w rozmowie z RMF FM, że SG otrzymuje różne sygnały, w tym dotyczące "możliwości grupowania większej liczby cudzoziemców przy granicy przez służby białoruskie".
– Obecnie nie obserwujemy takiego zjawiska, uważnie monitorujemy granicę i będziemy reagować adekwatnie do sytuacji – podkreślił rzecznik SG.
Pogranicznicy informują także o innym incydencie, do którego doszło 8 maja. Pod Białowieżą rano kilku migrantów znajdujących się po białoruskiej stronie podjęło próbę zniszczenia polskiego znaku granicznego.
"Początkowo próbowali uszkodzić go kijami, gdy to się nie udało, podpalili go. Osoby te były też bardzo agresywne. Kamieniami i konarami drzew rzucały w polskie służby, które płonący znak gasiły" – donosi SG.